Tusk zaprasza nowego premiera do Brukseli, czyli jak wyniki polskich wyborów widzi zagranica
Okres rządów PO to były dobre lata, choć może nie wszyscy mieli z nich satysfakcję - mówił w niedzielę były premier, obecnie szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Zadeklarował, że niezależnie od tego, kto zostanie premierem, będzie serdecznie witany w Brukseli. Zagraniczne agencje prasowe w depeszach z Warszawy przez cały dzień informowały o wyborach do Sejmu i Senatu, odnotowując przedwyborcze sondaże wskazujące na wzrost poparcia PiS i przewagę tej partii nad PO.
"Dla wszystkich władz, każdego państwa europejskiego zaproszenie do Brukseli jest otwarte i niezależnie od tego, kto zostanie premierem, kto wygra te wybory, to też dlatego, że będzie z Polski, to będzie serdecznie witany" - powiedział polskim dziennikarzom w czasie niedzielnego głosowania szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Zastrzegł, że nie będzie "udawał, że kocha wszystkich tak samo", bo każdy ma swoje sympatie i antypatie polityczne, ale nie po to jest szefem Rady Europejskiej, "żeby grymasić, tylko żeby współpracować z każdym demokratycznie wybranym rządem". "Tym bardziej więc będzie to dotyczyło polskiej ekipy, niezależnie od tego, kto będzie tę ekipę kształtował" - zadeklarował.
Tusk podkreślał, że czuje się w bardzo dużym stopniu odpowiedzialny za okres ośmioletnich rządów Platformy i może powiedzieć z pełnym przekonaniem, że były to dobre lata. Przyznał przy tym, że nie wszyscy mieli satysfakcję czy wystarczająco dużo szczęścia, żeby cieszyć z tego okresu.
Były premier oświadczył, że jest bardzo dumny z Polski, a teraz szczególnie z oddali widzi, jak bardzo wysoko oceniają wysiłek Polaków wszyscy na świecie.
Tusk przypomniał tekst piosenki Marka Grechuty, którego fragment brzmi: "piękny jest kraj, gdy wszystko wszystkim wydaje się jeszcze złe". W nawiązaniu do tego mówił, że właśnie dlatego demokracja jest taka "fajna", bo nawet jeśli on uważa, że minione 8 lat, okres przysłowiowej "ciepłej wody w kranie", to było coś dobrego dla Polski, to ludzie mają prawo mieć własne poglądy na ten temat i jeśli są niezadowoleni, to mogą coś zmienić. To jest być może ten motor, który ciągle nas napędza" - dodał.
Zagraniczne agencje prasowe w depeszach z Warszawy przez cały dzień informowały o wyborach do Sejmu i Senatu, odnotowując przedwyborcze sondaże wskazujące na wzrost poparcia PiS i przewagę tej partii nad PO
"Polacy głosują w wyborach, które mogą położyć kres prawie dekadzie stabilności ekonomicznej i politycznej w kraju, wynosząc do władzy konserwatywną, eurosceptyczną partię, której polityka różni się od polityki wielu europejskich sojuszników Polski" - pisał Reuters.
Według tej agencji PiS jest nieufne wobec Unii Europejskiej, opowiada się za polityką silnej ręki NATO wobec Moskwy, jest przeciwne przystępowaniu (Polski) do strefy euro w niedalekiej przyszłości, obiecuje większe wydatki na opiekę społeczną nad biednymi i chce nałożyć nowe podatki na banki. Reuters odnotowuje też sprzeciw PiS wobec przyjmowania w Polsce migrantów z Bliskiego Wschodu; PiS argumentuje, że mogłoby to zagrozić "katolickiemu sposobowi życia" w Polsce. Agencja wskazuje, że taka postawa może być powodem napięć z Unią Europejską.
Associated Press pisze, że oczekuje się, iż władza w Polsce przejdzie w wyniku wyborów "z rąk centrowej partii prorynkowej w ręce socjalnie konserwatywnej i nieco eurosceptycznej partii, która opowiada się za zwiększeniem nakładów na opiekę społeczną, by pomóc biednym".
AP zwraca uwagę, że w czasie, gdy u władzy była PO, Polska przeżywała okres silnego wzrostu gospodarczego i nadzwyczajnej stabilności politycznej, nawet podczas globalnego kryzysu finansowego z lat 2008-2009 i katastrofy smoleńskiej. Jednak możliwe jest, że wielu wyborców "zmęczyło się PO ze względu na skandale i poczucie, że wielu jej przywódców popadło w samozadowolenie i straciło kontakt z rzeczywistością".
AP przypomina, że prezydent popierany przez PO przegrał w maju z kandydatem PiS. Agencja pisze też, że nie jest jasne, czy PiS zdobędzie dość głosów, by rządzić samodzielnie, czy też będzie musiał poszukać partnera koalicyjnego.
Według AP zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości dałoby tej partii szansę realizowania polityki, która jest silnie pronatowska, ale nieco eurosceptyczna. AP pisze, że PiS "jest przeciwne przyjęciu kiedykolwiek euro" oraz jest "antymigracyjne". Zdaniem agencji może to mieć wpływ na kierunek, jaki UE obierze w tych dziedzinach.
Niemiecka agencja dpa zwróciła uwagę na zarysowującą się wysoką frekwencję w polskich wyborach, przy czym odnotowała, że była ona szczególnie wysoka w regionach, w których tradycyjnie wielu zwolenników ma PiS. Agencja pyta, czy Polska stoi przed zwrotem w prawo. Zwraca uwagę, że analitycy nie byli zgodni co do tego, czy PiS i jego kandydatka na premiera Beata Szydło zdobędą dość mandatów, by utworzyć stabilny rząd.
Dpa zwraca uwagę, że Beata Szydło "całkiem zrezygnowała w kampanii wyborczej z rozgrywania karty antyniemieckiej" i "prezentowała się znacznie pragmatyczniej niż Kaczyński".
Niemiecka agencja wskazuje też, że Kopacz i jej sztab nie ustawali w przypominaniu o konfliktach i problemach w czasie, kiedy na czele rządu stał Kaczyński
Z Brukseli Krzysztof Strzępka, PAP, sek