Opinie

Czy Białoruś czeka nowe otwarcie? / autor: fot. Pixabay
Czy Białoruś czeka nowe otwarcie? / autor: fot. Pixabay

Białoruś: Nowe otwarcie

Marcin Sobiczewski

Marcin Sobiczewski

Radca prawny, członek Stowarzyszenia KoLiber i Instytutu im. Romana Rybarskiego zajmujący się m.in energetyką i stosunkami międzynarodowymi

  • Opublikowano: 4 marca 2020, 11:00

  • Powiększ tekst

Coraz ciekawie wygląda rozgrywka Białorusi o swoje miejsce na świecie i rozgrywka o Białoruś.

Być może jest to najważniejsza dla Polski kwestia w zakresie stosunków międzynarodowych. Rosja postawiła Białorusi wyraźne ultimatum - albo Białoruś zostanie częścią Rosji albo co najmniej skończy się współpraca między państwami w kluczowych dziedzinach (a w tle zawsze pojawia się historia zachodniej Ukrainy sprzed kilku lat). Nie muszę chyba pisać, że dużo większa granica z Rosją jest dla naszego kraju fatalnym rozwiązaniem. Co więcej, jeśli ziści się scenariusz najbardziej optymistyczny - wejścia Białorusi w sojusz z USA i Polską, to możemy na tym wiele zyskać również ekonomicznie - po pierwsze duże pole do inwestycji na terenie wbrew pozorom łatwiejszym od Ukrainy a po drugie jeszcze większy sens będą miały kluczowe dla Polski projekty hubowe - energetyczny i infrastrukturalny. Polska pewne ruchy wykonuje (mam nadzieję i jestem niemal przekonany, że większe niż się oficjalnie mówi), ale nie łudźmy się w tej rozgrywce nie wszystko zależy od nas.

Widać coraz większe zainteresowanie Białorusią Stanów Zjednoczonych. Nie może to dziwić, bo wobec rosyjskiej „propozycji” wchłonięcia Białorusi, pierwsze zaczęły działać Chiny, mocno finansowo wspierając naszego wschodniego sąsiada i zwiększając tam swoje wpływy ekonomiczne. Amerykanie nie mogli na to zareagować, bo Chiny są ich przeciwnikiem do walki o hegemonię na świecie (koronawirus mocno osłabił chińską gospodarkę, ale nie przeceniałbym długofalowego wpływu na rosnącą chińską potęgę, zwłaszcza że wirus w Chinach zaczyna słabnąć). Amerykanie również nie są obojętni na rolę Rosji w naszej części Europy nie tylko dlatego, że Rosja może być potencjalnym słabszym partnerem Chin, ale również dlatego, że widzą w naszym regionie pole dla swoich interesów, głównie energetycznych, sprzecznych z interesami rosyjskimi. Wydaje się więc, że w rozgrywce o Białoruś są Rosja, Chiny i USA z poparciem Polski i państw bałtyckich. Słabość UE potwierdza, że jej w tej rozgrywce nie ma, a na hasło Białoruś porusza się w Brukseli głównie tematykę kary śmierci i praw człowieka. Unijni politycy wydają się być ślepi na to jak ważna rozgrywka się toczy.

Nie jest też tak, że Białoruś w tej rozgrywce jest jedynie rozgrywana. Dzięki umiejętnej polityce zagranicznej Łukaszenki i lawirowaniu między mocarstwami, wciąż ma wiele do powiedzenia (dużo więcej niż wskazuje na to jej potencjał) i daje wszystkim stronom do zrozumienia, że czeka na najlepszą ofertę. Jeśli taka postawa zostanie utrzymana wysoce prawdopodobne jest wyście Białorusi z rosyjskiej strefy wpływów i sojusz z Chinami lub USA i Polską. Co na to Rosja? Czy branie udziału w tej rozgrywce nie stanowi dla nas pewnego ryzyka gniewu Putina. Oczywiście tak, ale pozostanie biernym i zgodzenie się na dość długą granicę z Rosją byłoby wyjściem znacznie gorszym.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych