Nieuczciwe firmy polują teraz... na rolników!
Zaostrzone prawo antylichwiarskie zakazuje przewłaszczania domów i mieszkań pod zastaw pożyczek. Lichwiarskim firmom pożyczkowym skurczył się rynek, bo trudniej przejmować nieruchomości należące do osób, które wzięły u nich pożyczkę. Więc ruszyły na wieś, by szukać nowych klientów, a zarazem nowych ofiar - pisze we wtorek „Gazeta Wyborcza”.
Jak przypomina „GW” lichwa i wyzysk są w Polsce zabronione. Art. 304 kodeksu karnego określa, czym są wyzysk i lichwa: „Kto, wyzyskując przymusowe położenie innej osoby (…) zawiera z nią umowę, nakładając na nią obowiązek świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Ten sam przepis definiuje lichwę jako żądanie odsetek i kosztów przekraczających dwukrotne ustawowe limity, jeśli żądanie jest skierowane do osoby fizycznej, która brała pożyczkę, i nie jest związane z działalnością gospodarczą i zawodową.
W polskim prawie jest tak: przedsiębiorca z przedsiębiorcą może podpisać każdą, dowolną umowę. Nie ma żadnych ograniczeń i nieważne, czy jest niekorzystna dla jednej ze stron. Zakłada się, że przedsiębiorca jest profesjonalistą świadomym skutków swoich działań, ma narzędzia i prawników, by umowę zweryfikować.
Jeśli umowę, szczególnie gdy chodzi o usługi finansowe, podpisuje przedsiębiorca z konsumentem, to prawo jest po stronie tego ostatniego. Chroni go ustawa o kredycie konsumenckim, który określa maksymalną wysokość odsetek i kosztów udzielenia pożyczki - podaje dziennik.
Jak dodaje, generalnie rolnicy są traktowani jak przedsiębiorcy tylko dlatego, że posiadają gospodarstwo rolne. I nieważne, czy mają duże przedsiębiorstwo rolne, pracowników i obsługę prawną, czy sami prowadzą 5-hektarowe gospodarstwo rodzinne. Ten galimatias prawny ułatwia nieuczciwym firmom pożyczkowym przejmowanie gospodarstw rolnych. Wystarczy podpisać taką umowę jak z panem Dariuszem - rolnikiem spod Olsztyna, który od firmy pożyczkowej z Poznania pożyczył 170 tys. zł plus 54,4 tys. zł prowizji za jej udzielenie. „Do spłaty zrobiło się 224,4 tys. złotych. Rolnik musi je spłacić do listopada tego roku. W pierwszej kolejności prowizję. Po 4,5 tys. zł miesięcznie” - wyjaśniła „GW”.
„Wyborcza” podała, że umowa zadłużonego rolnika zaczyna się oświadczeniem pożyczkobiorcy, że nie jest konsumentem, ale przedsiębiorcą, i że przepisy ustawy o kredycie konsumenckim go nie dotyczą. „Po co to? Żeby można było do umowy wpisać te 11 niekorzystnych dla niego klauzul i żeby pożyczającego pieniądze nie dało się oskarżyć o lichwę”.
Zdaniem założyciela Stowarzyszenia Stop Wyzyskowi mec. Lecha Obary, żeby rolnicy byli bezpieczni, trzeba jedne przepisy uporządkować - określić, kto jest konsumentem, kto przedsiębiorcą - a inne zmienić. Na przykład do kategorii konsumentów prawnie chronionych przed lichwą dopisać rolników prowadzących małe rodzinne gospodarstwa. Jest to do zrobienia tak jak w przypadku upadłości konsumenckiej, gdy konsumentami stały się osoby prowadzące jednoosobowo działalność gospodarczą.
W Polsce jest 1 mln 317 tys. gospodarstw rolnych. Połowa z nich to małe, niezbyt dochodowe gospodarstwa. Takich powyżej 15 ha jest około 15 proc. - podaje „GW”
PAP/ as/