Opinie

Dysproporcje inflacyjne są w Unii spore, co nie jest zjawiskiem nadzwyczajnym / autor: Pixabay
Dysproporcje inflacyjne są w Unii spore, co nie jest zjawiskiem nadzwyczajnym / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

Dwa oblicza inflacji w strefie euro

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 18 czerwca 2024, 15:20

    Aktualizacja: 18 czerwca 2024, 15:20

  • Powiększ tekst

Inflacja w Europie rośnie, w strefie euro nawet lekko mocniej niż w całej Unii. Czy Europejski Bank Centralny nie pospieszył się z obniżką stóp?

Unijny urząd statystyczny Eurostat opublikował dane o inflacji HICP za maj. Dane nie są złe, jednak odstają od celu inflacyjnego EBC, czyli 2 proc.

Dysproporcje inflacyjne

Inflacja w strefie euro wyniosła 2,6 proc. (miesiąc wcześniej 2,4 proc.), a w całe Unii – 2,7 proc. (2,6 proc. w kwietniu). Polska znalazła się lekko powyżej średniej, z HICP na poziomie 2,8 proc., takim samym jak Niemcy. Kto ciągnie unijny wskaźnik wzrostu cen w górę? Belgowie, Hiszpanie, Węgrzy i absolutny rekordzista, czyli Rumunia (5,8 proc.).

Warto jednak spojrzeć na drugą stronę skali, czyli na tę jej część, w której inflacja jest bardzo niska. Poza Litwą i Łotwą, w tym gronie znajdują się też Włochy, gdzie inflacja od dwóch miesięcy spada i w maju osiągnęła poziom 0,8 proc. Cel inflacyjny w EBC ma charakter symetryczny, a to oznacza, że jej odchylenie w dół jest tak samo niepożądane jak w górę. Praktycznie brak inflacji we Włoszech świadczy o tym, że gospodarka tego kraju znajduje się w bardzo poważnym stanie co najmniej stagnacji.

Dysproporcje inflacyjne są więc w Unii, a przede wszystkim w strefie euro, spore, co nie jest zjawiskiem nadzwyczajnym. Tak było od początku istnienia eurolandu, i co najwyżej proces ten się pogłębiał wraz z przyjmowaniem do tego grona nowych członków. Symptomatyczne jest to, że na przeciwstawnych biegunach znajdują się tak duże i ważne z punktu widzenia Europy gospodarki, jak Włochy, a z drugiej np. Hiszpania.

Perspektywa EBC

Czy EBC prowadząc swoją politykę musi brać pod uwagę te różnice? Niekoniecznie, jeżeli dotyczy to niewielkich krajów, takich jak Łotwa czy Litwa. Na pewno jednak, gdy w grę wchodzą tak kluczowe gospodarki, jak Włochy. Kulejący Rzym może być, i jest, obciążeniem dla całej strefy.

Obniżka stóp procentowych, jakiej dokonał EBC podczas swojego posiedzenia w zeszłym tygodniu, na pewno pomoże strefie euro, choć oczywiście na efekty trzeba będzie poczekać dość długo. Mniejsze koszty pieniądza i niższe koszty obsługi długu dla takich gospodarek, jak włoska, to jak manna z nieba.

Czy jednak EBC nie pospieszył się z obniżką z stóp? Cięcia kosztu pieniądza, gdy inflacja nie jest jeszcze w celu, a do tego rośnie, może być zabiegiem dość ryzykownym.

Co z ryzykiem presji kosztowej i płacowej?

Rozmawialiśmy o tym w Wywiadzie gospodarczym telewizji wPolsce.pl z Karolem Pogorzelskim, ekspertem z Departamentu Analiz Makroekonomicznych Pekao SA, wprawdzie jeszcze przed decyzją EBC, jednak już wtedy była ona przesądzona. Według Pogorzelskiego, ważniejsze od wzrostu inflacji jest to, co EBC przewiduje. - EBC może być bardziej spokojny jeżeli chodzi o inflację niż Fed czy NBP, dlatego, że europejska gospodarka jest mniej rozpędzona niż polska czy amerykańska. Ryzyko presji inflacyjnej nie jest takie duże. Jak dobrze pójdzie, strefa euro w całym 2024 wzrośnie o jakieś 1,5 proc. rok do roku, nie o 3, 4 czy 5 proc. Nie jest to wzrost, który by budził obawy, że pojawi się presja popytowa i wzrost presji kosztowej - mówił Karol Pogorzelski.

Według niego, EBC nie przeszarżował, zwłaszcza, że nie szykuje się do szybkiego tempa obniżek. -_ Po tej decyzji EBC prawdopodobnie zrobi pauzę, poczeka na efekty, dopiero może na jesieni podejmie taką drugą decyzję. Będzie to się odbywać małymi krokami. Tempo ożywienia dla EBC nie jest niepokojące - twierdzi Pogorzelski.

Jedyny wskaźnik, który może budzić niepokój Europejskiego Banku Centralnego, to tempo wzrostu płac negocjowanych (w wielu krajach Unii Europejskiej płace są ustalane zbiorowo pomiędzy związkami zawodowymi a organizacjami branżowymi). -Ten wzrost płac jest dość duży, 4,7 proc. w UE w I kwartale. Jakieś ryzyko presji płacowej więc istnieje, ale na razie jest ograniczone – mówił Pogorzelski.

Przykład EBC jest o tyle ciekawy, że z podobną dyskusją możemy mieć do czynienia w Polsce, kiedy rynek (a także RPP) zacznie dywagować na temat obniżki stóp w sytuacji, gdy inflacja będzie rosła, choć w sposób minimalny (z takimi okolicznościami możemy mieć do czynienia w przyszłym roku). Inflacja CPI w Polsce znalazła się w maju idealnie w celu banku centralnego (2,5 proc.). Wiadomo jednak, że taki stan nie potrwa zbyt długo i w drugiej połowie roku wskaźnik zacznie rosnąć.

CPI (Consumer Price Index) to miara inflacji preferowana przez nasz urząd statystyczny, jednak Unia mierzy ją według wskaźnika HICP (Harmonized Index of Consumer Prices). CPI może być obliczany w różnych krajach według różnych metodologii, przedstawia zmiany w  koszyku konsumpcji przeciętnej rodziny, np. w biedniejszych krajach zwykle większy jest udział żywności. HICP stosuje jednolitą metodologię dla całej UE.

Stanisław Koczot

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych