Wywiad gospodarczy

Grzegorz Tobiszowski / autor: Materiały prasowe
Grzegorz Tobiszowski / autor: Materiały prasowe

TYLKO U NAS

Bolesne skutki polityki klimatycznej

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 12 maja 2023, 15:08

    Aktualizacja: 12 maja 2023, 15:09

  • 2
  • Powiększ tekst

Wszystkie opłaty i daniny związane z polityką klimatyczną odbiją się na kosztach życia; spodziewam się dużej fali społecznego niezadowolenia – mówi europoseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Tobiszowski.

Agnieszka Łakoma: Europarlament przyjął dyrektywę metanową w tym tygodniu. Czy faktycznie uratuje polskie kopalnie, czy tylko odsuwa w czasie problem kar za emisje metanu i wkrótce - na przykład za 2 lub 3 lata temat nie wróci?

Grzegorz Tobiszowski: Uzyskany kompromis nie jest najlepszy, ale jest. Wydarzyła się rzecz niecodzienna. Większość parlamentarna przyjęła akt prawny w brzmieniu mniej rygorystycznym niż pierwotna propozycja Komisji Europejskiej. Zazwyczaj dzieje się odwrotnie. Udało się to osiągnąć dzięki jedności polskich europosłów z różnych ugrupowań i wsparciu strony społecznej. Ostateczny kształt rozporządzenia będzie negocjowany w tzw. trilogu, czyli przez reprezentantów Parlamentu Europejskiego, Komisji i Rady Europejskiej. Tu wielka rola polskiego rządu, zwłaszcza Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które weźmie udział w tych negocjacjach. Temat wróci. Tyle że ostatnie lata - pandemia, rosyjska napaść na Ukrainę - pokazały jak niepewne i zmienne jest otoczenie.

Naprawdę trudno jest przewidzieć, jaki będzie “klimat” dla węgla w Europie. Obecnie z jednej strony jest rugowany, z drugiej - wiele krajów UE w dobie trwającego kryzysu energetycznego ponownie uruchomiło energetykę węglową. Rozporządzenie metanowe w obecnym kształcie daje nam czas na pokazanie krajom i władzom Unii, że zamknięcie kopalń nie zlikwiduje popytu na węgiel. Nie zlikwiduje też emisji tylko przeniesie je do krajów skąd kraje unijne importują węgiel. Bo musimy pamiętać, że wiele krajów, choć nie ma swoich kopalń, węgla używa. Wyłączając Polskę, unia zużywa ponad 100 milionów ton węgla kamiennego rocznie. Te kilka lat to też dla polskich kopalń czas na inwestycje w technologie wyłapywania metanu. Obecnie wyłapuje się ok. 37 procent metanu, do 2027 ma to być 48 procent.

Powstaje wrażenie, że pomysł niezwykle restrykcyjnej dyrektywy metanowej to tylko jeden z przykładów, jak mało roztropnie Komisja Europejska analizuje skutki gospodarcze i społeczne nowych regulacji związanych z Fit for 55. Co Pan o tym sądzi?

Komisja Europejska patrzy głównie przez pryzmat celów polityki klimatycznej. Rządy krajów członkowskich są bardziej pragmatyczne, bo nadrzędne jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego. Stąd uruchamianie odstawionych wcześniej mocy węglowych. Proszę zauważyć, że rządy państw, które mocno stawiają na rozwój energii odnawialnej, roztropnie utrzymują w gotowości energetykę węglową. Bo najważniejsza jest stabilność systemu energetycznego i w razie wyłączenia jednych źródeł - tak jak to było ze źródłami gazowymi - uzupełnienie innymi. Każda godzina blackoutu - czyli przerwy w dostawie energii - to dla gospodarki niewyobrażalnie ogromne koszty. Niestety polityka klimatyczna Unii Europejskiej niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo uzależnienia surowcowego.

Unia boleśnie odczuła skutki uzależnienia od węglowodorów rosyjskich, które wynosiło około 40 procent. Teraz - tak szybko i w tak ogromnej skali inwestując w źródła odnawialne i transport elektryczny - uzależniamy się w 100 procentach od importu surowców mineralnych i komponentów z Chin, Indii czy Demokratycznej Republiki Konga.

Choć wielu ekspertów mówi o obawach i skutkach nowego uzależnienia Europy od importu surowców, tym razem krytycznych w imię dekarbonizacji gospodarki, to najwyraźniej Komisja Europejska i Europarlament ich nie podzielają. Z czego to wynika?

Komisja nie widzi, albo nie chce widzieć też tego, że polityka klimatyczna coraz bardziej wypycha z Europy przemysł, który tu działa w oparciu o pewne normy środowiskowe, i przesuwa go do krajów, głównie azjatyckich, gdzie emisjami nikt się nie przejmuje. Paradoksalnie więc te niezwykle kosztowne programy obniżania emisji - emisje zwiększają, tylko w innych częściach świata. Ale klimat jest jeden dla całego globu…

Pakiet Fit for 55 i strategia RePower EU, zakładająca uniezależnienie od surowców z Rosji po jej agresji na Ukrainę w praktyce sprowadzają się m.in. do szybkiego wyeliminowania paliw kopalnych z energetyki i ciepłownictwa. Polski rząd stawia na transformację, ale jednocześnie wskazuje na koszty i znaczenie węgla jako paliwa w energetyce jeszcze przez kilkanaście lat. Czy to realistyczna wizja?

To nie wizja. To pewne. Obecnie energetyka węglowa wytwarza niecałe 70 procent energii elektrycznej w Polsce. Żeby wyłączać źródła węglowe, najpierw trzeba wybudować inne, które je zastąpią - głównie chodzi o źródła wiatrowe i energetykę jądrową. Część tych inwestycji już się rozpoczęła, inne są zaplanowane, ale to wymaga czasu. Elektrowni atomowej nie wybudujemy w rok czy dwa. Możemy też zakładać pewne tempo rozwoju źródeł odnawialnych - wiatrowych i słonecznych, ale tu pojawia się duże ryzyko związane z dostawami. Widzimy co dzieje się na rynku samochodowym, gdzie w związku z brakiem dostaw ludzie czekają na nowy samochód nawet rok albo dłużej. To samo może się wydarzyć na rynku paneli fotowoltaicznych czy elementów farm wiatrowych. A przecież musimy tych nowych źródeł wybudować więcej, żeby mieć wystarczająco dużo energii dla skokowo rosnącej liczby samochodów elektrycznych. Udział węgla w polskim miksie w naturalny sposób będzie malał, ale jest pewne, że będzie stabilizował nasz system energetyczny jeszcze przez co najmniej dwie dekady.

Polska nie tylko ze względu na miks energetyczny ale i fakt, że większość gospodarstw domowych korzysta z gazu lub węgla - znajdzie się w coraz trudniejszym położeniu. Jakie mamy szanse na przekonanie Brukseli, by złagodziła stanowisko lub zastosowała pewne wyjątki, uwzględniające polską specyfikę? Niedawno zapadły decyzje dotyczące zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych w 2035r. czy rozszerzenia handlu emisjami na domy i transport a nawet linie lotnicze pomimo polskiego sprzeciwu.

Myślę, że niedługo wszyscy mieszkańcy Unii Europejskiej zaczną boleśnie odczuwać skutki polityki klimatycznej. Ceny surowców już galopują. Naukowcy Głównego Instytutu Górnictwa obliczyli, że przy takim wzroście cen w 2030 roku osobowy samochód elektryczny w wersji podstawowej będzie kosztował około 300 tysięcy złotych. Znacznie wzrosną ceny podróży lotniczych. Wszystkie opłaty i daniny związane z polityką klimatyczną odbiją się na kosztach życia. Spodziewam się dużej fali społecznego niezadowolenia, co naturalnie będzie się wiązało z naciskami rządów na Komisję by złagodziła rygory.

Lepiej byłoby jednak, gdyby Komisja Europejska była „mądra przed szkodą” i bardziej realnie oceniała skutki polityki klimatycznej. Czy sądzi Pan, że może dojść do jej złagodzenia?

Globalna sytuacja polityczna i gospodarcza jest niezwykle dynamiczna. Pandemia i rosyjska agresja zmieniły łańcuchy dostaw, układ sił politycznych. Przewidywanie co będzie za dziesięć czy dwadzieścia lat to wróżenie z fusów. Rolą polskiego rządu i nas, polskich polityków, jest zapewnienie naszemu krajowi bezpieczeństwa - w tym bezpieczeństwa energetycznego rozumianego jako stabilne dostawy energii w cenach, które pozwolą na utrzymanie konkurencyjności rodzimych firm i nie będą doprowadzały do zubożenia obywateli. Jesteśmy w Unii i to zobowiązuje nas do działania wedle wspólnych reguł, ale spójrzmy na inne kraje.

Najgłośniej o odchodzeniu od paliw kopalnych mówią w Brukseli politycy z Niemiec i Holandii. Tymczasem to właśnie te kraje są największymi importerami węgla w UE. Głośna jest sprawa kopalni Turów, a w Niemczech działa kilka kopalń węgla brunatnego pięciokrotnie większych od Turowa. Kraj ten jest światowym liderem wydobycia węgla brunatnego - około 140 milionów ton rocznie. Kiedy załamały się dostawy gazu Niemcy uruchomili elektrownie na węgiel kamienny i zwiększyli wydobycie węgla brunatnego, jednocześnie deklarując szybsze odejście od węgla. Czyli w słowach ideały, ale w działaniach pragmatyka.

Rozmawiała Agnieszka Łakoma

CZYTAJ TEŻ: „Rosjanie nie mogą już spać spokojnie”

CZYTAJ TEŻ: Skazana! Co napisała na grobie rodziców Putina?

Powiązane tematy

Komentarze