Kanadyjskie drewno łupem złodziei. Zdrożało o 300 proc.
Kanadyjczycy muszą obecnie płacić za drewno 300 proc. więcej niż rok temu, w związku z czym pojawili się złodzieje drewna z placów budowy i drzew z lasów. Przyczyną zwyżki cen jest pandemia i większy popyt na domy, bo oznaczają one brak sąsiadów.
Kanadyjskie lasy są publiczne, a prawo do wycinki firmy muszą uzyskać w przetargu. W tym roku, w związku z wysokimi cenami drewna na rynku, pojawili się, jak określiła ich agencja The Canadian Press, „kłusownicy”, którzy nielegalnie wycinają drzewa, by uzyskać drewno do celów budowlanych i na opał. Problemem stało się też wycinanie starych drzew, cenionych przez wytwórców drogich mebli. To powód do zmartwienia dla leśników i ekologów, bo liczące setki lat drzewa są ważnym elementem ekosystemów.
Złodziei drzew trudno znaleźć, według danych np. z Kolumbii Brytyjskiej od 2009 r. władze prowincji otrzymały 1135 skarg. Kary mogą sięgać do 1 mln dolarów kanadyjskich i do trzech lat w więzieniu. Ostatnio zwiększono liczby patroli, tak strażników leśnych, jak i policji.
Specjaliści, których cytowała The Canadian Press, nie są jednak zdziwieni rosnącą liczbą kradzieży drzew. Za nieco ponad 300 metrów desek o szerokości 30 cm i grubości 2,5 cm rok temu płacono 300 CAD, a obecnie – 1600 CAD.
Jak podawał publiczny nadawca CBC, budowlańcy w Albercie obliczają, że obecne ceny tzw. two-by-four - belek o wymiarach dwa na cztery cale, używanych standardowo w Kanadzie do konstrukcji szkieletu ścian domów - wzrosły kilkakrotnie w ciągu roku. Za sam transport belek konstrukcyjnych, który kosztował rok temu 400 CAD, obecnie należy zapłacić 2200 CAD. W efekcie za samo postawienie konstrukcji domu o powierzchni ok. 160 m kw. obecnie należy zapłacić 75 tys. CAD, czyli trzy razy więcej niż rok temu. Na placach budowy zwiększono nadzór, a przywiezione drewno jest znaczone barwnikami po przywiezieniu, bo zaczęli działać złodzieje drewna.
Właściciele firm budowlanych w Toronto już w zeszłym roku wspominali o trudnościach w przygotowywaniu wycen uzgadnianych prac dla zlecających remonty. Menedżer dużej firmy z branży budowlanej w Toronto mówił PAP, że np. za cedrowe deski na budowę tarasu we własnym domu, kupione w ub.r., musiałby obecnie zapłacić trzy razy więcej. „Miałem szczęście, że mogłem przechować te deski w magazynach firmy” - podkreślał.
Przyczyną zwyżek cen, jak wskazują kanadyjskie media, jest zamknięcie części tartaków z powodu pandemii i spowodowany nią wzrost popytu na drewno - ze względu zarówno na remonty starych domów i budowę nowych, uznanych za lepsze rozwiązanie niż mieszkanie w budynkach wielorodzinnych, jak i tradycyjnie rozpoczynane na wiosnę budowy i naprawy przydomowych tarasów.
Covid-19 nie wpłynął na rynek mieszkaniowy w Kanadzie i np. w Ontario remonty domów były w czasie lockdownów jednym z typów działalności, które nie zostały wstrzymane. Agentka jednej z dużych firm obrotu nieruchomościami w metropolii Toronto powiedziała PAP, że wśród kupujących jest wielu młodych ludzi, którzy dobrze zarabiają, kwalifikują się do otrzymania kredytu hipotecznego, obecnie taniego, i chcą kupić dom w tzw. dobrym miejscu, nawet jeśli to stary dom do remontu. „Dochodzi do takich sytuacji, że ludzie składają ofertę przed obejrzeniem domu, przebicia w cenie idą w dziesiątki, czasem setki tysięcy dolarów. Ale to nie jest normalny rynek, że ktoś kupuje dom na początku roku, a teraz po pięciu miesiącach sprzedaje go, zarabiając na tym 300 tys. dolarów, jeśli dom jest w bardzo popularnej okolicy. Nikt nie wie, kiedy to się skończy” - wskazała.
Według opublikowanych w poniedziałek danych Canadian Real Estate Association (CREA) marzec br. był najaktywniejszym w historii miesiącem na rynku nieruchomości w Kanadzie. W kwietniu br. rynek zaczął nieco wyhamowywać, a liczba domów sprzedanych w kwietniu była o 12,5 proc. niższa niż w marcu br., ale i tak średnia cena domu w Kanadzie wynosiła w kwietniu br. 696 tys. CAD, o 41,9 proc. więcej niż rok temu.
Czytaj też: Marże deweloperów biją rekordy! Oto ile zarabia się na mieszkaniach
PAP/kp