„Naga prawda” Redaktora Samcika
Redaktor Maciej Samcik z „Gazety Wyborczej” jest wybitnym specjalistą od banków i jeszcze wybitniejszym od SKOK-ów. Można by rzec, to autorytet i biada, jeśli ktoś się z Nim nie zgadza, szczególnie, jeśli to ktoś z Krajowej SKOK. A że trzeba się zgadzać, świadczą liczne publikacje Pana Redaktora (a to na swoim subiektywnym blogu a to na łamach ogólnopolskiej GW), ostatnio poświęcone z ogromną pasją tej drugiej specjalizacji, czyli spółdzielczym kasom oszczędnościowo-kredytowym.
Oto kilka tytułów: „Kto tu manipuluje”, „SKOK: Fakty i Propaganda” albo „Obrońcy „starego” w SKOK-ach atakują raport KNF. Kto ma rację, a kto łże?”.
Bo kto się nie zgadza, szczególnie z Krajowej SKOK, otrzymuje mnóstwo razów, np. że stosuje„chwyty poniżej pasa” albo, że „prawda jest naga”.
Redaktor Maciej Samcik przywołuje mnóstwo liczb, za każdym razem pragnąc usilnie dowieść, że SKOK-i stoją na krawędzi bankructwa („SKOK-i o krok”, to tytuł jednej z ostatnich publikacji w „GW”) oraz, że za chwilę „puszczą z dymem deponentów”.
W związku z liczbami, pozwolę sobie zatem zastosować „chwyt poniżej pasa” i udowodnić tezę, że „prawda jest naga”. W jednym ze swoich artykułów Redaktor Maciej Samcik uparł się, że SKOK Stefczyka (to rzeczywiście, jak często podkreśla autor „GW”, największa spółdzielcza kasa) zaniża rezerwy na niespłacane w terminach pożyczki. Żeby to udowodnić, podał konkretne liczby, z których miała wynikać z góry postawiona (wymyślona?) teza. Szkopuł w tym, że… pomylił się o trzy zera. Zamiast 21,9 tys. zł, napisał 21,9 mln zł. Pomylił też rubryki z bilansu, zapominając (pewnie według swoich „standardów”), że pozycja bilansu „Pozostałe rezerwy” nie dotyczy odpisów na kredyty zagrożone.
A zatem pisząc o zagrożonych kredytach i potrzebie tworzenia rezerw, wybitny specjalista od SKOK-ów omówił pozycję z nieprawidłowej strony bilansu. Co ciekawe, znajdowała się tam (w tej rubryce) „rezerwa ekologiczna” względem Urzędu Miasta Gdyni na… „nasadzenie drzewek po usunięciu starych konarów z placu budowy budynku centrali SKOK-u Stefczyka”.
O czym powyższy przykład może świadczyć? Używając znowu terminologii Redaktora Macieja Samcika, czyli „chwytu poniżej pasa” z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że niebawem w Jego artykułach pojawiać się zaczną kolejne liczby, jak na przykład takie: 47, 59, 72 albo 104. I będą dotyczyły procent tzw. „złych kredytów” w SKOK-u, najpewniej SKOK-u Stefczyka. Niemożliwe, żeby przewyższały 100? Jak pokazał powyższy przykład, w radosnej twórczości Redaktora Samcika wszystko się może zdarzyć.
To jednak cały czas „chwyty poniżej pasa” i według dziennikarza „Gazety Wyborczej” – „dyskusja poniżej jakichkolwiek standardów”.
Spróbujmy zatem „dostosować się” do standardów, wyznaczanych przez Macieja Samcika, który w swojej twórczości na blogu i w „GW” pisze m.in. tak:
„Czy to, że połowa SKOK-ów tonie w stratach to „dobre wyniki”? Owszem, proporcjonalnie oba sektory (chodzi o SKOK-i i banki) mają podobny poziom rentowności. Aktywa sektora bankowego to ponad bilion zł, a zysk – 15 mld zł. Aktywa SKOK-ów to 17 mld zł, a zysk netto – 250 mln zł. Ale połowa SKOK-ów ma wskaźniki wypłacalności poniżej 4 proc, a średnia dla banków to 14 proc. Wśród banków straty mają nieliczne, a wśród SKOK-ów jest to większość. W bankach nie ma żadnego z ujemnym kapitałem własnym, a w SKOK-ach jest to co dziesiąta kasa. Powtarzam pytanie: czy to są „dobre wyniki?”
– kończy swój wywód groźnym tonem.
Cóż, wydawało się jeszcze do wczoraj, że banki mają dążyć do wskaźnika wypłacalności na poziomie 12 proc., bo takie są (podobno?) zalecenia nadzorców. Według Redaktora Samcika dawno już poszybowały wyżej a ich średnia wynosi dzisiaj 14 proc! Jeśli to prawda, chwała i podziw, nie bardzo wiem jednak, czy dla Redaktora z „Gazety Wyborczej”, czy także menedżerów komercyjnych instytucji finansowych. Dla pewności podziękuję wszystkim twórcom tego sukcesu.
Stosując wszelako standardy niekoniecznie akceptowane przez Redaktora Samcika pozwolę sobie zauważyć, że „ulubiona” przez Niego Kasa Stefczyka w 2012 roku wypracowała zysk w wysokości 133,3 miliona złotych, co pozwoliło na wzrost kapitałów własnych rok do roku o 27 proc., do poziomu 457 mln zł. Udział kapitałów własnych do sumy bilansowej tego największego SKOK-u wzrósł o 1,0 punkt procentowy z 5,7 proc. na koniec 2011 roku do 6,7 proc. na koniec 2012 roku, czyli o 1,7 punktu procentowego powyżej bezwzględnie wymaganego minimum, tj. 5 procent, a co przekłada się na wzrost bezpieczeństwa depozytów zgromadzonych w tej kasie przez jej członków.
Cóż takiego mówią te liczby wprost? Mówią, że wskaźnik wypłacalności, który ma być osiągnięty przez SKOK-i na poziomie 5 proc. do kwietnia 2014 roku, w SKOK-u Stefczyka został przekroczony długo przed żądanym terminem. Stosując standardy Redaktora Samcika, który bardzo cieszy się z sukcesów na tym polu banków komercyjnych, pragnę pogratulować menedżerom Kasy Stefczyka. I nie będę zdziwiony, jeśli przeczytam w kolejnym tekście Pana Redaktora, że „banki są cacy”, a „największy SKOK „be”. Podobnie, jak nie rozwinę kolejnej „złotej myśli” autora „subiektywnego blogu”, traktującej o stratach. Może tylko tyle, że „większość”, to nie to samo „co dziesiąta kasa”.
I kolejny cytat z Redaktora Samcika:
„Zgoda, okresy przejściowe są w tym przypadku krótkie, ale pewnie byłyby dłuższe, gdyby ekipa b. prezesa Grzegorza Biereckiego nie próbowała za wszelką cenę opóźnić objęcia SKOK-ów państwowym nadzorem. W 2011 r. straty miało 13 SKOK-ów, w zeszłym roku już 28 kas. Proces przenoszenia złych długów za granicę też nie wynikał zapewne z kwitnącej sytuacji kas, tylko z próby zamiatania pod dywan problemów. A zastrzeżenia Izb Skarbowych i audytorów, alarmujące o możliwości zaniżania rezerw na złe kredyty?”
– pyta Redaktor z „GW”.
Bardzo ciekawe w myśl jakich standardów i z czego Pan Redaktor wydedukował, że mogłyby być dłuższe okresy przejściowe dla SKOK-ów, gdyby ustawa weszła w życie wcześniej? Na żadnym etapie prac parlamentarnych nie były akceptowane (pomimo ich wielokrotnego zgłaszania) jakiekolwiek dłuższe okresy przejściowe. W kwestii okresów przejściowych można jeszcze dodać, że kiedy bankom spółdzielczym ustalono wymóg kapitałowy, na osiągnięcie którego miały w sumie ok. 10 lat (tak wiemy, Panie Redaktorze, że dotyczy to kapitału kwotowego a nie współczynnika wypłacalności, jednakże aby ten współczynnik zbudować w zgodzie z nowymi wymogami, także trzeba czasu). A ile Kasy otrzymały czasu? 18 miesięcy. Z kolei na zmianę zasad rachunkowości i dokonanie odpisów aktualizujących w nowych wysokościach SKOK-i otrzymały od trzech miesięcy do trzech ... dni.
Ale to, jak należy rozumieć według „standardów Pana redaktora”„chwyt poniżej pasa”. Podobnie jak informacja, że Krajowej SKOK nie są znane jakiekolwiek zastrzeżenia Izb Skarbowych dotyczące zaniżania rezerw na "złe kredyty". Z jakiego powodu Pan Redaktor powtarza te absurdy, nie wiadomo. O ile nam wiadomo, żadna kasa nie otrzymała po kontroli skarbowej takich zastrzeżeń. Pan Redaktor raczy najwyraźniej mylić nie tylko liczby (w ślad za pierwotnymi, ale nie podtrzymywanymi przez Izby Skarbowe, bowiem mylnymi ustaleniami kontrolerów) niewielkie różnice w rezerwach kas - wynikające z normalnego cyklu rozliczeniowego - z odpisami na kredyty przeterminowane, o których z kolei kontrola w swoich ustaleniach nie pisała.
I jeszcze cztery zdania w kwestii strat. Faktycznie, w 2011 r. stratę wykazało 13 kas, jednak wynik całości wyniósł plus 83 mln zł. Połowa strat była skoncentrowana w jednej kasie. Wszystkie te kasy miały zatwierdzone programy naprawcze a większość była w trakcie odrabiania strat. Sytuacja uległa istotnej zmianie po wprowadzeniu nowych zasad tworzenia odpisów na kredyty przeterminowane.
Idąc dalej w gąszcz cytatów Redaktora Macieja Samcika, odwołajmy się znowu do liczb przez Niego przywoływanych:
„Portfel kredytowy SKOK-ów to 12,1 mld zł, z tego 3,7 mld to kredyty przeterminowane (30,5 proc. wszystkich). W bankach odsetek kredytów zagrożonych na koniec 2012 r. wyniósł 7,7 proc. Rzecznik Dunajski zapewne przez nieuwagę zapomniał wspomnieć te liczby, ale nie zapomniał powołać się na dane ze sprawozdania jednego, tajemniczego banku giełdowego. To chwyt co najmniej poniżej pasa. Ja też jestem w stanie znaleźć SKOK, który ma ujemny kapitał własny i powiedzieć „SKOK-i są bankrutami”. Dunajski proponuje dyskusję poniżej jakichkolwiek standardów. Bądźmy jednak świętsi od papieża i zróbmy porównanie złych kredytów w SKOK-ach i bankach, bazując wyłącznie na kredytach konsumpcyjnych. Przeterminowanych kredytów konsumpcyjnych mamy w bankach, według KNF, jakieś 18,9 proc. To nadal dużo mniej, niż 30,5 w SKOK-ach”
– kończy wątek wyraźnie zadowolony Maciej Samcik.
Zdaje się, że to jednak Pan Redaktor , w myśl swoich „standardów” wyraźnie zapomina o jednej, ważnej zasadzie (obowiązuje nie tylko w świecie finansów): porównujmy to, co porównywać wolno. Owe 18,9 proc. nie obejmuje kredytów sprzedanych przez banki. Nie wiadomo, ile takich wierzytelności banki pozbyły się ze swoich portfeli. Nie wiadomo zatem ile musieli dołożyć klienci banków i ich akcjonariusze jako różnicę pomiędzy wartością (choćby księgową) portfela a ceną, jaką uzyskano z jego sprzedaży. Natomiast kasom spółdzielczym oczywiście dolicza się wartość papierów wartościowych nabytych w zamian za wierzytelności - w większości zdyskontowane, z utworzonymi znaczącymi odpisami. Aktualny wskaźnik kredytów przeterminowanych powyżej 3 miesięcy w SKOK to 15,14 proc. I nie "jakieś" tylko dokładnie tyle. I jest to odpowiednik kategorii kredytów zagrożonych w bankach, których współczynnik wynosi wg. KNF 17,2 proc. Czy aby Panu Redaktorowi znowu nie pomyliły się „rubryki”?
Skoro Pan Maciej Samcik tak bardzo lubuje się w podawaniu i ocenie liczb, spróbujmy zacytować kolejny fragment z Jego twórczości:
„Rzeczywiście, średni współczynnik wypłacalności w systemie SKOK przekracza wymagane przez regulatora minimum, ale jest też prawdą to, że połowa kas tego minimum nie spełnia i że odpowiedzialność za takie liczby ponosi poprzedni nadzór nad SKOK-ami, czyli Kasa Krajowa. Na temat Funduszu Stabilizacyjnego powiem tylko tyle, że dla SKOK-ów nie będzie to manna z nieba, bo ów fundusz stabilizacyjny na koniec 2012 r. wynosił – według KNF – 411 mln zł. To jakieś 10 proc. wartości złych kredytów. Przepraszam, że muszę ogołocić pana rzecznika ze złudzeń, ale prawda jest naga”
– kończy wątek swoim ulubionym sformułowaniem Pan redaktor.
Cóż, prawda, rzeczywiście jest naga. Pytanie tylko, przez kogo podawana. Pana Redaktora wypada zapytać, jaki zatem odsetek "złych kredytów" w bankach pokrywa fundusz pomocowy BFG? Kredyty zagrożone w bankach to 72,4 mld zł, w tym kredyty gospodarstw domowych wynoszą 39,5 mld. a fundusz pomocowy BFG to ok 5,6 mld zł czyli 7,7 proc. tychże "złych kredytów" ogółem oraz 14,2 proc. "złych kredytów" gospodarstw domowych. Oczywiście, BFG dysponuje jeszcze innymi środkami, ale powtórzmy jeszcze raz, porównujemy te części, które są do siebie podobne a nie z „różnych rubryk” i „galaktyk”.
W spółdzielczych kasach, o czym Pan Redaktor jako wybitny znawca SKOK-ów wiedzieć powinien, system był budowany komplementarnie, wraz z ubezpieczeniem depozytów i możliwością składki nadzwyczajnej ex post. Takie porównania bywają zresztą bardzo ryzykowne: ile są warte publiczne systemy gwarancji pokazał przykład krajów objętych zarówno wcześniejszymi kryzysami jak i obecnym światowym kryzysem finansowym. Kiedy dojdzie do prawdziwej fali upadłości, żaden taki system bez wsparcia podatników sam siebie z trudnych problemów nie wyciągnie, przy czym nie chodzi o SKOK-i, których ów kryzys specjalnie nie dotknął.
Redaktor Maciej Samcik z niebywałym uporem zatyka uszy przed faktami, które dotyczą liczb, tych właśnie, które z takim samym uporem zapisuje i tworzy wokół nich rozmaite koncepcje. Liczby, to inaczej dane.
Dane (liczby), na których Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała swój raport o sytuacji w sektorze spółdzielczych kas w 2012 roku bazują na regulacjach dwóch kolejno po sobie wprowadzonych rozporządzeń Ministra Finansów w sprawie szczególnych zasad rachunkowości SKOK (oba zostały zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego). Z kolei te przepisy właśnie ustalają zasady odpisów aktualizujących kredyty i pożyczki. Narzucając nowe obowiązki, nie przewidują czasu na przygotowanie się do zmian a wnioski raportu formułowane są na podstawie przepisów, które nie obowiązywały jeszcze kas w okresie, za który sporządzały one sprawozdania finansowe będące przedmiotem audytu zewnętrznego. Czy Pan Redaktor zainteresowany jest taką wiedzą? Czy to jest dla Niego ważne, kiedy „informuje” o portfelu kredytowym, przeterminowanych kredytach, wskaźnikach wypłacalności, czy wynikach SKOK?
Redaktor Maciej Samcik jest specjalistą, jako się rzekło, od banków i SKOK-ów. Często informuje swoich Czytelników, że teksty, które tworzy na temat spółdzielczych kas wynikają z Jego troski o depozyty członków SKOK. Skoro zatem tak bardzo przejmuje się losem wielu Polaków, może pochyli się z równie wielką troską nad problemem związanym z dyskryminacją SKOK-ów wobec banków? Jeśli interesuje Pana Redaktora „naga prawda”, może poinformuje swoich Czytelników o tym, że o ile banki tworzą rezerwy w ciężar kosztów uzyskania przychodów, o tyle kasom nie dano możliwości takiego zaliczania tworzonych odpisów aktualizacyjnych należności. Czy to jest, czy nie jest wyraz dyskryminacji?
Albo kolejny przykład: wszystkie inne podmioty samodzielnie kształtują swoją politykę rachunkowości w zakresie wyceny aktywów. Wszystkie, prócz SKOK-ów, albowiem tylko spółdzielczym kasom odebraną taką możliwość, w dodatku nie w drodze ustawy, lecz aktu wykonawczego. Czy dla Redaktora Macieja Samcika jest to przejaw dyskryminacji, czy nie jest? Spełnia Jego kryteria „dobrych standardów”, czy jest kolejnym „chwytem poniżej pasa”?
A tzw. „przejściowe okresy” (pisałem o nich wyżej), bardzo długie okresy, które obowiązywały dotąd inne podmioty rynku finansowego, podlegające w tak krótkim czasie tak daleko idącym zmianom w ustawie. Obowiązywały. Rzeczywiście wszystkie, tylko nie SKOK-i. Dyskryminacja to, czy może – według „standardów” Redaktora Samcika wyróżnienie?
Oprócz liczb, Redaktor Samcik, nie stosując, „oczywiście” „żadnych chwytów”, grozi palcem i wskazuje również na inne, pozaliczbowe, niecne uczynki SKOK-ów, głównie największego z nich, czyli Kasy Stefczyka, polegające, Jego zdaniem, na angażowaniu się w patriotyczne przedsięwzięcia i „upolitycznienie instytucji”. W tym miejscu doprawdy należałoby postawić kropkę. Wieloletnie tłumaczenie Panu Redaktorowi, że ziemia kręci się wokół słońca a nie odwrotnie, jak widać, na nic się dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” nie przydało.
Za chwilę znowu poczytamy – już widzę te tytuły - o „przekroczonych procentach w SKOK”, „bandzie Biereckiego, która puściła miliony Polaków w skarpetkach”, „Politycznym zapleczu prawicy”, itp. itd. Wiadomo, banki „są cacy” a „SKOK-i są be”. I oczywiście wszystko w ramach „standardów” i „w interesie członków SKOK”, ba „w interesie całego Narodu”, bo to, co napisał Dunajski, to „chwyty poniżej pasa”.
I już zupełnie na koniec. Nie sądzę, żeby Redaktor Maciej Samcik, był zainteresowany przypomnieniem wielu Jego tekstów, w których zawsze obowiązywał westernowy scenariusz podziału ról: w artykułach brali udział „dobrzy” i „źli” przedstawiciele SKOK-ów. Gdybyśmy skonfrontowali te teksty – niech będzie – choćby z opublikowanym Raportem KNF, byłoby to „według standardów” Pana redaktora, czy nie? A może kolejnym „chwytem poniżej pasa”?