Condomieszkanie czy condohotel
Na rynek powraca moda na systemy codno wykreowana przez deweloperów.
Nie jest to zjawisko nowe, na cywilizowanych i bardziej zasobnych rynkach zagranicznych takie projekty funkcjonują od dawna. Stanowią one alternatywę inwestowania w nieruchomości, dają możliwości zakupu pojedynczych apartamentów czy pokoi hotelowych, ale i również pojedynczych jednostek uczestnictwa [udziałów] w projekcie.
Głównym czynnikiem różniącym te projekty od klasycznego inwestowania w nieruchomości do najmu jest to, że deweloper bierze na siebie nie tylko obowiązki związane z wybudowaniem i zarządzaniem nieruchomością, ale i zobowiązuje się wynajmować lokale w imieniu właściciela, czyli zarządzać najmem. Takie rozwiązanie jest szczególnie wygodne dla osób, które chcąc korzystać na własne potrzeby z lokalu a w pozostałym czasie czerpać zyski z najmu nie zajmując się tym, na co dzień. Produkt taki nie jest nowy, na rynku funkcjonują firmy specjalizujące się z zarządzaniu najmem oraz fundusze inwestycyjne oferujące takie produkty, jako alternatywne źródła pomnażania ewentualnych przychodów.
Deweloperzy jeszcze kilka lat temu niechętnie zajmowali się takim projektami, byli skupieni głownie na szybkiej sprzedaży wysoko-marżowych inwestycji a nie ich zarządzaniem. Nadmuchana bańka cenowa temu sprzyjała mieszkania sprzedawały się praktycznie od ręki. Deweloperzy niesieni sukcesem postanowili zainwestować na innych rynkach, wyjść z metropolii do znanych miejscowości i ośrodków turystycznych. Nakupowano ziemi pod inwestycje często w tzw. górce cenowej nad polskim morzem w górach i nad jeziorami łudząc się ze rynek będzie dalej galopował, ceny będę rosły, turyści zagraniczni ulokują tu swoje fundusze, banki będą przyjaźnie dawać kredyty krajowym, co raz lepiej zarabiającym inwestorom. Ruszyły kampanie medialne zachęcające do zakupu tzw. drugiego domu w urokliwej lokalizacji, prognozowano, że, coraz lepiej zarabiający Polacy będą śmigać na weekendy nowo wybudowanymi autostradami do rodzimych kurortów i mieszkać w swoich wypasionych condoapatamentach czy condohotelach.
Takie były plany, ale kiedy przyszedł czas kryzysu i stabilizacji na rynku okazało się, że coraz trudniej jest sprzedać gotowe już lokale zmieniono koncepcje i powrócił model condo. Deweloperzy chcąc nie chcąc zajęli się zarządzaniem tymi projektami, bo lepiej zagospodarować to, co jest niż trzymać pustostany. Niestety nie wszystkie projekty ze względu na lokalizację i funkcjonalność oraz standard da się przerobić na condo. W lepszej sytuacji są projekty budowane od razu z takim przeznaczeniem. O atrakcyjności inwestycji decyduje jej lokalizacja, funkcjonalność, standard wykończenia i koszty utrzymania i oczywiście najważniejszy czynnik - chłonność rynku poparta jak najwyższymi do osiągnięcia czynszami najmu. Bo przecież oprócz korzystania dla własnej wygody z condo przez nowego właściciela liczy się przychód z jego najmu. Rentowność z tych projektów jest porównywana do klasycznych inwestycji w najem i wynosi średnio 4-8 procent w skali roku to dobry wynik mając na uwadze zmieniającą się koniunkturę na rynku, ryzyko ewentualnych pustostanów z braku najemców.
W co zainwestować czy skusić się na condoapatament położony nad samym brzegiem morza czy też kupić udział w condohotelu np. w Warszawie pobierać zyski z najmu już bez możliwości opalania się na swoim teranie w nadmorski czy górskim kurorcie.
Każdą decyzje należy dobrze przemyśleć a przede wszystkim sprawdzić dewelopera, zwizytować inwestycję oraz zapoznać się szczegółowo z umowami, jakie będą nas z nim wiązać i pomimo wszystko na bieżąco pilnować swojego interesu. Takie działanie powinno nas uchronić od przykrych niespodzianek, bo przecież na projekcie mamy również zarabiać. Podejdźmy do tej inwestycji spokojnie i nie dajmy się zwieść kolorowym prospektom ani optymistycznym analizom ekonomicznymi tworzonymi na potrzeby sprzedaży. Stare przysłowie mówi ten, kto szybko płaci ten dwa razy płaci.