Opinie

Fot.Fazong/sxc.hu
Fot.Fazong/sxc.hu

Jak Polacy rolują ZUS?

zz zz

  • Opublikowano: 22 maja 2014, 09:57

    Aktualizacja: 22 maja 2014, 13:15

  • Powiększ tekst

Płacenie ZUS-u jest przyczyną bólu głowy u setek tysięcy firm w Polsce i milionów Polaków. Ból zrobił się jeszcze wiekszy po tym, gdy rząd Donalda Tuska zagarnął z OFE oszczędności Polaków i wrzucił je do bankruta finansowego - ZUS-u, z którego emerytury będą dla większości Polaków w przyszłości będą niskie a nawet głodowe. Czy można ominąć ZUS by uzbierać na emeryturę? Można i to zgodnie z prawem.

Zapytanie kogokolwiek z Polaków o ZUS zazwyczaj pytający w odpowiedzi usłyszy to samo i są to słowa delikatnie mówiąc nieprzychylne. Najłagodniejsze określenie to "złodzieje".

Niewątpliwie w tym ostatnim stwierdzeniu jest jakaś część prawdy, ale nie dotyczy to pracowników ZUS-u (sam stykałem się z nimi nieraz i uważam, że byli bardzo kompetentni) ale systemu ubezpieczenia społecznego, który to ZUS obsługuje. Polscy politycy są tak słabi, a do tego najczęściej bez wyobraźni by nie powiedzieć, że wręcz głupi, że nie potrafią zreformować ubezpieczeń.

System zusowski w Polsce to nic innego jak fiskalny wyzysk, bez jakiejkolwiek adekwatności ubezpieczeniowej. Świadczenia nie dosyć, że są niskie, to wprowadzone w 1999 roku i "zreformowane" przez Tuska OFE gwarantują jeszcze bardziej nędzne emerytury. Co gorsza Polacy na te niemalże głodowe emerytury będą musieli zapłacić ze swoich pieniędzy gigantyczne pieniądze. Taki wyzysk i ucisk fiskalny było jedynie w epoce niewolnictwa. Nie dziwi więc fakt, że Polacy szukają sposobów jak płacić ZUS-u mało albo wcale. Poniżej kilka przykładów.

Robi się dzieło

Najprostszy sposób to całkowite wypisanie się z ZUS-u i przejście na tzw. umowy o dzieło. Kiedyś tego rodzaju umowa, gdy dostawał ją pracownik, była dla niego przysłowiowym pocałunkiem śmierci (np. nie miał wiarygodności kredytowej dla banków, co uniemożliwiało wzięcie choćby kredytu hipotecznego). Ale dziś, gdy OFE zostało rozgrabione, a ZUS ugina się pod ciężarem obligacji skarbowych będących w dużej mierze w rękach zagranicznego kapitału, umowa o dzieło staje się być ciekawym rozwiązaniem.

Zaletą tego rozwiązania jest to, że poza podatkiem 18 proc. oraz dobrowolną składką zdrowotną w wysokości 270,40 zł pracownik nie ma innych kosztów, a dla pracodawcy taka umowa jest kosztem, który obniża jego podatek. Należy podkreślić, że dzieło jest dobre dla osób, które mają większe dochody netto niż 4000 zł. Im wyższe wynagrodzenie tym stopa zwrotu z niepłacenia składek emerytalnych w przyszłości będzie większa. Przykładowo pani Anna, która miesięcznie zarabia 4800 zł brutto jako grafik pracujący dla kilku firm po odliczeniu podatku i składki zdrowotnej w portfelu zostaje jej 3665,60 zł (sumy zaokrąglone). Choć kwota ta - jak podkreśla pani Anna - nie jest zbyt imponująca to na emeryturę w ten sposób udało się jej uzbierać w ciągu prawie 8 lat blisko 40 tys. zł. Szacuje, że do chwili osiągnięcia emerytalnego uzbiera ok. 400-500 tys. zł z własnego kapitału, bo cały czas szuka zleceń. Nie chce żadnego etatu, bo nie chce płacić zusowskiego haraczu. Należy do osób tzw. szczęściarzy, którzy nie musiały brać kredytu hipotecznego, bo mieszkanie otrzymała w spadku.

Metoda na cichą spółdzielnię

Coraz bardziej powszechnym sposobem staje się nieformalna więź biznesowa, polegająca na dogadaniu się przez kilka osób, które nigdy wcześniej nie prowadziły biznesu w Polsce. Mechanizm jest prosty. Osoby takie ustalają między sobą kolejność zakładania firmy, w której reszta będzie pracować, najczęściej na umowę o dzieło. Chodzi o skorzystanie z przywilejów finansowych i prawnych dla osób rozpoczynających biznes - przede wszystkim o niski ZUS. Programów dofiansowania pierwszych firm jest wiele. Niektóre oferują dotacje nawet do 100 tys. zł. Po upływie okresu ulgi zusowskiej taka osoba zamyka swój biznes, a otwiera ją druga z listy i znów korzysta z przywilejów finansowych. Wszystkie osoby, które tak robią podkreślają główny atut: jest czas na zbudowanie własnej pozycji rynkowej poprzez konkurowanie niską ceną. Jednocześnie narzekają, że muszą aż tak kombinować, bo normalnie się nie da.

Pod stołem wciąż modne

Normą od lat jest zatrudnianie przez pracodawcę na najniższą krajową, a resztę pod tzw. stołem. Mimo wielu zmian na rynku pracy w tym zakresie nie wiele się zmieniło. Jak mówi pani Jola, pracująca w sklepie, na rękę dostaje 1200 zł (po zaokrągleniu), a w rezultacie 2000 tys. zł włącznie z pracą w weekendy. Mówi, że już nawet nie wie co to znaczy. Dla niej weekendy są dwa w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Uczy się angielskiego bo chce wyjechać z Polski.

Słowackie podchody

Członkowstwo Polski w UE pomaga Polakom wyemigrować oraz sprzyja rozwojowi biznesu. Wcale niemało osób założyło firmy w Londynie lub innym mieście Wielkiej Brytanii. Koszty prowadzenia biznesu są dużo niższe, a same warunki działalności znacznie lepsze - piszą na forach w internecie Polacy, którzy wynieśli się na wyspy, i którym się powiodło. Wystarczy powiedzieć, że składka na brytyjski ZUS to połowa tego co trzeba zapłacić w Polsce.

Do swojego kraju z Polski próbuje ściągnąć osoby przedsiębiorcze jak i firmy nasz południowy sąsiad - Słowacja. Osobom czy też firmom rozpoczynających swój biznes kraj ten proponuje konkurencyjne warunki. Koszty działalności są o mniej więcj o połowę niższe niż nad Wisłą. Słowacy podkreślają przy tym posiadanie euro, co ułatwia i potania wymianę handlową w strefie euro.

Dobrze mieć małżonka

Wielu Polaków, którzy pracują na tzw. umowy śmieciowe (dzieło lub zlecenie) nie płaci składki dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego, bo korzysta z ubezpieczenia jakie daje zgłoszenie przez małżonka pracującego na etacie. W ten sposób w budżecie zostaje 270,40 zł, co rocznie daje oszczędności w wysokości 3244,80 zł. jeśli taki stan trwa 10 lat to kwota robi się dość pokaźna, a oszczędności są i będą większe bo wysokość składki zdrowotnej się zmienia w każdym roku.

Jacek Strzelecki

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych