Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Cały wzrost zje ze smakiem inflacja

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 14 lutego 2014, 13:07

    Aktualizacja: 14 lutego 2014, 14:15

  • 11
  • Powiększ tekst

Fascynujący są rządzący tą naszą krainą. Podobno w 2014 roku przychody z VATu mają wynieść 115,7 miliardów, co jest mało. Mniej niż dwa lata temu, pomimo iż PKB jest większe, a poza tym z okazji polityki inflacyjnej, którą z lubością uprawiają współcześni politycy nominalnie mniejsze wpływy do budżetu w ogóle nie powinny mieć miejsca, zwłaszcza na takiej zielonej wyspie, którą niezaprzeczalnie zamieszkujemy.

Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości w rozmowie dla money.pl odkrywczo stwierdził: "Kluczowe będzie to, czy konsumenci wreszcie zaczną zwiększać swoje wydatki i rozkręcać popyt wewnętrzny".

No, proszę Państwa – kiedy wreszcie zaczniecie zwiększać swoje wydatki? Drogo? Ano, nie dziwne, przecież VAT podnieśli. Najpierw sami nas zniechęcili do konsumpcji wyżej ją podatkując, a teraz zdziwieni, że owa konsumpcja spadła. No, ale przecież ratunkiem na spadającą konsumpcje nie byłoby zmniejszenie “zniechęcacza”. Bo to by było zbyt proste. Dlatego lepiej zwyczajnie poczekać, aż konsumpcja wzrośnie. Na przykład w nieskończoność.

Rząd podobnie działa w zakresie bezrobocia. Czeka aż zmaleje, aż się “wreszcie” za robotę weźmiemy. A podatek dochodowy (plus inne koszty pracy) jak był wysoki tak jest. I jak tu się za pracę wziąć, skoro tak nas rząd zniechęca?

W teoriach ekonomicznych występuje tylko jeden przypadek, kiedy podwyżka ceny zachęca do zwiększenia konsumpcji danego dobra. Jest to efekt “snoba”, występuje w przypadku specyficznych towarów i na pewno nie dotyczy podatków. Skąd więc u rządzących i grupy im czirlidujących ekonomistów pomysł, aby „poczekać” aż zaczniemy wydawać pieniądze, „poczekać” aż zaczniemy pracować, „poczekać” aż zaczniemy wracać z UK, nie wiem. Ale pomysł nie dość, że niewiadomego pochodzenia, to jeszcze strasznie głupi, bo z tego czekania to ani im ani nam nie przybędzie.

Wracając jednak do niskich przychodów z VATu, miłośnicy Donalda Tuska i jego niekompetentnej gromadki ministrów znajdują wiele wyjaśnień, dlaczego wpływy z najbardziej efektywnego podatku są zadziwiająco niskie w stosunku do poziomu PKB. I tak na przykład profesor Modzelewski uznał, że to przez wyłudzenia podatkowe. Nie było chyba mniej sensownego wytłumaczenia dla tego zupełnie niezaskakującego zjawiska. W Polsce zawsze ciężko było otrzymać zwrot VAT, a w ostatnich latach szczególnie ciężko. Wszyscy pamiętamy głośną akcję dealera Fiata, któremu urząd skarbowy Warszawa Targówek wstrzymał zwrot vatu, albo sprawę nie istniejącej już firmy Nexa, której fiskus w sumie wisi 30 milionów złotych. Od kiedy Tusk i jego niekompetentna gromadka pozajmowali rządowe stołki zwiększyła się ilość kontroli nasyłanych na firmy. Być może i ilość wyłudzeń podatkowych nie zmniejszyła się, jednak fiskus sprawnie odbija to sobie na uczciwych przedsiębiorcach.

Wspomniany już Igor Morawski z kolei zwalił wszystko na PKB, które okazało się być niesprzyjające rządowi. Mówił on, że tak wysokie PKB wynika z dużego eksportu, a nie z wewnętrznej konsumpcji i nieśmiało sugeruje, że można by inaczej to PKB liczyć, bo kto to widział, żeby PKB niekorzystne dla rządu było (to już ja dopowiadam). Z tej wypowiedzi wynika, że pomimo zwiększonej produkcji (Morawiecki wskazuje, że to głównie eksport odpowiada za wzrost) obserwujemy obniżoną konsumpcje. Znaczy, że albo ludzie oszczędzają na inwestycje, ale to w świecie idealnym, albo pomimo poprawienia się warunków na rynku wciąż nie stać ich na konsumpcje, bo jest zbyt wysoko opodatkowana – to w świecie naszym, któremu daleko do ideału. Jak by nie spojrzał – wszystko sprowadza się do obniżonej konsumpcji. Ale kreatywności naszym mędrcom nie brakuje.

Portal money.pl opublikował również podstawowe założenia budżetu na rok 2014. Abstrahując od tego, że rząd będzie musiał się znowu zadłużyć, bo jak każdy wie, stworzenie budżetu bez deficytu jest zupełnie niemożliwe, a że miliony rodzin robi tak co miesiąc o niczym nie świadczy, najciekawszą pozycją jest wzrost PKB szacowany na 2,5% oraz inflacja szacowana na 2,4%. Czyli cały ten nasz pseudo wzrost gospodarczy zje ze smakiem inflacja. Może warto przywrócić starą, dobrą tradycje obcinania głów posłańcom złych wieści?

 

 

 

 


---------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------
Koniecznie zajrzyj do naszego internetowego sklepu wSklepiku.pl!

Znajdziesz tam mnóstwo ciekawych książek w atrakcyjnych cenach.Zapraszamy!

Powiązane tematy

Komentarze