Branżę budowlaną czekają radykalne zmiany
Aktualnie sytuacja branży wydaje się umiarkowanie dobra, ale rynek wciąż ewoluuje. Jeśli polskie firmy nie zdecydują się na radykalne zmiany w podejściu do biznesu, dobra passa może skończyć się bardzo szybko i to nie za sprawą kolejnego kryzysu gospodarczego. Po trudnych latach spowolnienia, przedsiębiorcy napotykają kolejną barierę rozwoju – dojrzałość rynku.
Budownictwo to bardzo obszerny sektor, który jak cała gospodarka, jest wrażliwy na zmiany w koniunkturze. Skupia zarówno koncerny budowlane, producentów materiałów, deweloperów, jaki i przedstawicieli rynku małych i średnich przedsiębiorstw np. firmy wykończeniowe, architektów i instalatorów. Podmioty te są ściśle ze sobą powiązane biznesowo, co też często widać w sytuacji upadku dużych przedsiębiorstw, które współpracowały z kilkunastoma podwykonawcami. Efekt domina jest w branży budowlanej niezwykle powszechny.
Polskie firmy nauczyły się działać w trudnych warunkach. Kryzys gospodarczy sprawił, że przedsiębiorcy musieli wypracować mechanizmy chroniące przed problemami z rynkiem zbytu, wydłużeniem okresu płatności, zapasami materiałowymi, a także ograniczonymi środkami na nowe inwestycje. Aktualnie dobra passa branży powoduje powstawanie wielu nowych firm – często nowoczesnych zakładów produkcyjnych lub spółek bazujących wyłącznie na własności intelektualnej. Przedsiębiorcy nie potrzebują już milionowego kapitału na start. W wielu przypadkach wystarczy wiedza i skuteczne wypełnienie rynkowej niszy. Niestety dobre pomysły szybko znajdują naśladowców, w efekcie czego konkurencja doprowadza do upadku te podmioty, które nie nadążają za rynkowymi zmianami. Zaistniała sytuacja zmusza więc firmy do zmiany modelu biznesowego i poszukiwania nowych rozwiązań.
Nisza to nie wszystko
Czynnikiem silnie determinującym zmiany w branży budowlanej jest wciąż obowiązujący trend specjalizacji. Przez ostatnie lata polskie firmy działały pod rynkową presją poszukiwania własnych unikalnych wartości, umiejętności, produktów i usług, które zaspokajają potrzeby mocno wyselekcjonowanej grupy odbiorców. Jednak sama zmiana profilu działalności firmy i sprowadzenie go do jednej, wiodącej dziedziny niesie duże ryzyko. Przedsiębiorcy ograniczyli się do zawężenia swoich ofert, co być może pozytywnie wpływa na bilans finansowy i optymalizację kosztów, jednak w długofalowej perspektywie uniemożliwiła im dostęp do realizacji większych i bardziej skomplikowanych projektów. Możliwość podejmowania realizacji kilku działań przez jeden podmiot daje większą elastyczność w wycenie oferowanych produktów i usług. Dodatkowo może też wpływać na zmniejszenie finalnego wynagrodzenia dla usługodawcy, co zwiększa jego konkurencyjność i zainteresowanie firmą i produktami.
Po pierwsze integracja
Firma, która strategicznie zdecydowała się na specjalizację, nie musi rezygnować z bogatej oferty swoich produktów i usług. Dobrym pomysłem jest integracja np. w formie konsorcjum, którego przedstawiciele mogą świadczyć kompleksowe usługi. Łączenie przedsięwzięć biznesowych poddostawców, producentów i dystrybutorów zwiększa konkurencyjność wszystkich zaangażowanych podmiotów. Takie rozwiązanie zakłada powołanie spółki celowej, która wiąże podmioty zainteresowane daną inwestycją, umożliwiając im zarazem inne – niegotówkowe metody regulowania płatności, m.in. udział w zyskach. Podwykonawcy otrzymują wówczas np. 70 proc. całości wynagrodzenia w standardowym trybie płatności, a pozostałą część należności stanowią udziały w zysku po sfinansowaniu inwestycji. Trudnością przy modelu biznesowym zakładającym zawiązywanie konsorcjów jest odnalezienie odpowiednich podmiotów składowych ze wspólnego sektora rynku, gotowych przystąpić do powoływania spółek celowych.
Wzajemne korzyści
Konsorcjum w czasach kryzysu uratowało wiele spółek przed powstaniem zatorów płatniczych i w konsekwencji zapobiegło utracie płynności finansowej. Jeśli jednak firmy nie chcą na stałe wiązać się rygorystycznymi umowami mogą skorzystać z alternatywnego trendu integracji, który cieszy się zainteresowaniem na świecie i jest coraz częściej stosowny w Polsce. Mowa o integracji specjalistów w ramach stowarzyszeń, które bazują na wymianie unikalnego know-how i doświadczenia. Organizowanie się firm i zawieranie wielopłaszczyznowych sojuszy to trend widoczny szczególnie na rynkach dojrzałych i nasyconych np. w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Zrzeszenie zapewnia dostęp do obszernej bazy wiedzy oraz w efektywny sposób buduje przewagę konkurencyjną pojedynczych firm na lokalnym rynku. Członkowie stowarzyszeń mogą liczyć na wsparcie ich marki również dzięki działaniom promocyjnym swojej organizacji.
Przykładem stowarzyszenia działającego z powodzeniem w branży budowalnej, a dokładniej w instalacjach, jest CEDIA (ang. Custom Electronic Design & Installation Association) – jedyna na świecie profesjonalna organizacja non-profit, zrzeszająca firmy zajmujące się wyposażaniem wnętrz mieszkalnych w technologie. Można zauważyć, że jest to stowarzyszenie uczestników bardzo wąskiej specjalizacji, jednak w rzeczywistości to rodzaj „luźnego konsorcjum”, zrzeszającego producentów, architektów i instalatorów. Członkami organizacji są więc profesjonaliści, którzy wspólnie mogą tworzyć komplementarne projekty, realizując pełny zakres prac. Międzynarodowe stowarzyszenia takie jak CEDIA, mają tę przewagę nad lokalnymi organizacjami, że zrzeszają specjalistów z całego świata, umożliwiając im współpracę zagraniczną oraz wymianę know-how na temat najnowocześniejszych rozwiązań. Każdy stowarzyszony podmiot wprowadza wartość dodaną, jednocześnie zyskując przewagę konkurencyjną, którą otrzymuje poprzez dostęp do unikalnej wiedzy i szerokiej bazy kontaktów. Zrzeszanie się w dużych grupach to szansa zarówno dla młodych, początkujących adeptów danej branży, jak i pomysł na rozwój działającego już biznesu. Obecnie w Polsce do CEDII należy ponad 10 firm. Stowarzyszenie zapowiada zwiększenie aktywności w regionie EMEA, w tym również w Polsce.
Dziś możemy ogłosić, że 2014 rok zaliczymy do udanych dla branży budowalnej. Co prawda wyniki finansowe wskazują na wyhamowanie dynamicznego wzrostu popytu z poprzednich lat, ale wciąż są zadowalające i umożliwiają rozwój branży. Taki stan potwierdza tezę o nasyceniu rynku i jego dojrzałości. Budowlańcy liczą na wzrost wydawanych pozwoleń na budowę, czego konsekwencją będą kolejne kontrakty. Niemniej trzeba pamiętać o wciąż trwającym konflikcie na Ukrainie oraz sankcjach nałożonych na Rosję. Wielu polskich przedsiębiorców realizowało kontrakty w tych krajach, a skutki zerwania umów mają przełożenie na inne branże, w tym np. na transport. Właśnie dlatego należy szukać alternatywnych strategii działania i zwiększać swoją pozycję wśród konkurencji dopóki jest na to czas.