Informacje

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

USA: Donald Trump, właściciel setek nieruchomości, w tym najdroższych hoteli i kasyn, poparł Mitta Romneya

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 lutego 2012, 02:16

  • Powiększ tekst

Nowojorski magnat budowlany i celebryta Donald Trump poparł Mitta Romneya w jego walce o republikańską nominację prezydencką z Newtem Gingrichem. Nie jest jednak na razie jasne, czy pomoże to Romneyowi.

O swej decyzji Trump ogłosił w czwartek po południu (czasu USA) w Las Vegas w stanie Nevada, w którym w najbliższą sobotę odbędą się kolejne prawybory.

Stojąc na podium obok Romneya wychwalał go jako polityka, który najlepiej może uzdrowić amerykańską gospodarkę. Ostro atakował przy tym prezydenta Baracka Obamę, sugerując, że prowadzi Amerykę do katastrofy.

Poparcie Romneya było swego rodzaju niespodzianką. Kilka godzin wcześniej media donosiły na podstawie przecieków od Trumpa, że poprze on Gingricha. Były przewodniczący Izby Reprezentantów bardzo o to zabiegał, a Trump wcześniej mocno krytykował Romneya. 

Przeprowadzony na gorąco sondaż telewizji CNN sugeruje, że poparcie Trumpa wcale nie pomoże Romneyowi.

Tylko 13 procent respondentów odpowiedziało, że poparcie Trumpa zwiększy prawdopodobieństwo, iż będą na Romneya głosowali. 20 procent oświadczyło, że sprawi to, że raczej nie udzielą Romneyowi poparcia, a aż 64 procent - że nie ma to dla nich żadnego znaczenia.

Trump, właściciel setek nieruchomości, w tym najdroższych hoteli i kasyn, znany też z telewizyjnego serialu "Apprentice", gdzie z hukiem zwalnia kandydatów do pracy, cieszy się renomą doskonałego biznesmana, ale poza tym jest postacią kontrowersyjną.

Jego arogancja przysporzyła mu wielu wrogów, a fryzura, stylizowana na uczesanie młodzieńca - chociaż jej posiadacz ma ponad 60 lat - jest tematem dowcipów.

Trump sam ogłosił swoją kandydaturę do nominacji prezydenckiej niespełna rok temu, ale po niedługim czasie ja wycofał. Głównym wątkiem jego kampanii było poparcie spiskowej tezy, że Obama nie urodził się w USA, więc nie ma prawa być prezydentem.

Biały Dom okazał świadectwo urodzenia prezydenta, na Hawajach 4 sierpnia 1961 r. 

Inwestor często mija się z prawdą. Mówiąc w Las Vegas o złej sytuacji gospodarczej USA, oświadczył, że bezrobocie, które obecnie wynosi 8,5 proc., przekroczy niedługo 9 proc. i powołał się na raport Kongresu.

Natychmiast po tej wypowiedzi Trumpa, telewizja Fox News - popierająca Republikanów - wytknęła mu, że nie wspomniał, że we wspomnianym raporcie przewiduje się wzrost bezrobocia, ale tylko wtedy, jeśli nie zostaną przedłużone niższe podatki od ubezpieczeń społecznych.  

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych