Informacje

Rada Krajowa PO / autor: PAP
Rada Krajowa PO / autor: PAP

AKTUALIZACJA

Rada Krajowa PO. Tusk wraca

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 lipca 2021, 11:07

    Aktualizacja: 3 lipca 2021, 14:42

  • Powiększ tekst

Wróciłem na 100 proc.; wróciłem dlatego, że stanowicie zespół naprawdę niezwykłych ludzi. Mogę pracować z ludźmi, którzy naprawdę chcą zrobić coś dobrego - mówił w sobotę b. premier i b. szef Rady Europejskiej Donald Tusk podczas posiedzenia Rady Krajowej PO, zwracając się do polityków partii.

Wróciłem, jak powiedział Borys Budka, na 100 proc.(…) Wróciłem także dlatego, że stanowicie zespół naprawdę niezwykłych ludzi — mówił Tusk do polityków PO.

Chcę wyraźnie powiedzieć, że mam swoje lata, naoglądałem się tej polityki, uczestniczę w niej od końca lat 70. Naprawdę jesteście unikatowym zespołem ludzi dobrej woli. Każdy ma ambicje, aspiracje, swoje przegrane i wygrane — podkreślił b. premier podczas swojego wystąpienia.

To, co mnie tutaj spotkało, począwszy od decyzji Borysa Budki, to było mocniejsze niż wszystkie moje osobiste potrzeby ruszenia z powrotem do walki, bo dało mi wiarę, że mogę pracować z ludźmi, którzy naprawdę chcą zrobić coś dobrego, zupełnie nie patrząc na swoje interesy — dodał.

Dlaczego ten powrót jest dzisiaj? Parę słów Polakom i wam się należy. Po pierwsze, czuję się współodpowiedzialny za losy PO. Nie dlatego, żebym żywił głębokie uczucia do politycznych bytów, ale tak naprawdę polityczny powodem jest moja wiara, że PO jest niezbędna, jest potrzebna jako siła, a nie jako wspomnienie, żeby wygrać z PiS walkę o przyszłość. Nie ma bez PO szansy na zwycięstwo. O tym mówi cała nasza historia. Dziś problemem nie jest brak programów, wizji, idei. Wasz dorobek jest imponujący, mam uwagi do konkretnych propozycji, ale to, co jest najważniejsze w polityce, to odzyskanie wiary w sprawczość i możliwość wygranej,. Nie wygra ten, kto nie wierzy we własne siły — przekonywał Tusk.

Jak podkreślił były premier, Polakom należy się kilka słów wyjaśnienia, dlaczego zdecydował się na powrót do polskiej polityki właśnie teraz.

Jak wiecie, czuję się współodpowiedzialny za losy Platformy — zaznaczył.

Dodał, że „nie żywi jakichś szczególnych, głębokich uczuć do politycznych bytów - do partii, do organizacji”.

Kocha się dzieci, żonę, rodziców, wnuki - to się kocha tak szczególnie, wyjątkowo — podkreślił Tusk.

Ale tak naprawdę tym politycznym powodem jest moja wiara - i nic jej nie zmieni - że Platforma jest niezbędna, jest potrzebna, jest potrzebna jako siła, a nie jako wspomnienie, żeby wygrać z PiS-em walkę o przyszłość — zastrzegł.

Ale nie o PO tylko chodzi. Nie PO jest istotą tego wyzwania i naszej decyzji. Chcę powiedzieć, że z od kilku lat kładę się spać i budzę z myślą o Polsce. Europa jakoś sobie radzi. Ja nie przyzwyczaiłem się do tego, co dzieje się w Polsce, do tej nowej prawdy, według której nie należy straszyć PiS, warto wygrać z PiS, ale. To słynne „ale”. Każdy, kto w debacie publicznej wciska słowo „ale” – jak to słyszę, to dostaję furii. To zło, które czyni PiS, ono jest tak ewidentne, bezwstydne, permanentne. Ono dzieje się każdego dnia, w każdej sprawie. Może ta bezwstydna determinacja PiS sprawiła, ze ludzie opuścili ręce? – pokrzykiwał Tusk.

Dzisiaj zło rządzi w Polsce, wychodzimy na pole, żeby się bić z tym złem — powiedział Tusk.

Trzeba zacząć od tego pierwszego przykazania: jak widzisz zło, walcz z nim i nie pytaj o dodatkowe powody — oświadczył.

Dużo nasłuchałem się od ludzi, jest jedna nuta. Zwykli ludzie jakoś nie mają dylematów, filozoficznych zagadek, które uniemożliwiają im ocenę rzeczywistości. Oni mówią: panie wróć i zrób z nimi porządek, bo nie da się z nimi wytrzymać. Czy można wytrzymać z władzą? Oni przeczytali swoje badania i wyszło, że ludziom się nie podoba, że kradną. Więc wymyślili, że dziś naradzą się, jak kraść dalej, ale żeby tego widać nie było. To istota tego spotkania. Ja nie mówię tylko o pieniądzach. Politycy są różni, ale nawet najbardziej krytycznie myślący o politykach ludzie chyba nie mogli w to uwierzyć, że w samym środku pandemii, kiedy były sygnały, że ludzie chorują, a potem były informacje o tysiącach ofiar – ja nie mówię, że to wina PiS – ale nikt na świecie nie widział władzy, która w takim momencie myśli o tym, jak zarobić, jak kupić maseczki na lewo. Uderzyło mnie to, że im się upiekło – kontynuował Tusk.

Że ludzie uwierzyli, że nic nie zrobią z ludźmi, którzy zamknęli lasy a otworzyli kasyna. Zamknęli przedszkola, a otworzyli kościoły. Na świecie zdarzały się pomyłki, ale nigdzie nie spotkałem polityków, którzy kombinowali, jak zarobić. A są ministrami odpowiadającymi za zdrowie. Ja się do tego nie przyzwyczaję i wy też. To nie jest wina rządu, że pandemia dotarła do Polski, że zebrała tu wyjątkowo okrutne żniwo. Ale jest problemem to, że tam nikomu nie przyjdzie do głowy, by powiedzieć przepraszam za błędy, za nieuczciwość. Ja na ten temat więcej nie będę mówił, ale prezesie Kaczyński i towarzysze z PiS, chociaż dziś powinniście powiedzieć Polakom przepraszamy — oświadczył polityk.

Pierwsze komentarze

Pełne pogardy i szyderstwa przemówienie powracającego do polskiej polityki Donalda Tuska to wyjątkowo mocne studium politycznej bezwzględności. Pokazuje, że determinacja PO i związanych z nią środowisk polityczno-biznesowych jest tak silna, że na odbicie władzy rzucone zostaną wszelkie siły i środki. Manipulacja i kłamstwo będą narzędziem wiodącym. Bo naprawdę trudno o większą butę i zakłamanie niż to, które Donald Tusk zaprezentował w swojej inauguracyjnej mowie. Zamiast świeżego pomysłu na Polskę, lawina kłamstw i wzorcowy popis mowy nienawiści. - pisze Marzena Nykiel na portalu wPolityce.pl.

Trzeba mieć wyjątkowy tupet, by mając na sumieniu tak potężne afery własnego rządu, oskarżać o złodziejstwo obecny. Donald Tusk, pod którego bokiem ludzie tracili dorobek życia w aferze Amber Gold, przy którym wyprzedawano spółki skarbu państwa, zamykano stocznie, zwiększano podatki, likwidowano Polskę powiatową i kręcono tysiące afer, dziś w pierwszym oficjalnym przemówieniu na forum PO, rzuca w PiS oskarżeniem kradzieży, złodziejstwa i złej woli.

Trudno ze spokojem słuchać wystąpienia Tuska, jeśli ma się w pamięci wciąż żywe sceny z czasów rządów PO-PSL, gdzie nie liczono się z żadnym postulatem obywatelskim większości i polskie prawo pisano pod niemiecki czy rosyjski dyktat. Donald Tusk ma jednak czelność zarzucać rządowi PiS, że Polska stała się bezbronna i prorosyjska. I mówi to ten, za którego rządów miała miejsce największa katastrofa lotnicza, w której zginął prezydent RP i generałowie NATO. Ten, który godził się na smoleńskie kłamstwa dyktowane przez Putina i podporządkowywał Polskę rosyjskim rozstrzygnięciom polityczno-gospodarczym.

Przemówienie Tuska utkane zostało szyderstwem i kłamstwem tak gęsto, jakby pisał ją zespół trolli z SokuZBuraka. Bo jak inaczej potraktować to obrzydliwe przekłamanie dotyczące ataków hakerskich i jednego z maili, jaki miał wyciec ze skrzynki Michała Dworczyka. Liberalno-lewicowe media pisały, że PiS chciał „wyprowadzać wojsko na kobiety”, choć sama lektura tego maila dowodzi, że takiego zamiaru nie było. Jeśli przyjąć, że mail jest prawdziwy, treść listu Michała Dworczyka wskazuje na to, że choć manifestacje tzw. Strajku Kobiet były agresywne i obliczone na fizyczne atakowanie kościołów, szef KPRM odradza wykorzystanie wojska do zabezpieczania demonstracji. Donald Tusk brnie jednak w kłamstwo dodając do niego własne, szokujące interpretacje. - pisze Marzena Nykiel.

Determinacja jest więc potężna. Nie było aż takiej za czasów Borysa Budki czy nawet Ewy Kopacz. Donald Tusk wrócił z nową, wyjątkowo destrukcyjną siłą, którą precyzyjnie wymierza w jeden cel: przejęcie władzy. Posunie się do najgorszych kłamstw i manipulacji. Wykorzysta niechęć Niemiec i rosyjską wojnę informacyjną, by dopiąć swego. Zbyt wielkie interesy polityczne i biznesowe, krajowe i zagraniczne, liczą na pokonanie konserwatystów, by mógł odpuścić. Jednego możemy być więc pewni: ostra polityczna jatka wymierzona na wyniszczenie dopiero przed nami - kończy swój komentarz publicystka.

Z kolei zdaniem Stanisława Janeckiego „takiej dawki nienawiści jeszcze w polskiej polityce po 1989 r. nie było. Całe przemówienie Donalda Tuska podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej (3 lipca 2021 r.) było jednym wielkim seansem nienawiści.”

Skąd się wziął ten wielki seans nienawiści? Przede wszystkim z kompletnego oderwania od polskiej rzeczywistości. Tusk wykreował rzeczywistość, która nawet nie jest karykaturą. To kompletna fikcja, choćby wtedy, gdy np. kreślił obraz czołgów wysłanych przez rządzących na stare kobiety. Drugi powód, to ogromne pokłady złych emocji, które w Tusku się zgromadziły w ostatnich latach. Te złe emocje wręcz odbierają mu rozum, kiedy popada w demagogiczne szaleństwo. Przerażające jest to, co w Tusku siedzi i co nie znajdowało ujścia, dopóki nie wrócił do polskiej polityki.

To, co nie było szaleństwem w wystąpieniu Donalda Tuska, to wyraźny plan obrażenia i sprowokowania Jarosława Kaczyńskiego. Tusk wyraźnie założył, że jeśli zaatakuje prezesa PiS, to ten da się sprowokować i będzie na jego nienawiść reagował. Tylko, że to był przekaz politycznie i intelektualnie pusty, a wypełniony jedynie absolutnie karykaturalnym moralizowaniem. Karykaturalnym, gdyż używał argumentów moralnych w celach kompletnie niemoralnych. Najlepszą reakcją polityków PiS na ten seans nienawiści powinno być milczenie, a co najwyżej troska o zdrowie psychiczne nienawistnika. Bo coś się z Tuskiem stało. Nie tylko odleciał, ale objawił się całej Polsce jako człowiek opętany - komentuje Stanisław Janecki na portalu wPolityce.pl.

A tak to widzi Konfederacja

wPolityce/RO

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych