Wywiad gospodarczy

Ewa Barlik, Akademia Leona Koźmińskiego / autor: Fratria
Ewa Barlik, Akademia Leona Koźmińskiego / autor: Fratria

TYLKO U NAS

Czy szkoły wyższe zbankrutują?

Grażyna Raszkowska

Grażyna Raszkowska

dziennikarka

  • Opublikowano: 4 września 2022, 18:10

    Aktualizacja: 5 września 2022, 09:29

  • 3
  • Powiększ tekst

Polska jest atrakcyjnym krajem dla studentów zza granicy. – Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej o wysokim standardzie życia, krajem bezpiecznym, pomimo wojny za naszymi granicami i jesteśmy otwartym społeczeństwem na różnorodność - dlatego studenci czują się u nas dobrze – mówi Ewa Barlik, przedstawicielka Akademii Leona Koźmińskiego, uczelni niepublicznej.

W Polsce z dużym powodzeniem funkcjonują niepubliczne szkoły wyższe. Zasadnicza różnicą pomiędzy prywatnymi a państwowymi szkołami wyższymi polega na tym, że w uczelniach niepublicznych płaci się za studia, a w publicznych nauka jest bezpłatna w tzw. trybie stacjonarnym ( w trybie niestacjonarnym obowiązują opłaty).

Studia w uczelniach niepublicznych są z zasady płatne, choć istnieją wyjątki od tej formuły, np. w Akademii Leona Koźmińskiego laureaci olimpiad mogą studiować za darmo.

Oczywiście studia w systemie niepublicznym są płatne, ale są płatne także w systemie publicznym, o czym rzadko się mówi. Kosztują nas wszystkich. Studenci nie płacą, natomiast my wszyscy podatnicy płacimy za kształcenie studentów – podkreśla Ewa Barlik z ALK.
Wskazuje, że budżet państwa przeznacza określone środki na kształcenie, na szkolnictwo wyższe, wśród tych środków jest subwencja dedykowana tylko na kształcenie studentów i to też są bardzo znaczące kwoty.

Gość Wywiadu Gospodarczego przytacza, że budżet szkolnictwa wyższego to 28 mld złotych ( w tym są środki na badania naukowe), na subwencję przeznaczoną wyłącznie na dydaktykę, na kształcenie studentów obowiązuje – ok. 16 mld. Do tego dochodzą kwoty na uczelnie z resortów zdrowia ( akademie medyczne) czy kultury (uczelnie artystyczne). To dodatkowe cztery miliardy. Czyli na kształcenie tzw. „bezpłatnych studentów” wydajemy w skali roku 20 mld. złotych.

Tym bardziej mogą niepokoić dane zawarte w analizie przygotowanej przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich, z której wynika, że 67 proc. uczelni zamknie ten rok pod kreską. Jeżeli obecna sytuacja się utrzyma, przewidywania na 2023 r. mówią o ok. 83 proc. W  2021 r. straty miało 38 proc. placówek.

Główny powód kłopotów finansowych to wzrost cen energii i innych kosztów. Analiza wskazuje, że subwencja dla sektora nauki w 2022 r. wzrasta o ok. 72 mln zł, „ale koszty operacyjne, czyli opłacenie rachunków, utrzymanie funkcjonowania obiektów i pensje, idą w górę o 2,8 mld zł w stosunku do poprzedniego roku”.

Szkoły niepubliczne również otrzymują państwowe subwencje, są to subwencje na badania naukowe. Odnosząc się do sytuacji finansowej w szkolnictwie płatnym i bezpłatnym gość programu wylicza, że jeżeli subwencje ok. 20 mld na kształcenie podzielimy na ok. 670 tysięcy osób studiujących bezpłatnie, to  daje nam to ok. 30 tysięcy złotych rocznie, który otrzymuje każdy student. W opinii przedstawicielki Akademii Leona Koźmińskiego żadna uczelnia niepubliczna takich środków nie otrzymuje.

Warto w tym momencie wspomnieć, że jest też duża grupa osób, która porzuca studia, w tym tzw. studia bezpłatne. Studia w Polsce porzucają najczęściej studenci w obszarach nauk ścisłych i humanistycznych - wynika z badania Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowy Instytut Badawczy (OPI PIB). Najniższy odsetek rezygnacji jest w obszarach nauk medycznych i sztuki. To akurat korzystna informacja, bo studia w tych właśnie dziedzinach należą do najdroższych.

Dropout, rozumiany jako rezygnacja z podjętego kierunku studiów przed uzyskaniem dyplomu, niezależnie od przyczyn i okoliczności, jest zjawiskiem powszechnym, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach” - podkreślono w komunikacie OPI PIB.

Cały wywiad gospodarczy:

Czytaj także: Zakaz handlu w niedzielę nie musi się podobać. Ale obowiązuje. Koniec, kropka.

Powiązane tematy

Komentarze