Same ambicje UE to za mało, by wygrać rywalizację z Chinami
Komisja Europejska i Parlament w ostatnich miesiącach specjalizują się w forsowaniu kolejnych przepisów, mających służyć wdrożeniu - w ekspresowym tempie - polityki klimatycznej czyli redukcji emisji CO2. I to pomimo krytyki i obaw ekspertów lub sprzeciwu niektórych państw członkowskich a czasami nawet bez odpowiednich analiz skutków nowego prawa - tak społecznych jak finansowych. Efekty mogą więc być odwrotne od zamierzonych lub nie do końca zgodne z oczekiwaniami decydentów w Brukseli i eurodeputowanych.
To możliwe także w przypadku przepisów zakazujących rejestracji nowych aut spalinowych w 2035 roku, które od początku – gdy tylko pojawiła się ich zapowiedź - wywołują wiele kontrowersji, a które w praktyce mają wyeliminować z europejskiego rynku samochody z silnikami benzynowymi i diesla. Swoje wątpliwości zgłosił w tej sprawie ostatnio prezes koncernu Reanault na jednej z konferencji, cytowany przez portal Euractive. Jean-Dominique Senard obawia się „chińskiego tsunami pojazdów elektrycznych”. I stwierdził to, o czym od dawna wszyscy wiedzą czyli, że „przez ostatnie 25 lat Chiny położyły ręce na światowych kopalniach (i) na przetwarzaniu krytycznych surowców potrzebnych do produkcji pojazdów elektrycznych”. Jego zdaniem „najważniejszym strategicznym wyzwaniem nadchodzących lat” będzie właśnie zapewnienie dostaw tych minerałów. Zatem „wojna przyszłości będzie wojną o surowce krytyczne”.
Oczywiście to nie jest tak, że Komisja Europejska nie dostrzegła problemu. Jak najbardziej zdaje sobie sprawę z „powagi sytuacji” i - by jej zaradzić - przygotowała … specjalne przepisy czyli w sprawie zapewnienia surowców krytycznych. I znów ma ambitne cele, bo za 7 lat Europa ma wydobywać co najmniej 10 proc. potrzebnych (rocznie) minerów i przetwarzać co najmniej 40 proc. Biorąc jednak pod uwagę ograniczone zasoby własne a także światowy wyścig po surowce krytyczne z udziałem m.in. USA, Kanady i Japonii a także dominująca pozycję Chin, szanse na osiągnięcie unijnego celu na 2030 rok wydają się niewielkie. A surowce krytyczne potrzebne są nie tylko do produkcji „elektryków”.
Oby nie okazało się, że jedynym sukcesem Komisji Europejskiej było opracowanie i przepychanie przez Parlament długiej listy przepisów wyznaczających nowe cele „w walce o klimat”. Bo ich realizacja będzie zbyt trudna, zbyt kosztowna i zbyt czasochłonna, a na dodatek najwięcej zarobią na tym wszystkim Chiny i biznes tego kraju, od którego unia uzależni się tak jak od gazu rosyjskiego.
Agnieszka Łakoma