Potężne zasieki na granicy z Białorusią. "To spowolni nielegalnych migrantów"
Pokonanie wznoszonych na granicy litewsko-białoruskiej zasiek typu Concertina będzie trudne i niebezpieczne – oświadczył minister obrony Litwy Arvydas Anuszauskas. Litewski rząd w piątek przeznaczył na ten cel 4,8 mln euro.
„Będzie to drut kolczasty, pokonanie którego jest trudne i niebezpieczne, dlatego będzie miało znaczący efekt odstraszający” - wskazał Anuszauskas.
W piątek Litwa na granicy z Białorusią, w okolicy Druskiennik, rozpoczęła wznoszenie zasiek. Minister obrony liczy, że „spowolni to w znacznym stopniu przekraczanie granicy przez nielegalnych migrantów”.
Długość granicy litewsko-białoruskiej to ok. 640 km. Zakłada się, że zasieki zostaną wzniesione na długości 500 km.
Szefowa litewskiego MSW Agne Bilotaite poinformowała w piątek, że rząd podjął też decyzję o budowaniu płotu na granicy z Białorusią. Koszt budowy szacuje się na ok. 41 mln euro. „Budujemy barierę kolczastą i równolegle budujemy płot. Budując płot, użyjemy bariery kolczastej, która będzie podwójną ochroną” - wyjaśniła minister. Jak dodała, płot zostanie zbudowany „w maksymalnie krótkim czasie”.
Premier Litwy Ingrida Szimonyte oznajmiła w środę, że w celu ograniczenia nielegalnej migracji, na litewsko-białoruską granicę zostanie wysłane wojsko. Szef litewskiej Służby Ochrony Granicy Państwowej Rustamas Liubajevas poinformował w piątek, że od soboty granicy z Białorusią będzie strzegło 260 litewskich żołnierzy.
Minionej doby na Litwie zatrzymano 37 osób, które nielegalnie przekroczyły granicę. W tym roku z Białorusi próbowało nielegalnie przedostać się na Litwę co najmniej 1546 osób. W ubiegłym roku zatrzymano jedynie 81 migrantów.
Wśród zatrzymanych są obywatele Iranu, Syrii, Białorusi, Rosji, Turcji, Si Lanki oraz krajów Afryki.
Problem nasilił się w ostatnich miesiącach. Władze Litwy niejednokrotnie wyrażały opinię, że jest to forma wojny hybrydowej, zorganizowany biznes, w który zamieszani są białoruscy urzędnicy i funkcjonariusze.
Czytaj też: Pożar w fabryce żywności. Dziesiątki ofiar śmiertelnych
PAP/kp