Optymizm zakrzywia rzeczywistość?
Inwestorzy wchodzą w ostatni tydzień października z dużymi nadziejami. Główny powód do optymizmu to rosnące szanse na zawarcie porozumienia handlowego między USA a Chinami. Na te doniesienia spokojnie reaguje dolar, który wyczekuje potwierdzenia ścieżki luzowania monetarnego. Zgodnie z pozytywnym sentymentem w poniedziałek kapitał kieruje się do walut EM, na czym zyskuje również złoty.
Deal or no deal?
Trudno chyba o lepsze ukazanie różnic między dwiema stronami negocjacji, niż sposób opisywania ich aktualnego stanu. Gdyby słuchać tylko Amerykanów, to zasadniczo mamy deal i zostało jedynie jego zatwierdzenie przez liderów. Można wręcz mówić o ofensywie medialnej amerykańskiej administracji, która przynosi efekt. W ten sam sposób sytuację postanowiła zinterpretować większość inwestorów, co skutkuje trybem risk on w trakcie poniedziałkowej sesji. Zanim jednak wskoczymy do tego pociągu wypełnionego optymizmem, warto wsłuchać się w przekaz drugiej strony. Chińczycy o wiele ostrożniej opisują aktualny stan rozmów. Ich negocjatorzy używają całego zasobu dyplomatycznego języka, aby nie powiedzieć wprost, że Biały Dom mocno przesadza w opisie wydarzeń. Państwo Środka potwierdza, że niełatwe negocjacje są kontynuowane, ale konkluzje nie zostały osiągnięte. To jaskrawa przeciwwaga dla podejścia polityków z USA, którzy zdążyli ogłosić sukces już wszędzie gdzie mogli, a ma być on przypieczętowany w trakcie czwartkowego spotkania Trump-Xi. Tylko nawet tutaj jest problem, ponieważ chińska strona do tej pory nie potwierdziła, że do spotkania w tym formacie w ogóle dojdzie. Najwyraźniej żyjemy w dwóch różnych rzeczywistościach, a dziś wygrywa po prostu ta bardziej optymistyczna. Studzenie emocji może zadziałać korekcyjnie w kolejnych dniach.
Optymizm się rozgościł, PLN zyskuje
Na razie jednak inwestorzy przeszli mocno w fazę risk on. Giełdy w Azji wręcz poszybowały, na czele z tokijskim Nikkei, który osiągnął historyczny rekord, dzięki przekroczeniu 50 tys. punktów. W Europie wczesnym popołudniem optymizm nie jest aż tak powszechny, bo lekko pod kreską znajdują się Paryż i Frankfurt, ale warto pamiętać, że ten drugi jest blisko swoich historycznych szczytów. Warszawa jednak nie przejmuje się tymi maruderami i podążą za Amsterdamem (+0,5 proc.) czy Mediolanem (+0,9 proc.). WIG20 rośnie o 0,5 proc. Zmniejszenie napięć handlowych pogłębia korektę na złocie, ale kruszec utrzymuje się powyżej 4 tys. USD za uncję. Uspokojenie widać też na rozgrzanym ostatnio rynku ropy, cena baryłki odmiany Brent wraca poniżej 65 USD.
Skoro przy dolarze jesteśmy, to dziś również on dostaje rykoszetem z powiewu optymizmu. Chociaż po piątkowych danych o amerykańskiej inflacji (była niższa od oczekiwań) intuicyjnie można było się spodziewać nawet większych strat. Mimo wszystko całkiem przyzwoite zachowanie „zielonego” może wskazywać, że rynek walutowy już zdyskontował dwie obniżki stóp procentowych w USA do końca roku. Wracając do poniedziałkowej sesji, to kurs EUR/USD po raz trzeci w ostatnich dniach próbuje wyjść powyżej 1,165 $, ale ma z tym w dalszym ciągu problem. Nie zmienia to faktu, że eurodolar sukcesywnie oddala się od lokalnych dołków. Słabszy dolar to oczywiście dobra informacja dla koszyka walut rynków wschodzących, w tym dla złotego. Tym samym kurs EUR/PLN znowu spogląda na 4,23 zł, a kurs USD/PLN schodzi poniżej 3,64 zł. Jednym z przegranych poniedziałku jest szwajcarski frank, którego walory bezpiecznej przystani nie są dziś po prostu potrzebne na rynku. Kurs CHF/PLN jest blisko 4,57 zł.
Adam Fuchs, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.