Opinie

ZUS / autor: Fratria
ZUS / autor: Fratria

ZUS kontra przedsiębiorcy? Kto przesadza, a kto kłamie

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 25 marca 2021, 18:22

    Aktualizacja: 30 marca 2021, 21:21

  • 1
  • Powiększ tekst

W tym konkretnym biznesie gradacja czasem wygląda tak: prawda, półprawda i gastronomia. Ale żeby rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw w mediach ogłaszał coś, co ZUS absolutnie potem dementuje? Na „prawdy” o pomocy przedsiębiorcom w mediach i mediach społecznościowych trzeba dziś szczególnie uważać

Wojna informacyjna w czasie pandemii potrafi być wyjątkowo brutalna. Wiele osób doświadcza skrajnego zdenerwowania, co skrzętnie potrafią wykorzystywać niektórzy uczestnicy medialnego zamieszania, zwykli krzykacze oraz polityczni spin doktorzy. Opinia publiczna tym bardziej wsłuchuje się w to, co mówią media i ludzie w mediach. Do zapłonu beczki histerii niewiele trzeba. Zwłaszcza teraz należy mieć się na baczności, by nie ulegać i nie rozpowszechniać wątpliwej treści historii, które mogą wywołać społeczną histerię. Oto przykład.

Nie dalej niż wczoraj, w jednej z popularnych rozgłośni o bardziej lewicowej agendzie, można było usłyszeć jako dodatek do komentarza o dramatycznych historiach przedsiębiorców informację o tym, że „muszą wyprzedawać majątek prywatny, by zapłacić składki na ZUS, bo tego od nich wymaga sam ZUS, podczas gdy ten sam ZUS osobom wykazującym brak majątku - ruchomości i nieruchomości - konieczność płacenia składek odpuszczał. W tym kontekście miało to posłużyć jako przykład nierównego traktowania tych, którzy cokolwiek na własnym biznesie zarobili do tych, którym się nie powiodło, wskazanie promowania w ten sposób przez administrację państwową osób nieporadnych i nieporadnej postawy życiowej jako bardziej opłacalnej, i oczywiście wpisania tego w ogólną politykę promowania „dziadostwa” przez rząd Zjednoczonej Prawicy, zamiast doceniania znaczenia odnoszenia w życiu sukcesu, co oczywiście zaznaczono. To niby tylko jeden mały wtręt, ale jego konsekwencje są ogromne. Do całości dodano, dla usprawiedliwienia urzędników ZUS, że to nie ich wina, tylko egzekwują prawo, a więc „dura lex sed lex” po prostu, więc to nie wina jakiegoś nadgorliwego urzędnika, a wina rządu, bo rząd odpowiada za jakość prawa, co rozmówcy skrzętnie odnotowali na antenie. Autorem tych antenowych obserwacji był nie kto inny jak Adam Abramowicz - Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

Spytaliśmy zatem ZUS, czy faktycznie takie przypadki mają miejsce, bo jeśli tak, to przecież jakaś patologiczna praktyka, którą należy jak najszybciej skorygować. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że ZUS nie ma wiedzy o takich przypadkach. Co więcej, jeśli ktoś z przedsiębiorców doświadczyłby podobnej praktyki, powinien jak najszybciej zgłosić taki przypadek centrali ZUS.

Sytuacja, o której pan wspomina nie powinna mieć miejsca. Prosimy, aby informować Zakład o takich sprawach. Wówczas odpowiednie organy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przeprowadzą postępowanie wyjaśniające. W razie potwierdzenia rażących uchybień i zaniedbań, wobec pracowników będą wyciągane konsekwencje. Epidemia koronawirusa to ogromne wyzwania dla nas wszystkich. W obecnej sytuacji należy zrobić wszystko, aby jak najwięcej firm mogło dalej funkcjonować na rynku, leży to w interesie nas wszystkich – komentuje dla portalu wGospodarce.pl Paweł Żebrowski, rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na koniec prosi nas o zgłaszanie takich przypadków choćby do niego - Należy wyjaśnić takie przypadki. (…) Jako Zakład Ubezpieczeń Społecznych robimy wszystko co w naszej mocy, aby jak najwięcej firm przetrwało na rynku. Przede wszystkim staramy się pomóc przedsiębiorcom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z powodu Covid-19. Obecnie prowadzący działalność mogą skorzystać z Tarczy antykryzysowej m.in. ze zwolnienia z opłacania składek i świadczenia postojowego. Wsparcie z ZUS opiewa na ponad 31 mld złotych, w tym zwolnienie ze składek to ponad 14 mld złotych. Z umorzenia skorzystało już ponad 2 mln firm. Należy jednak zaznaczyć, że epidemia koronawirusa nie zwolniła ZUS z dochodzenia należności. To nadal jest nasz ustawowy obowiązek - dodaje.

Warto nadmienić, że w przypadku zadłużonych firm ZUS w pierwszej kolejności daje szansę na spłacenie należności. Wciąż mogą one skorzystać z wszelkiego rodzaju ulg np. odroczenia terminu płatności lub rozłożenia zobowiązań na raty.

Zdajemy sobie sprawę, że na taką pomoc oczekuje wielu przedsiębiorców. Wsparcie w ramach ulg wynosi już ponad 12 mld złotych. Nasze działania przynoszą wymierne rezultaty. Na koniec zeszłego roku było 2,1 mln płatników składek (przedsiębiorców) objętych ubezpieczeniami społecznymi. To o kilkadziesiąt tysięcy więcej niż przed wybuchem epidemii. Z kolei liczba osób ubezpieczonych (pracowników) zarejestrowanych wyniosła 11,4 mln. Tutaj też odnotowaliśmy wzrost – wymienia rzecznik ZUS.

Przedsiębiorcy z określonych branż nadal mogą wystąpić o zwolnienie z obowiązku opłacania należności z tytułu składek za styczeń 2021 r. albo za grudzień 2020 r. i styczeń 2021 r. oraz za luty 2021 r. Wniosek RDZ-B7 można złożyć najpóźniej do 30 kwietnia 2021 r.

Tarcza antykryzysowa przewiduje również, że przedsiębiorcy z określonych branż mogą otrzymać świadczenie postojowe jednokrotnie, dwukrotnie albo trzykrotnie, przy czym uwzględnia się świadczenia już pobrane na podstawie rozporządzenia, które obowiązywało do 27 lutego 2021 r. Wniosek o to świadczenie przedsiębiorcy mogą złożyć najpóźniej w ciągu 3 miesięcy od miesiąca, w którym zostanie zniesiony stan epidemii.

Czy w takim razie mamy do czynienia z pojedynczym przypadkiem? A może to zupełna konfabulacja? - wszak tonący brzytwy się chwyta. A może wrzutka jakiegoś spin doktora, który chciał wykorzystać dobre intencje? Nawet jeśli tak, warto byłoby jednak, by rzecznik przedsiębiorców w pierwszej kolejności zwracał się do instytucji celem wyjaśnienia tak skrajnie przecież patologicznej, domniemanej jak widać, sytuacji, zanim zacznie o niej głośno obwieszczać wszem i wobec w mediach, roznosząc fake newsy jak zarazę SARS-CoV-2. Niestety, równie dobrze mogło być tak, że przecież nie miała ona nigdy miejsca, a jedynie ktoś – przedsiębiorca prawdziwy, czy nie – doniósł mu o niej w desperackim zgłoszeniu.

Prawda, półprawda i gastronomia

To trochę jak z absolutnie niezbędnym dystansem do doniesień części przedsiębiorców z branży gastronomicznej. Nikt nie będzie wątpić, że to jedna z najbardziej, jeśli nie najbardziej poszkodowana branża w pandemii, jednak też nie należy wierzyć w hasła o pozostawieniu gastronomii na pastwę losu. Wsłuchując się w głośne protesty i czasem atrakcyjnie szyte historie części z nich, w teorii można odnieść wrażenie, że gastronomia ni jak nie łapie się na rządową pomoc.

Tymczasem z najważniejszych danych PFR na temat Tarczy Finansowej 2.0 (w ramach Tarczy Finansowej PFR 2.0 wypłacono kwotę ok 6,8 mld zł, w momencie uruchamiania Tarczy PFR przewidywał, że będzie to kwota ok 8 mld zł) wynika, że generalnie szeroko pojęta gastronomia była najczęściej reprezentowaną branżą pośród beneficjentów Tarczy 2.0 – prawie 16 tys. podmiotów.

Jeśli chodzi o dane, to najczęstszym powodem odrzuceń wniosków (ok 40 proc. wszystkich odrzuceń) były różnego rodzaju nieprawidłowości firmy związane ze świadczeniami ZUS - poinformował portal wGospodarce.pl Polski Fundusz Rozwoju.

Tajemnicą poliszynela niemal od zawsze było, że gastronomia i szara strefa były niekiedy synonimami. Najsłynniejsze gwiazdy gastronomii, tak chętnie promowane np. przez największą i najbardziej uznaną wśród aspirującej publiczności prywatną stację, musiały się mierzyć z głośnymi swego czasu zarzutami o zatrudnianie ludzi za grosze, w nadgodzinach i na czarno, bez ubezpieczenia (ZUS). Kto legalnie prowadził biznes, miał możliwość skorzystania z adekwatnej pomocy. Jeśli ktoś ukrywał realne koszty, wtedy, oczywiście, wyliczona na oficjalne koszty pomoc będzie za niska, by je pokryć. To oczywiście poł biedy, o ile w ogóle niektórzy przedsiębiorcy są w stanie w ogóle wykazać legalność większości swojego biznesu.

Każda sprawa jest indywidualnie rozpatrywana. Podmioty, które nie otrzymały pomocy to te, które nie spełniły ustawowych warunków – komentuje Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS.

Jak wynika z danych ZUS, w gastronomii być może nie jest tak źle pod tym względem, jak było jeszcze jakiś czas temu. W zakresie świadczeń postojowych z Tarczy Antykryzysowej (TA) 5.0 branżowej rozpatrzonych pozytywnie wniosków było 81,4 proc., z TA 6.0 branżowej 80 proc. i z TA 7.0 branżowej prawie 81 proc., w zakresie zwolnienia z opłacania składek z TA branżowych za VII/20 pozytywnie obsłużonych 96,4 proc., za VIII/20 96,6 proc., za IX 96,4 proc., za XI/2020 86,4 proc., za XII/20 96,1 proc. i za I/21 94,4 proc. A co z resztą?

Mała firma, duży bałagan?

Nie dajmy się zwariować i nie dajmy się podpuszczać. Owszem w pandemii najtrudniej jest małym firmom, a małe firmy to 80 proc. zatrudnienia w Polsce. To ważne. Duże firmy, per saldo, niemal doskonale sobie radzą, także dzięki dobrym programom pomocowym, zarówno w Polsce jak i za granicą.

Gdyby tylko brać pod uwagę np. firmy średnie i duże, to te zatrudniające ponad 50 pracowników w zeszłym roku odnotowały w Polsce aż 7,5 proc. wzrost sprzedaży rok do roku – w roku pandemii! To spektakularny sukces, oczywiście nie tylko, ale w dużej mierze, tarcz rządowych. Duże firmy charakteryzują różne rzeczy, ale jedna zasadnicza, w tym kontekście – względny porządek w księgowości. Małe firmy natomiast często mają duży bałagan w dokumentach. I niestety na to również należy brać poprawkę. A zwłaszcza należy brać poprawkę na przypadki, które nie są w stanie skorzystać z rządowej pomocy, ponieważ same są sobie winne.

I tu powstaje zasadnicze pytanie: w takim razie czy powinny ponieść konsekwencje swoich działań, swoich wyborów, czy chcąc pomóc absolutnie wszystkim rząd jest w stanie i czy w ogóle powinien rozważyć pewnego rodzaju abolicję? Ale to już kompletnie inna sprawa. Z tek historii na razie morał jest jeden: nie taki ZUS straszny jak go po raz kolejny tak chętnie malują.

CZYTAJ TEŻ: Czas na „dopalacze” dla rynku finansowego

CZYTAJ TEŻ: Polska firma z rocznym zakazem prowadzenia biznesu we Francji

CZYTAJ TEŻ: Szefowa ZUS: Najniższa emerytura wyniosła… 3 grosze! „Konieczne zmiany”

Powiązane tematy

Komentarze