Opinie

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

Ukraina odkłada rozmowy po wyborach

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 27 stycznia 2019, 16:53

  • Powiększ tekst

Spotkanie trójstronne Komisja Europejska – Rosja – Ukraina, które odbyło się w na początku minionego tygodnia, zakończyło się niczym. Poza lakoniczną informacją, według której dialog był prowadzony w merytorycznej atmosferze, nic nie zostało uzgodnione. Na konferencji prasowej po spotkaniu wystąpił jedynie Marosz Szefczovicz, wiceszef Komisji Europejskiej do spraw unii energetycznej. Słowak zapewniał, że KE popiera stanowisko Kijowa, jednak kolejne spotkanie odbędzie się dopiero w maju, po zaplanowanych na marzec wyborach prezydenckich na Ukrainie.

Rozmowy prowadzone są w związku z gazociągiem Nord Stream 2, którego budowa ma zostać zakończona pod koniec tego roku. Gdy gazociąg ruszy, tranzyt gazu przez Ukrainę na zachód Europy może zostać radykalnie ograniczony. Dla Kijowa to poważny problem, bo tranzyt ma znaczący udział w ukraińskim PKB. Według informacji portalu BiznesAlert, ukraińskie gazociągi są w stanie przesłać rocznie ok. 142 mld m sześc. gazu, jednak od czasu, kiedy Rosjanie eksportują gaz z pomięciem Ukrainy, za pośrednictwem Nord Stream, przesył z roku na rok spada: w 2017 roku było to 93 mld m sześc., a w 2018 roku, licząc także transport do Mołdawii, ok. 86 mld m sześc. Granicą rentowności ukraińskich gazociągów to 35-37 mld m sześc. gazu rocznie. Obecna umowa na przesył gazu między Rosją a Ukrainą wygasa pod koniec 2019 roku. Rosja, jak deklaruje jest w stanie utrzymać tranzyt gazu przez Ukrainę po wygaśnięciu aktualnej umowy, pod warunkiem jednak, że będzie to opłacalne.

Mało prawdopodobne, by było to realne po uruchomieniu Nord Stream 2. Zresztą opłacalność finansowa nie jest w tym przypadku jedynym kryterium. Zarówno Rosjanom jak i Niemcom, do których popłynie gaz, biznes opłaci się zarówno ekonomicznie, jak i politycznie. Niemcy staną się niekwestionowanym hubem gazowym Europy, równoważąc tym samym amerykańskie wpływy na tym rynku.

W maju, po wyborach prezydenckich, klimat rozmów może być zupełnie inny niż obecnie. Na razie Ukraińcy i Rosjanie nie mogą się dogadać, jednak nowa konfiguracja polityczna może to zmienić. Twarde stanowisko Kijowa jest na rękę Polsce, która nie chce Nord Stream 2, uważając go za zagrożenie swoich interesów ekonomicznych i politycznych.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych