Nie wierzę w możliwość zwalczenia smogu
Mamy listopad, więc histeria smogowa trwa w najlepsze. Wkrótce Twitter i Facebook zostaną zasypane zrzutami ekranu aplikacji smogowych i biadoleniem, jak to nie można w Polsce oddychać. I nikt nie zada sobie pytania, czy może być inaczej?
Nie jestem podatny na histerię smogową. Moim zdaniem, ktoś, kto mówi, że powietrze „jeszcze nigdy nie było tak złe”, jest młody i nie lubi czytać ewentualnie ma kiepską pamięć. No, może być jeszcze ekologiem, więc w jego interesie jest powtarzanie bajek.
Ale jeszcze gorsze od tego Orwellowskiego podejścia do pamięci jest to, że nikt nie zastanawia się, czy może być inaczej? W sensie – czy jest to możliwe?
Bo czy możemy mieć powietrze równie czyste jak Grecja czy Włochy? Chodzi w końcu o kraje, gdzie chyba nikt sobie nie instaluje pieców, a w razie ochłodzenia wystarczy elektryczny grzejnik. Zapewne w północnych tych krajów ludzie widzieli już śnieg, ale generalnie jest tam ciepło przez cały rok. Dość powiedzieć, że obecnie w Atenach temperatura wynosi około 20 stopni.
Czy możemy mieć powietrze tak czyste jak Dania, a więc kraj o znacznie chłodniejszym klimacie? Tam o tej porze roku na pewno muszą już mieć ciepłe grzejniki.
Szczerze – wątpię. Bo Dania tak naprawdę położona jest miedzy jednym a drugim morzem i po prostu często tam wieje. I jeśli wieje, to najczęściej powietrze napływa albo znad Morza Północnego, albo Bałtyku.
Tymczasem u nas wieje najczęściej ze wschodu na zachód albo w drugą stronę. To oznacza, że albo nawiewa do nas dym z niemieckich elektrowni na węgiel brunatny, które mają lokalizację blisko polskiej granicy, albo płyną do nas zanieczyszczenia z Ukrainy, która po prostu nie ma za wiele pieniędzy na ekologię.
Jak widać, mielibyśmy znacznie czystsze powietrze, gdyby nasz kraj leżał w innej części Europy ewentualnie miał innych sąsiadów. Oczywiście, można jeszcze – jak oczekiwaliby tego ekolodzy – wyłączyć elektrownie, piece i wejść na drzewa. Pojawia się pytanie, w co mielibyśmy się wtedy ubierać, bo przecież chodzenie w skórach zwierzęcych też by się ekologom nie spodobało. O ile oczywiście przeżyliby pierwszą mocniejszą zimę.
Powiedzmy sobie wprost – nie ma mowy, abyśmy mieli powietrze tak czyste jak kraje, gdzie nie trzeba używać ogrzewania. Nie będziemy także mieć tak czystego powietrza jak Francja, która kiedyś zainwestowała w elektrownie jądrowe i choć już się zestarzały, to jednak dostarczają tyle mocy, że najbardziej opłaca się tam wykorzystywać do podgrzewania wody prąd. Tyle że budowa elektrowni jądrowych, które dałyby nam tak tanią energię, to gigantyczne koszty.
Obecne plany mówią o wymianie pieców. Nie wiem, czemu od razu mamy wymieniać piece na najlepsze, zupełnie jakby wymiana starych kotłów na nowsze i lepsze nie poprawiłaby jakości powietrza. Jednak od razu zwracam uwagę, że wymiana pieców jest bardzo kosztowną operacją – rzędu 30 mld zł tylko w przypadku tzw. smoluchów, która będzie też wymagała dodatkowych dotacji (bo węgiel stosowanych do tych nowych pieców jest droższy i trzeba go sprowadzać z Rosji). Ale nawet jeśli te wszystkie piece wymienimy, to i tak – niesamowite – będą momenty, kiedy w powietrzu będzie wisiał smog.
Myślę, że przez smogową histerię zapominamy o takim drobiazgu, że Polska leży w takim a nie innym miejscu świata i w takim a nie innym klimacie. Nie jest przypadkiem, że podobnie złe wyniki mają Słowacja i Czechy, a wiec kraje o podobnym klimacie. I dopóki globalne ocieplenie nie doprowadzi do tego, że będzie u nas ciepło jak na Peloponezie, zawsze będziemy mieć jesienią i zimą gorsze powietrze. Pytanie tylko, czy ekolodzy będą trzymać kciuki za sukces globalnego ocieplenia?