Opinie
www.sxc.hu
www.sxc.hu

Prawicy i lewicy dywagacje przy alkoholu...

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 7 grudnia 2012, 14:04

  • Powiększ tekst

Jakiś czas temu konserwatywny premier Wielkiej Brytanii wypowiedział wojnę. Komu? Sklepikarzom, właścicielom barów i knajp, tradycji picia angielskiego piwa, piwoszom, miłośnikom wódeczki, nalewek, w ogóle wszystkim, którym do abstynencji trochę brakuje.

Sytuacja prezentuje się następująco: Cameron uznał, że to jest skandal, że alkohol można kupić tak tanio i tak być nie może, dlatego powinna istnieć cena minimalna, poniżej której w Tesco wódeczki, czy piwka nie kupisz. Dwunastobutelkowych kartonów wina ze zniżką oraz wielopaków piwa w innej cenie niż cena "podstawowa" za jednostkę przemnożona przez ilość piw w wielopaku też nie uraczysz. Tłumaczy to oczywiście kwestiami zdrowotnymi i burdami ulicznymi, którym chce w ten sposób zapobiec. Prime Minister zdaje się zapomnieć o "mądrości", którą chyba każdy zna: jak człowiek chce się napić to się napije. Powstają wtedy meliny i "domowe" warzenie, kradzieże i przestępstwa. I to na pewno nie będzie reanimacją dla konającej służby zdrowia, a wręcz przeciwnie, ponieważ domowe wynalazki bardzo często zawierają wielość toksyn, które wykańczają pacjentów, a wraz z nimi państwowe szpitale. Do tego dochodzi metanol, często obecny w "bez akcyzowym" alkoholu, bo jak wiadomo jedynym środkiem chemicznym uzdatniającym alkohol jest akcyza. Nie podejrzewam Davida Camerona o bycie głupcem (poprawność polityczna mi nie pozwala), dlatego zastanawiam się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Lobby meliniarzy?

 

A co na to UE?

Cała sytuacja nie byłaby w ogóle zaskakująca- politycy opowiadają różne bzdury, jednak w tym przypadku okazało się, że... prawo unijne na to nie pozwala. Unia Europejska bardziej wolnościowa niż konserwatywny premier Wielkiej Brytanii! Można powiedzieć, że to dowcip, albo koniec świata.

Kiedy w temacie wypowiedziała się Unia, natychmiast w prasie ukazały się teksty przepełnione frazami "EU says". Przepiękne są to frazy, takie konkretne, wiadomo, o jakich ludzi chodzi i czyje interesy reprezentują. No nic, w każdym razie okazało się, że... prawo unijne na ten cały kiermasz nie pozwala i teraz Cameron może sobie ten światły pomysł wsadzić do koszyka i zanieść do skupu makulatury, ponieważ jest niezgodny z niczym, co cywilizowane i unijne, bo jak wiadomo Unia to środek wnoszący cywilizację, narody uznają. Podobno powiedzieli mu też, że jak chce, żeby alkohol był droższy to niech podniesie akcyzę, ponieważ wtedy będzie możliwa jakaś konkurencja- sprzedawca będzie mógł zrobić promocję, czy w ogóle będzie miał wpływ na cenę. Tak mu powiedziała Unia Europejska! Organizacja typu socjalistyczny beton poucza następcę Margaret Thatcher w kwestiach rynkowych i ma przy tym przynajmniej pół racji! To jednak jest koniec świata!

 

Dziedzic Thatcher czy Blaira?

David Cameron - postać o wielu twarzach, rzec by można. Przed aferą "alkoholową" wsławił się zapraszaniem do UK francuskich przedsiębiorców, kiedy to wielbiciel teorii Marx'a Francois Hollande opodatkował swoich rodzimych "bogaczy", co by im tylko na chlebek zostało (i na nic więcej). Wtedy wszyscy gratulowali mu dobrego posunięcia i wznosili ręce na cześć "wolnościowego" premiera. Wiecznie odwlekane referendum w kwestii członkostwa Wielkiej Brytanii też uplasowało go w umysłach ludzi po stronie prawej, dokładnie tam gdzie Maggie Thatcher. Z jednej strony koalicja z Liberal Democrats i obniżanie podatku dochodowego dla "ordinary workers". Jednak z drugiej strony podwyżka tegoż podatku dla znacznej części "middle class" i jego wypowiedzi sprzed paru lat o partii UKIP (znana głównie dzięki Nigelowi Faragowi), określające jej członków, jako "loonies, fruitcakes and closet racists" (w wolnym tłumaczeniu "pomyleńce, świry i krypto rasiści"). Napomknę, że ideały UKIP są bardzo bliskie ideałom Margaret Thatcher, dla przypomnienia poprzedniczki Davida Camerona. To w zasadzie jest to samo, czym była partia konserwatywna jeszcze w latach 80. Przypomnę, że to Margaret grzmiała "there is no such thing as public money...", takie kwestie teraz są autorstwa Nigele'a (tego krypto rasisty), a nie Camerona, jak definicja by wskazywała! Obecna kreacja tej formacji politycznej z Cameronem na czele jest zwyczajnie pomyleniem pojęć. Prawicą to jest może w stosunku do PZPR, a konserwatywną, bo "rządzą" nadal z Downing Street, zamiast na przykład z kopalni w Sheffield...

Przypadek Camerona, nie jest jednak jedyny, ciężko w dzisiejszych czasach odróżnić zapatrywania na politykę gospodarczą tak zwanej prawicy od lewicy. Partie określające się jako prawicowe, występują pod ramię (prawe) ze Związkami Zawodowymi, których drugie ramie ściska lewica. Wygłaszają hasła i slogany z definicji przynależące do lewicy. Różnica jest w zasadzie jedna- jedni wierzą w Boga, drudzy nie, co w zasadzie nie ma żadnego wpływu na nadwyrężone finanse publiczne, pardon finanse podatników. Uczciwy człowiek może się pogubić w tej plątaninie. Nieuczciwy zresztą też. Zgodnie z definicją, jeśli bliższe są mi idee Rothbard'a niż Marx'a na wieść o wygranej prawicy powinnam się cieszyć, lecz w dzisiejszym świecie prawicy bliżej jednak do Marx'a, a więc dalej ode mnie. Ale lewicy jeszcze dalej! Pozostają mi tylko krypto rasiści, czyli partia z definicji typowo prawicowa, lecz pomimo tego uznana przez współcześnie rządzących za skrajną. Cóż, kiedy po lewej już tylko ściana, wszystko co na prawo wydaje się skrajne. Skoro polityk brytyjskiej Partii Konserwatywnej "planuje gospodarkę" do tego stopnia, że Unia Europejska robi za obrońcę wolnego handlu, to chyba należy zmienić definicję.

Oryginalną wypowiedź Prime Ministra można sobie zobaczyć tutaj:http://www.youtube.com/watch?v=T8OeMFQveGk&feature=player_embedded , wyczuwalny Bareizm, czyż nie?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych