Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Europosłowie PO głosują wbrew interesom Polski

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 26 października 2012, 16:04

    Aktualizacja: 26 października 2012, 16:09

  • Powiększ tekst

Dzisiejszy dzień przyniósł informację o kompromitacji europosłów PO (w PE zrzeszonych w Grupie Europejskiej Partii Ludowej). Deputowani Platformy zagłosowali za odrzuceniem ważnej dla Polski poprawki, która znosiła zapis o konieczności przeznaczenia części środków z Unii na walkę z ociepleniem klimatu. Zagłosowali tak pomimo tego, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało dla nich wyraźną instrukcję przed głosowaniem w sprawie unijnego budżetu.

Instrukcje są rodzajem ściągi dla eurodeputowanych i tego rodzaju dokumentu nie przygotowuje tylko MSZ, ale także asystenci europosłów, a także specjaliści z poszczególnych ugrupowań politycznych w Polsce. Ściąga jest informacją dla posła jak ma głosować podczas posiedzeń PE, a także jak głosować w czasie obrad komisji parlamentarnych Parlamentu Europejskiego. To raczej zalecenia, ale traktuje się je bardzo poważnie, szczególnie jeśli chodzi o sprawy ważne dla Polski. A taką bez wątpienia jest unijny budżet.

Instrukcje nie są jawne i niewielu posłów przyznaje się do korzystania z nich, jednak w rzeczywistości deputowani nie byliby w stanie bez nich normalnie uczestniczyć w obradach. Z kolei po głosowaniach asystenci posłów sprawdzają w protokołach z posiedzeń (tzw. protokołach imiennych) czy ich przełożony na pewno oddał głos zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi (jeśli się pomylił możliwe jest dokonanie korekty).

Europosłowie PO zagłosowali jednak dwa razy wbrew sugestiom z MSZ. Odrzucili poprawki 5. oraz 14. Obie dotyczyły finansowania inwestycji związanych z walką z ociepleniem klimatu. Poprawka 5. miała znieść niekorzystny dla Polski zapis mówiący o tym, że 20 proc. unijnego budżetu ma być wydawane na walkę z ociepleniem klimatu. To sprawa dla Polski niezwykle ważna, bo związana z kosztami przechodzenia na gospodarkę niskowęglową. Polski rząd już raz zawetował unijną decyzję w tej sprawie. Więc odrzucając poprawkę eurodeputowani poszli pod prąd linii rządu RP i interesom kraju. Głosując zgodzili się aby 20 proc. z uzyskanych przez Polskę funduszy przeznaczyć na budowę elektrowni wiatrowych przyczyniając się do upadku tych opartych na węglu. Ponadto fundusze te nie będą mogły być wykorzystane do budowy dróg, oczyszczalni ścieków i innej infrastruktury.

To nie jest pierwsze głosowanie w którym posłowie PO wykazują się, delikatnie mówiąc - nonszalancją wobec interesów Polski. Dzień wcześniej nie wiedzieli jakie zająć stanowisko w głosowaniu nad rezolucją ws. budżetu siedmioletniego UE na lata 2014 - 2020. Połowa delegacji najpierw wstrzymała się od głosu, a następnie dokonała korekty i zagłosowała na tak. Pytani nie umieli w przekonujący i spójny sposób wyjaśnić swojego zachowania.

Jednak z wypowiedzi kuluarowych wynika, że wśród europosłów PO trwa ostra walka frakcyjna i to dlatego poszczególni deputowani nie mają czasu pilnować formularzy, które asystenci przecież "niemal podtykają im pod nos". "Widać to było w sprawie Handzlik" (europosłanki PO oskarżonej we wrześniu o wyłudzenie z kasy PE 1500 euro - wGospodarce.pl). "Sprawę można było szybko załatwić przez administrację PE, ale to, że wyciekła do polskich mediów było dziełem innego posła Platformy, który chciał osłabić pozycję Handzlik" mówi asystent jednego z posłów, zastrzegając anonimowość. Inny mówi o eurowyborach - "Posłowie się boją, że PO słabnie i nie wejdą na kolejną kadencję do PE - dlatego się podgryzają i starają za wszelką cenę błysnąć przed władzami partii w kraju, a w efekcie jest z tego bałagan. Asystenci i stażyści, którzy tak na prawdę pilnują spraw głosowań, nie mogą przecież chodzić za posła na posiedzenia".

Sprawa wspomnianych głosowań ujawnia dwa problemy - bałagan w euroreprezentacji partii rządzącej, ale także wyjątkowo marne przygotowanie posłów do sprawowania powierzonego im mandatu. Wielu deputowanych wprost przyznaje, że nie ma pojęcia o sprawach poruszanych na komisjach PE do których należą. Inni nawet nie uczestniczą w posiedzeniach - podpisują tylko listę obecności (za co przysługuje im wysoka dieta) i jadą na lotnisko by wrócić do Polski.

Coraz więcej mówi się o zmianach ordynacji w wyborach do PE. Wczoraj w tej sprawie głos zabrał na stronach Rzeczpospolitej Igor Janke. Europarlament już nie jest traktowany jako miejsce politycznego zesłania - politycy są gotowi zrobić bardzo wiele aby otrzymać możliwość wyjazdu do Brukseli. Przypadek posłów PO pokazuje jednak, iż czas zastanowić się nad tym, kogo dokładnie wysyłamy do PE. To tam bowiem zapadają kluczowe dla Polski decyzje, więc przeszkodą w walce o nasze interesy nie mogą być nieprzygotowani i niekompetentni deputowani.


Arkady Saulski

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych