Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Victor[i]a Orbana a źródła programowe

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 11 kwietnia 2014, 14:35

    Aktualizacja: 11 kwietnia 2014, 14:37

  • Powiększ tekst

Komentarz opublikowany na serwisie Stefczyk.info.

Optymalizacja wydatków budżetowych i polityka prorodzinna to awers i rewers finansów publicznych nie tylko na Węgrzech

Ogłaszając zwycięstwo Orbán stwierdził, że jest ono wynikiem realizacji programu „tworzenia miejsc pracy, wsparcia dla rodzin i walki o narodową suwerenność”, nomen omen analogicznego do niezrealizowanego, mimo wyborczego zwycięstwa w 2005 r., programu gospodarczego PiS „Rozwój przez zatrudnienie”. Węgierska lekcja dla Polski wskazuje, że kluczowe powinny być trzy filary postulowanego programu gospodarczego: polityka prorodzinna, kreowanie miejsc pracy oraz optymalizacja wydatków budżetowych. Dlatego Kluczowym w strategii Węgier było podejście do budżetu. Wynikało to z fakty, że deficyt budżetowy wynosił w 2009 r. -4,6%, a w roku 2010 r. -4,4% a więc więcej od wymaganej wartości referencyjnej -3%. Po to aby nie zdusić wzrostu rząd Orbana nie mógł za bardzo zdusić gospodarki i po pierwszym podejściu, kiedy to okazało się, że luźniejszy budżet nie będzie zaakceptowany przez Brukselę, podjął zdecydowane kroki w kierunku przerzucenia kosztów podatkowych na koncerny bankowo-telekomunikacyjno-energetyczne oraz sklepy wielkoprzemysłowe w połączeniu z opodatkowaniem wysokim VAT-em konsumpcji. W okresie krótkoterminowym Orban zlikwidował węgierskie fundusze emerytalne, których statystyka europejska nie uwzględnia w finansach publicznych. Wprawdzie zobowiązania pozabilansowe węgierskiego ZUS-u wystrzeliły, to jednak z punktu widzenia Brukseli okazało się że w roku 2011 wystąpiła nadwyżka budżetowa w wysokości +4,3% PKB, a w 2012 r. deficyt w wysokości -2,4%, który jest jednak na poziomie akceptowalnym przez UE. Równolegle z przejęciem aktywów emerytalnych nastąpiło wydłużenie wieku emerytalnego z 60 do 62 lat, przesuwając w czasie zwiększone płatności emerytalne. Niemniej, mimo polepszenia warunków budżetowych oraz przejęcia funduszy na skalę €9 mld, zadłużenie spadło nieznacznie z poziomu 81,4% do 79,2% PKB, będąc daleko od zapisanego w konstytucji celu 50% PKB. Po stronie wydatkowej nastąpił równoległy przegląd stanowisk w aparacie administracyjnym, który umożliwił redukcję przerostów zatrudnienia na skalę 30 tys. pracowników.

Polska nie jest w tak ciężkiej sytuacji w jakiej znalazły się Węgry, gdy chodzi o zadłużenie w relacji do PKB, dlatego jej nastawienie powinno się skoncentrować na odmiennych mechanizmach i wprowadzeniu optymalizacji wydatków budżetowych. Występują w Polsce obecnie ogromne deficyty, nie można także opierać finansowania naprawy gospodarki, bo zadziałają mechanizmy „skarcenia” przez rynki kapitałowe. Oznacza to, że Polska powinna postępować odpowiedzialnie, co wcale nie oznacza, że nie prorozwojowo. Należy w analizach dotyczących budżetu wprowadzić dodatkowy algorytm, który mówi, czy dane wydatki budżetowe w przyszłości się zwrócą, czy też nie zwrócą. Jeśli są to wydatki, które przyniosą z czasem wyższe dochody podatkowe, to nie należy ich redukować w imię zmniejszania deficytu. Jeśli przedstawimy wydatki jako „zwrotne”, to inwestorzy będą na nie przychylniej patrzyli.” Po II Wojnie Światowej, społeczeństwa Europy Zachodniej dostarczając środków i patrząc mniej rygorystycznie na budżet, wydatkowały środki na rodziny. Zostawiały im środki, dzięki czemu mogły się rozwijać, a nakłady na dzieci nie traktowano jako jedynie elementu kosztowego, ale jako „generowanie” nowych dobrze wykształconych podatników, którzy w przyszłości finansowali zaciągnięte zobowiązania na rzecz starszej generacji. Dzięki wydatkom na inwestycje obniżano koszty funkcjonowania gospodarki, jak i też przyciągano nowych inwestorów. Zwiększone nakłady na szkolnictwo przyczyniały się do wzrostu wydajności pracy, a w przyszłości generowały podatki, które rosły znacznie szybciej niż występujące w tym czasie wymagalne zobowiązania. Wydatki na zdrowie przedłużały aktywność i długość życia. Dzisiejsze działania w Polsce opodatkowujące rodziny wielodzietne, oszczędności na ich wykształceniu spowodują, że społeczeństwo się starzeje i nie będzie tych, którzy mogliby w przyszłości spłacić narosłe zobowiązania. Ponadto oszczędności na inwestycjach odstraszą inwestorów, nawet jeśli finanse publiczne będą miały pozory zdrowia. Brak odpowiednich nakładów na szkolnictwo negatywnie odbije się na wydajności i innowacyjności pracy, co przyczyni się do tego, że baza podatkowa zmaleje nie tylko w ujęciu ilościowym, ale i jakościowym. Oszczędności na zdrowiu mogą doprowadzić do tego, że okres aktywności zawodowej będzie krótszy.

Dlatego w polityce fiskalnej potrzebne jest zupełnie nowe spojrzenie oraz odmienny paradygmat dotyczący racjonalizacji wydatków służb publicznych, dążący w takim kierunku, aby efektywnie następowało powiększenie bazy podatkowej. Powinna dokonać się stała optymalizacja wydatków publicznych, a nie ich prosta redukcja. Należy rozszerzyć i pogłębić rachunek optymalizacyjny na wzór tego który stosujemy w finansach przedsiębiorstw, gdzie dokonywane inwestycje nie są kosztami przedsiębiorstw, ale są inwestycjami, które przedsiębiorstwa starają się tak przeprowadzić, aby przyszłe zyski pokryły ich koszty i umożliwiły ich spłacenie w procesie wyznaczania NPV. Pod tym względem mając podobny cel do węgierskiego, powinniśmy wprowadzić propozycje programowe z 2005 r. budżetu zadaniowego z modelem optymalizacyjnym.

Węgry, które miały już w czasach komunizmu bardzo niską dzietność, wprowadziły realną a nie fasadową politykę prorodzinną. W 2011 roku rząd Orbána wprowadził znaczące ulgi podatkowe na dzieci. W efekcie rodziny z jednym lub dwójką dzieci odpisują od podstawy podatkowej 62,5 tys. forintów miesięcznie na każde dziecko, z trójką lub więcej - 206,25 tys., co oznacza, że praktycznie nie płacą podatku dochodowego. Na efekty nie trzeba było długo czekać, gdyż już obecnie nastąpił wzrost dzietności w rodzinach. I tak, o ile udział dzieci w wieku 0-14 lat wynosi w Polsce 14,6%, o tyle na Węgrzech jest wyższy i wynosi 14,8%. I o ile w Polsce rodzi się poniżej 1,3 dziecka na rodzinę o tyle na Węgrzech jest to wskaźnik nadal niski ale na poziomie 1,41. A sytuacja na Węgrzech na tym polu jest o tyle bardziej skomplikowana, że w tym kraju nie ma licznego pokolenia lat 80-tych jak to ma miejsce w przypadku Polski. Ponadto Węgierki są starsze i później rodzą pierwsze dziecko, bo dopiero w wieku 28,2 lat, podczas gdy Polki w wieku 26,6 lat. Mimo że Polska się szybciej starzeje (w tempie jednego roku w ciągu dwóch lat), to przeciętny wiek Polaków wynosi 39,1 lat podczas, gdy Węgrów - już 40,8 lat. Również struktura wieku Węgrów bardziej obciąża ich finansowo, gdyż osób w wieku od 65 lat jest 17,5% i wskaźnik wsparcia tych osób wynosi 4, podczas gdy w Polsce osób w wieku od 65 lat jest obecnie 14,5% i mogą liczyć na wsparcie prawie 5 osób (dokładnie 4,9). Osiągnięcia węgierskie występują mimo tego, że muszą z tej racji przeznaczać większe nakłady na służbę zdrowia – 7,7% i osiągają niższą oczekiwaną długość życia 75,24 lata, podczas gdy Polacy wydają na zdrowie 6,7% PKB i żyć mają dłużej bo 76,45 lat.

W Polsce również w celu zapobieżeniu zapaści finansów publicznych musi zostać wprowadzona polityka prorodzinna. Mamy obecnie deficyt 3,5 mln dzieci. Jest nieodpowiedzialnością uważać, że obciążenie demograficzne, które w najbliższych dziesięcioleciach wzrośnie 3,4 krotnie, nie będzie miało wpływu na procesy gospodarcze. Projekcje międzynarodowe pokazują, że Polska trwale będzie miała wzrost gospodarczy poniżej wzrostu krajów wysoko rozwiniętych. Dlatego istnieje bardzo realne niebezpieczeństwo, że błędna polityka gospodarcza, jak i brak działań prorodzinnych spowoduje, że obciążenia pracy w Polsce będą tak wysokie, że praca w kraju stanie się nieopłacalna dla nielicznego młodego pokolenia. A kraje zachodnie potrzebujące pracowników i „opiekunów” dla swojego starego pokolenia „wyssają” polskich pracowników. Natomiast w Polsce pozostanie olbrzymia grupa rencistów i emerytów, którzy mogą należnych świadczeń nie otrzymywać. Działania węgierskie powinny okazać się inspiracją jak i praktycznym drogowskazem.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych