Bura odwilż
Mój bliski znajomy parę lat temu podczas wykonywania swoich obowiązków służbowych wdepnął w niezłe bagno. Nic złego nie zrobił, ot zwyczajnie przeprowadzał audyt. Nieprawidłowości, które wyszły przy tej okazji, a raczej chęć ich wyeliminowania okazała się jednak wadzić pewnemu wpływowemu człowiekowi pochodzenia przyrowskiego. Na mojego znajomego spadła lawina – nie zapłacono za zlecenie, oczerniono w mediach, zastraszono służbami, a proces toczył się latami.
Dokładnie trzy lata temu miał miejsce moment kulminacyjny tej historii, kiedy to mój znajomy był już na skraju. Nie dość, że mocno nadszarpnięto jego dobre imię, to jeszcze w miarę poznawania powiązań i mechanizmów działania wpływowego człowieka z Przyworska okazywało się, że to prawdziwa mafia, która dewastuje wszystko, co napotka. Pomimo licznych znajomości w świecie dziennikarskim mojemu znajomemu nie udało się nikogo przekonać, aby zamieścić jakiś tekst o Burym i jego szerokich wpływach. Nie chciał publikować swoich problemów – w wyniku wieloletniego badania powiązań i mechanizmów działania byłego ministra miał dużo ciekawych materiałów, które w tamtym czasie byłyby zupełnym hitem. Niestety, media wtedy wolały nie zadzierać z układem, bowiem układ był źródłem reklam. Raz nawet tekst był już gotowy, już składano numer, kiedy to pismo dostało propozycję nie do odrzucenia i zamiast demaskatorskiego artykułu pojawiła się reklama jednej z państwowych spółek z Burego rozdania.
Nie chcę tutaj zwalać winy na media, które przecież po takiej publikacji mogłyby równie dobrze przestać istnieć. Chciałam raczej zarysować koniunkturę – parę lat temu było embargo, bo wpływy, bo reklamy, bo siła układu. Teraz, kiedy widać, że się sypie, że tego już nie da się dłużej utrzymać, można zmienić front. I tak jak napisałam – nie jest to wina mediów, nikt normalny nie porywa się z szablą na czołg, bo nie dość, że nic nie wskóra, to jeszcze sam zginie. Winą jest państwo, które tworzy takie układy i nadaje im siłę, władzę, moc, potęgę.
Ta sytuacja daje nam jednak pogląd na to, jak nie wiele możemy dowiedzieć się o rzeczywistości z polskich mediów. Niby jest wolność słowa, ale rolę cenzora pełnią ogromne pieniądze, kryjące się w spółkach skarbu państwa. Przecież gdyby nie rządowy kryzys, będący wyraźnym znakiem o zmianie koniunktury, kto wie kiedy dowiedzielibyśmy się o Burych interesach, o tym jak w rzeczywistości wygląda polska scena i biznesowa i prokuratorska. A przecież ta sytuacja nie trwa od wczoraj. Ten układ funkcjonuje od nastu, jeśli nie kilkudziesięciu lat.
Wniosek z tej bajki smutny i nie każdemu znany: nie mamy pojęcia, co dzieje się w naszym państwie. Dzisiaj wypłynęły na wierzch układy Burego, a co jeszcze kryją podziemia krainy między Odrą, a Bugiem? Ciekawe, kiedy nastąpi odwilż na autostrady i poza zapłakanymi podwykonawcami, media zaprezentują „działkowiczów”, co to grunty pod drogi sprzedawali i co to już grunty pod łupki też mają i dziwnym trafem ich nazwiska pojawiały się w kontekście różnego rodzaju około wielkomiejskich mafii.
Ile tak naprawdę wiemy o naszej Ojczyźnie?