Opinie
Źródło: http://www.farimexpolska.pl
Źródło: http://www.farimexpolska.pl

Niedopracowany kasowy system rozliczania podatku

Tomasz Kasprowicz

Tomasz Kasprowicz

Doktor finansów, szef działu ekonomia Res Publica Nowa, przedsiębiorca

  • Opublikowano: 30 stycznia 2013, 11:05

  • Powiększ tekst

Zatory płatnicze to problem naszego obrotu gospodarczego od zawsze, a przyczyny ich powstawania są różnorakie, głównym zaś niewydolny system sądowniczy. Niestety spowodowało to, że niektóre firmy uznały niepłacenie za faktury jako wygodny sposób na finansowanie. Część firm robi to z wyrachowania, część inaczej już dawno musiałaby ogłosić bankructwo bo innych źródeł finansowania brak. Tak czy inaczej firmy stosujące te metody są zwykle znane i dostawcy próbują zabezpieczać się na różne sposoby oraz wliczać koszt zamrożonych pieniędzy w cenę. Tak czy inaczej wartość zatorów szacuje się na 1,2 mld złotych i wraz ze spowolnieniem gospodarczym ta kwota ma rosnąć.

Sytuacja taka jest jednak bez wątpienia patologiczna i rząd postanowił walczyć z nią metodami fiskalnymi. Posłużyły do tego dwa narzędzia – pozornie bardzo do siebie podobne, w rzeczywistości bardzo różne. Otóż przedsiębiorca niepłacący przez dłuższy czas faktur nie może ich użyć do obniżenia podatku VAT i PIT/CIT. Konkretniej jeżeli faktura nie zostanie uregulowana do 30 dni od terminu płatności koszt podatkowy, wynikający z faktury musi zostać odjęty od kosztów w miesiącu, w którym dokonało się przeterminowanie (jeśli w danym miesiącu mamy mniej kosztów niż musimy odliczyć to należy odpowiednio powiększyć przychody). Po uregulowaniu faktury koszt podatkowy należy przywrócić w miesiącu zapłaty. Aby przedsiębiorcy nie uciekali przed tą regulacją żądając bardzo długich terminów płatności sankcja ta jest stosowana do nieuregulowanych faktur po 90 dniach od ujęcia ich w koszty niezależnie od tego czy są przeterminowane czy też nie. Co więcej po 150 dniach od przeterminowania odliczony od faktury VAT należy z powrotem naliczyć w miesiącu kiedy nastąpi takie przeterminowanie. Będzie go można z powrotem odliczyć po uregulowaniu faktury. W sumie po 150 dniach przeterminowania dłużnik musi zwrócić fiskusowi około 34% wartości brutto faktury (dokładna cyfra zależy od stawek VAT na fakturze). Taka sankcja jest niewątpliwie dotkliwa i ma zachęcać do terminowego regulowania faktur. Tyle prostego spojrzenia na problem. Teraz spójrzmy realnie.

Rozwiązanie dotyczące podatku VAT wydaje się sensowne. Z punktu widzenia dłużnika mamy do czynienia ze znaczną dotkliwością finansową, a od strony wyliczenia jest to rozwiązanie dość proste. Wystarczy zweryfikować, które z faktur są przeterminowane i odpowiednio modyfikować podatek do zapłaty. Nieco bardziej skomplikowane jest odwrócenie tej procedury już po zapłacie, jednak przy wsparciu systemów informatycznych nie przedstawia to większego problemu. Zatem finansowa zachęta do zapłacenia faktur jest silna przy umiarkowanym obciążeniu biurokratycznym samej firmy.

Wydawać by się mogło, że to samo dotyczy podatku dochodowego. Rzeczywistość przeczy jednak temu poglądowi. Idea, że podobnie jak w przypadku VAT możemy daną fakturę po prostu wycofać z kosztów podatkowych i później ją przywrócić jest prawdziwa tylko w przypadku firm posługujących się książką przychodów i rozchodów. Nawet dla nich jednak wiąże się to ze znacznym rozrostem biurokracji bowiem będą one musiały gromadzić dowody zapłaty wszystkich faktur, by w razie potrzeby wykazać się nimi przed kontrolą. Jest to dla małych firm niemałe obciążenie, szczególnie, że dokumentację trzeba będzie uzupełnić przynajmniej na trzy kwartały wstecz. Mało przyjemne, ale wykonalne. Firmy prowadzące pełną księgowość stają jednak przed niemal niewykonalnym zadaniem.

Weźmy na początek za przykład prostą firmę handlową. Kupiła ona towaru za 1 000 złotych. Faktura przeterminowała się o 30 dni, a do tej pory firma sprzedała dopiero połowę towaru. Otóż koszty podatkowe firma powinna pomniejszyć tylko o połowę wartości faktury czyli 500 złotych. Jeśli faktura nadal nie będzie uregulowana w następnych miesiącach obniżenie kosztów będzie proporcjonalne. Oczywiście w przypadku jednej faktury i jednego asortymentu nie jest to sprawa skomplikowana. Jednak przy szerokim asortymencie i wielu fakturach oraz częściowych zapłatach może to być co najmniej kłopotliwe. Na szczęście w tym przypadku systemy informatyczne mogą się okazać niezwykle pomocne i kryzys daje się za pomocą zaangażowania umiarkowanych środków zażegnać.

Inaczej wygląda to jednak w przypadku firm produkcyjnych. W zależności od polityki rachunkowości każdy koszt jest wielokrotnie przeksięgowywany by określić koszt wytworzonych produktów. Zgodnie z zapisami ustawy konieczne jest ustalenie wpływu konkretnej przeterminowanej faktury na koszt sprzedaży. Tymczasem np. zakupiony materiał może jednocześnie znajdować się w księgach jako materiał na magazynie, produkcja w toku, wyrób gotowy i wreszcie koszt wyrobu sprzedanego. Tylko ta ostatnia część podlega wycofaniu z kosztów podatkowych i późniejszego przywrócenia. Oznacza to każdorazową analizę wpływu tych faktur na wszelkie wyprodukowane produkty, również wstecz. Używanie różnorakich kluczy przeksięgowań i zasad rozliczeń wymaga co miesiąc prześledzenia losów każdej faktury ręcznie. Przystosowanie systemów informatycznych do automatyzacji tego procesu wymagałoby właściwie przepisania ich na nowo tak by każdy grosz biegł przez krąg kosztów z przyczepioną etykietką oznaczającą jego pochodzenie. Rozksięgowanie wymagałyby również dodatkowej pracy. Nie można też zapominać o koniecznych zmianach w polityce rachunkowości i planie kont. Tak czy inaczej byłoby to zadanie monumentalne – na pewno nie do wykonania od pierwszego stycznia szczególnie biorąc pod uwagę, ze przepisy przyjęto w listopadzie.

Powstaje pytanie czy nie można by po prostu wycofać z kosztów całej faktury, a następnie w całości ją przywrócić po uregulowaniu należności  – jest to dla przedsiębiorcy mniej korzystne podatkowo lecz być może mniej kosztowne z punktu widzenia obsługi. Jednak ustawa wymaga od nas wykazywania podatku w prawidłowej wysokości, co stoi w sprzeczności z zaprezentowanym rozwiązaniem – mimo, że prowadzi ono do zawyżenia podatku. Można się zastanawiać nad korygowaniem wysokości zaliczek na podatek dochodowy wstecz, jednak nadal musimy wykazać kwotę kosztów przypadającą do określonego miesiąca, a właśnie cały problem w tym, że jej nie znamy. O ile dzięki brakowi obowiązku składania deklaracji miesięcznych tego typu jednostkowe działania były przez przedsiębiorcę do ukrycia, to nie uda się tego zrobić w sposób systemowy. Wykrycie przez Urząd takiej zasady działania spowoduje automatyczne ukaranie podatnika za nierzetelne prowadzenie ksiąg.

Wygląda na to, że problem nie był przewidziany przez ustawodawcę. Obecnie Krajowa Infolinia Podatkowa nie jest w stanie udzielić informacji w jaki sposób można ten problem rozwiązać. Rozsądna wykładania pojawi się zapewne jak zwykle w połowie roku, a tymczasem pierwszy podatek pozostaje do zapłaty w lutym. Zatem ustawa zasadniczo uniemożliwia firmom produkcyjnym niepłacenie faktur. Jeśli taki był zamysł to może lepiej było wstawić w ustawę kary jako procent od kwoty niezapłaconej czy temu podobne proste rozwiązanie.

Całość tej sytuacji sprawia wrażenie bardzo nieprzemyślanego, jednak w świetle spadających wpływów podatkowych powód takiego rozwiązania wydaje się jasny. O ile wystawca niezapłaconej w terminie faktury ma szansę odzyskać od państwa nadpłacony VAT, o tyle nie ma szans na odzyskanie nadpłaconego podatku dochodowego, zatem regulacja ta doprowadzi przez swą asymetrię do zwiększenia dochodów podatkowych. W ciągu roku może ona dojść nawet do 500 mln złotych i rosnąć wraz z pogarszaniem się sytuacji gospodarczej. Potwierdzenie tej diagnozy znajdziemy zapewne w styczniowych statystykach wpływów podatkowych.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych