Komentarze

dr hab. prof. UAM Michał A. Michalski  / autor: kongers590.pl
dr hab. prof. UAM Michał A. Michalski / autor: kongers590.pl

Czas na społeczną odpowiedzialność konsumenta

dr hab. prof. UAM Michał A. Michalski

  • Opublikowano: 31 maja 2023, 12:20

  • 0
  • Powiększ tekst

Od lat dyskutuje się o społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw, która ma przekonywać firmy do respektowania dobra wspólnego w wymiarze społecznym i podejmować działania nakierowane nie tylko na zaspokojenie popytu swoich grup docelowych, lecz także na realną poprawę lub przynajmniej utrzymanie warunków życia społeczności, w których działają. Nadszedł dziś czas, by mówić głośniej o społecznej odpowiedzialności grupy, która jest najliczniej obecna na każdym rynku – grupy posiadającej realny, choć rozproszony wpływ na gospodarkę i szeroki kontekst, w którym funkcjonuje. Pora na podjęcie tematu społecznej odpowiedzialności konsumenta

Społeczna odpowiedzialność… każdego z nas

Widzimy wyraźnie, że tocząca się wojna, wywołana agresją militarną Rosji przeciw Ukrainie, nie jest tylko wydarzeniem o charakterze militarnym czy politycznym, lecz także wywołuje wielowymiarowe reperkusje, w tym bardzo poważne – gospodarcze. Kryzys energetyczny i wysoka inflacja, nakładające się na świeże jeszcze konsekwencje pandemii COVID-19, tworzą szczególny kontekst, w znacznej mierze nieznany do tej pory. Społeczeństwa i gospodarki Europy oraz innych kontynentów, starające się nadrobić pandemiczne straty oraz powrócić możliwie szybko do stabilności i koniunktury, zostały postawione przed brutalnym faktem wojny, w którą na różne sposoby wszyscy okazujemy się być zaangażowani.

Jednym z najbardziej namacalnych wymiarów tej nowej sytuacji są skutki odczuwane przez miliony, a właściwie miliardy konsumentów na całym świecie. Postępująca w ostatnich dekadach globalizacja oraz związana z nią internacjonalizacja rynków i przedsiębiorstw, digitalizacja oraz rosnąca dostępność dóbr i usług skutecznie wyrobiły w nas przekonanie, że granice i wyzwania polityczne nie stanowią już problemu, a kolejne bariery społeczne, kulturowe i ekonomiczne stopniowo znikają z drogi do konsumpcyjnego raju, który w przypadku Polski i innych byłych krajów bloku komunistycznego był do końca lat 80. jedynie przedmiotem westchnień i marzeń.

Wybuch wojny brutalnie wybudził nas z tego pięknego snu i przypomniał zarazem, że choć jesteśmy konsumentami, to przede wszystkim jesteśmy obywatelami. Oznacza to, że nasza codzienna aktywność i wybory, których dokonujemy, mają swoje konkretne, wielowymiarowe konsekwencje, a my jako konsumenci – podobnie jak państwa i przedsiębiorstwa – także ponosimy odpowiedzialność i mamy wpływ na obecną sytuację. W rezultacie dochodzimy dziś do wniosku, że podobnie jak ważna jest społeczna odpowiedzialność przedsiębiorstw, tak samo jest potrzebna społeczna odpowiedzialność konsumenta, której w literaturze z obszaru etyki biznesu i ekonomii poświęca się stosunkowo niewiele uwagi. Wynika to w dużej mierze z tego, że konsumenta tradycyjnie postrzega się – w znacznej mierze słusznie – jako tzw. słabszą stronę relacji rynkowych i z tego względu traktuje się w sposób uprzywilejowany.

Ten brak jest pośrednio także związany z dominującym sposobem widzenia realiów społecznych, w którym często poszczególne obszary – takie jak gospodarka, polityka, media czy życie prywatne – bywają postrzegane jako oddzielne, tylko luźno z sobą powiązane przestrzenie. W rzeczywistości jest jednak inaczej, co bardzo wyraźnie zaczynamy dostrzegać na tle toczącej się wojny, inflacji i kryzysu energetycznego. Dziś o wiele lepiej niż przed lutym 2022 r. rozumiemy, że działania i decyzje podejmowane w obrębie gospodarki są jednocześnie zakotwiczone i powiązane z całym kontekstem społeczno-kulturowym, a ich krótko- i długofalowe efekty nie są sprawą prywatną, ale dotyczą całego społeczeństwa, a nawet wykraczają poza granice kraju. Także doświadczenia pandemii i związanych z nią lockdownów, spowolnienia produkcji, ograniczenia handlu czy zerwanych łańcuchów dostaw sprawiły, że wyraźniej dostrzegamy, jak perturbacje czy sytuacje kryzysowe w jednym obszarze wpływają na inne sfery życia. Konsument jako nowy wspaniały obywatel? - Do niedawna wydawać się mogło, że w świecie coraz bardziej zglobalizowanym, powiązanym sieciami współpracy i wymiany, dysponującym coraz szybszymi i sprawniejszymi technologiami komunikacji, doświadczymy zapowiadanego przez Fukuyamę końca historii, w którym zakrólują dobrobyt, spokój i stabilność, a władzę obejmie oświecony, bo wyposażony w nieograniczony dostęp do informacji konsument. Wiele na to wskazywało, a w literaturze dodatkowo zwracano uwagę, że przecież bycie konsumentem jest jedną najważniejszych ról, jaką we współczesnym świecie odgrywa każdy człowiek od urodzenia aż do śmierci, wobec czego kartezjańskie „myślę, więc jestem” można by zamienić na „konsumuję, więc jestem”. W tym kontekście badająca ten temat Anna Lewicka-Strzałecka zauważyła trafnie, że zakres władzy konsumentów jest większy niż zakres władzy wyborców, którzy w praktyce mogą swoje prawo głosowania realizować raz na jakiś czas, przy czym i tak nie wszyscy z niego korzystają. Ponadto, jak dodaje ta autorka, „plebiscyt kupowania odbywa się codziennie, a jego wynik może bardzo szybko wpłynąć na bieg zdarzeń i odsunąć niepożądane firmy od władzy”1. Wzmacnianiu statusu konsumenta jako figury nowego wspaniałego obywatela wtórowało pojawiające się tu i ówdzie hasło społeczeństwa konsumpcyjnego, które miało potwierdzać, że w odróżnieniu od innych zjawisk to właśnie konsumpcja jest tym fenomenem, który najpełniej i najtrafniej charakteryzuje ludzi żyjących w pierwszych dekadach obecnego stulecia. Jakimś – istotnym zapewne – sygnałem do skorygowania tej pankonsumpcyjnej wizji, który pojawił się w ostatnich latach, był wzrost świadomości ekologicznej, dzięki któremu zaczęliśmy lepiej rozumieć, że troska o środowisko naturalne to nasza wspólna odpowiedzialność zarówno wobec obecnych, jak i przyszłych pokoleń.

Pojawia się tu jednak zasadnicze pytanie, czy faktycznie konsument w swojej aktywności ograniczonej do sfery konsumpcji, a do tego rozgrywającej się na zasadach wyłącznie ekonomicznych, w której reguły gry określa przede wszystkim mechanizm podaży i popytu oraz chęć maksymalizowania użyteczności, to właśnie ten wyczekiwany, idealny obywatel, który może uczynić ten świat lepszym. Odpowiedź brzmi, że oczywiście nie, gdyż jakkolwiek przekonująco może brzmieć stwierdzenie, że konsumentami jesteśmy przez całe życie, to jednak możliwości podejmowania decyzji i zarazem wywierania wpływu w tym wypadku nie są przynależne każdemu w takim samym stopniu. Jest tak dlatego, że przecież ostatecznie, choć prawa konsumenta przynależą się każdemu, to jednak należy się zgodzić, że więcej praw mają ci, którzy posiadają więcej pieniędzy. Dlatego też bycie konsumentem nie wystarcza, by rozwiązać kwestię zaangażowania i odpowiedzialności społecznej, gdyż udział każdego z nas w życiu społecznym wykracza daleko poza sferę konsumpcji, domagając się zarazem przyjęcia postawy właściwej obywatelowi.

W stronę społecznej odpowiedzialności konsumenta

Wydawać się może, że nie trzeba dziś nikogo przekonywać do idei społecznej odpowiedzialności konsumenta. Ostatnie dekady przyczyniły się jednak do tego, że dziś ta koncepcja wcale nie wydaje się bardzo popularna, nawet mimo że we wspomnianym już wymiarze ekologicznym świadomość wpływu, jaki mamy na rzeczywistość, faktycznie wzrosła.

Gdy spojrzymy na postępującą komercjalizację życia, która w naszym polskim przypadku trafiła na dość podatny grunt po latach efektywnie kreującej chroniczne niedobory gospodarki komunistycznej, zasadnie pojawia się pytanie, czy o społeczeństwach trzeciej dekady XXI w. można powiedzieć, że są jeszcze obywatelskie czy być może już raczej konsumpcyjne. Ku tej drugiej opcji – opisując ją jako „kapitalizm w późnej fazie konsumpcyjnej” – wydaje się skłaniać Benjamin R. Barber – autor książki „Skonsumowani” – który stwierdzał już w pierwszej dekadzie obecnego stulecia, że „wynik ekonomiczny liczy się nawet wtedy, kiedy są lekceważone wszystkie inne wartości, na których ludziom zależy. Jako jednostki zasiewamy to, czego być może nie będziemy chcieli zbierać jako społeczność. Znaleźliśmy się w pułapce indywidualistycznej kultury konsumpcyjnej, w której nie przykłada się wagi do dóbr publicznych należących do nas jako obywateli. Los kapitalizmu przestał być zbieżny z losem obywateli”2.

Dziś wojna, inflacja i kryzys energetyczny otwierają nam oczy i pokazują, że kierowanie się wyłącznie doraźną korzyścią, do czego przekonuje nas bardzo sugestywnie konsumpcyjna kultura, wyjaławia grunt społeczeństwa obywatelskiego, będącego jedyną glebą, na której ma szansę wzrastać postawa odpowiedzialności i solidarności. Tylko na nich ma szansę rozwijać się i skutecznie działać społeczna odpowiedzialność konsumenta, której potrzebujemy, by widzieć i rozumieć związki między naszymi decyzjami w obszarze rynku i ich długofalowymi konsekwencjami dla bezpieczeństwa, stabilności i pomyślności naszego kraju oraz społeczności lokalnych, w których żyjemy.

dr hab. prof. UAM Michał A. Michalski

Zakład Etyki Gospodarczej

Instytut Kulturoznawstwa

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Fundacja Instytut Wiedzy o Rodzinie i Społeczeństwie

1 A. Lewicka-Strzałecka, Odpowiedzialność moralna w życiu gospodarczym, Warszawa 2006, s. 118–119.

2 B.R. Barber, Skonsumowani. Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli, Warszawa 2009, s. 31.

Powiązane tematy

Komentarze