Zawsze znajdzie się ktoś, kto dokładnie policzy
Polski eksport w latach 2008-2015 może być zawyżony o 110 mld dolarów – piszę w analizie obok. Ale tego tekstu nie byłoby bez Czytelnika, pana Krzysztofa Wojciechowicza, który przysłał do redakcji maila z kilkoma wykresami, wygenerowanymi przez sporządzony przez niego program komputerowy. Za tego maila bardzo mu dziękuję.
To, co mnie zainteresowało, to ten fragment: ” Nasz import towaru 7227.Sztaby i pręty z Litwy, osiemdziesięciokrotnie przekracza całkowity eksport tego towaru przez Litwę” - napisał pan Krzysztof.
Przypomniałem sobie, jak gigantyczne problemy miał polski przemysł stalowy kilka lat temu. Wtedy pręty stalowe były ulubionym „towarem”, używanym przez specjalistów od kręcenia karuzeli VAT. Używa się ich w budownictwie, gdzie zwykle trafiają po prostu do betonu, a potem nikt i nic nie jest w stanie sprawdzić, czy naprawdę w murze tkwią pręty stalowe i jak dużo ich tam trafiło.Dlatego lewy import, w ramach którego nie płaci się VAT, w pewnym momencie zalał całkowicie polski rynek.
CZYTAJ TEŻ: 400 mld zł polskiego eksportu to fikcja!
Zacząłem przeglądać ten program, do którego dostałem link, i znalazłem informacje o źródłach, z którego pan Wojciechowicz zaczerpnął dane. W ten sposób dowiedziałem się o istnieniu UN Comtrade i ITC, który prowadzi stronę TradeMap.
Wyniki były na tyle zaskakujące, że pomyślałem, że może po prostu źle używam tych baz danych. Zapytałem kilku ekonomistów, czy przypadkiem nie korzystają z tych źródeł. Okazało się, że znają, ale nie korzystają. Nie jestem pewien, czy korzysta z nich GUS, choć on jest głównym źródłem danych, jakie można znaleźć w obu bazach.
A jednocześnie pamiętałem całkiem świeżą, bo sprzed kilku miesięcy dyskusję na temat skali zawyżenia wielkości polskiego eksportu przez oszustów, którzy dokonywali fikcyjnej sprzedaży za granicę polskich towarów na potrzeby wyłudzeń VAT. Część biorących udział w dyskusji twierdziła, że skala fałszerstw jest ogromna, bo na to wskazują szacunki dotyczące wyłudzeń VAT, a część broniła statystyki twierdząc, że towar użyty w takiej karuzeli musi „wrócić” na papierze do Polski, więc w sumie wszystko się zeruje.
Okazuje się, że jednak nie, nie zeruje się. 110 mld dolarów dziury w danych o handlu zagranicznym, a więc 400 mld zł, wygenerowanej przez 8 lat, jest najlepszym dowodem na to, że nasza statystyka w dużej części została napompowana przez specjalistów od wyłudzania VAT na lipny eksport.
Na dodatek nie trzeba wcale wielkiego wysiłku, aby to sprawdzić. Obie bazy są dostępne w internecie, można je przeglądać na różne sposoby albo napisać program, jak pan Krzysztof, i wszystko zautomatyzować.
Tyle że chyba nikt, a przynajmniej nikt oficjalnie, tego nie robi. ” Wydawałoby się, że w miarę komputeryzacji, statystyka gospodarcza powinna stawać się coraz bardziej dostępna. Ale jest odwrotnie” - napisał pan Krzysztof. Warto dodać, że zna się na tym, jako że przed emeryturą był dyrektorem Analiz Statystycznych w Ministerstwie Handlu i Przemysłu w Pretorii w RPA.
Jednak zawsze znajdzie się jakiś pasjonat i specjalista zarazem, który przeszuka dostępne możliwości i znajdzie takie źródło danych, które umożliwią dokonywanie bardzo dokładnych porównań. I który w końcu doliczy się, że ” np. w roku 2015 eksportowaliśmy na Litwę 23 razy więcej towaru 7801.Ołów nieobrobiony plastycznie, niż globalny import tego towaru przez ten kraj”. I przy okazji zawstydzi kilkunastu tuzów ekonomii, którym po prostu nigdy nie przyszło do głowy poszukać innych źródeł danych niż te, które mają w zasięgu ręki.