WYWIAD
Jak rozmawiać ze sztuczną inteligencją?
O wyzwaniach i niebezpieczeństwach, jakie niesie szybki rozwój sztucznej inteligencji, o globalnym wyścigu technologicznym i o tym, dlaczego innowacje dzieją się w Dolinie Krzemowej, a w Warszawie powstał wirtualny świat do trenowania interakcji z AI z Aureliuszem Górskim, prezesem i założycielem CampusAI rozmawiają Maciej Wośko i Stanisław Koczot.
Podczas Forum Idee dla Polski mówił pan wprost, że w naszym kraju nie ma wystarczającego dostępu do wiedzy o tym, co się dzieje w dziedzinie sztucznej inteligencji. By poznać kluczowe procesy dotyczące sztucznej inteligencji i w nich uczestniczyć, trzeba jechać do USA. Europa już odstaje? Nie udało nam się wsiąść do tego pociągu z AI? Przegraliśmy już ten wyścig jako Europa, jako Polska?
Aureliusz Górski: Wyścig trwa. Polska nie przegrała wyścigu o rozwój sztucznej inteligencji, ale musimy uczciwie przyznać, że mamy sporo do nadrobienia w porównaniu z globalnymi liderami takimi jak USA. To prawda, że najlepsi polscy specjaliści – w tym kilku współtwórców modeli dostarczanych przez OpenAI – znajdują się teraz w zagranicznych ośrodkach, gdzie rozwijają swoje kariery w dynamicznym środowisku technologicznym, czego Polsce niestety brakuje. Wciąż możemy się włączyć do tego wyścigu, tworząc u nas przyjazne warunki dla rozwoju AI. Co jest kluczowe? Infrastruktura i otoczenie prawne, dostęp do danych, a przede wszystkim synergia między nauką, biznesem i państwem. Bez współpracy tych trzech filarów Polska nie stanie się istotnym graczem na rynku AI. To ostatni moment na myślenie długofalowe i odważne inwestycje. Później konsekwentna praca. Przy odpowiednim podejściu może to mocno rozwinąć gospodarkę.
No to mamy Strategię Cyfryzacji Polski do 2035 roku…
To dobry początek, ale nazwałbym to raczej planem. Kwota 100 mld zł na pięć lat na cyfryzację całego kraju to znacząca suma, warto jednak porównać – roczny budżet samego OpenAI to około 64 mld zł. Środki te pozwolą na realizację podstawowych projektów cyfryzacyjnych, ale potrzebujemy bardziej kompleksowego podejścia.
A może jest to właśnie poziom możliwości finansowych Polski? Czy w naszym kraju finansowanie jest tym problemem, który uniemożliwia nam skuteczne wejście do tego globalnego wyścigu R&D? Pieniądze są w Stanach Zjednoczonych i dlatego nasi specjaliści jadą do USA.
Kapitał może się pojawić w Polsce – to kwestia stworzenia odpowiednich zachęt i środowiska sprzyjającego innowacjom. Na świecie znana jest koncepcja dzielnic innowacji – przestrzeni miejskiej – które stają się katalizatorami rozwoju technologicznego i współpracy pomiędzy biznesem a nauką. Niestety w Polsce żadne miasto nie podjęło jeszcze pełnowymiarowej próby stworzenia takiej dzielnicy, mimo że wystarczyłoby zainspirować lub zmusić do takiej współpracy deweloperów, którzy budują biurowce. Centrum Warszawy mogłoby z łatwością stać się taką dzielnicą innowacji, gdyby współpracowali ze sobą właściciele infrastruktury. Wierzę, że gdybyśmy stworzyli środowisko przypominające globalne centra innowacji, kapitał inwestycyjny mógłby naturalnie popłynąć do Polski, a młode talenty nie musiałyby szukać szans na rozwój poza granicami naszego kraju. Mamy ten najważniejszy kapitał, czyli talenty. Pomysły i pieniądze mogą się pojawić szybko.
No tak, ale oczekiwanie na projekty nie zatrzyma technologicznej zmiany, która przecież się dokonuje właśnie tam, w Dolinie Krzemowej.
Należy rozróżnić trzy pojęcia: ideę, wynalazek i innowację. Idea to pomysł, wynalazek to jego praktyczna realizacja, a innowacja to rozwiązanie, które realnie zmienia sposób funkcjonowania biznesu czy społeczeństwa. Jest jeszcze jeden poziom: innowacja przełomowa, która zmienia całe branże i tworzy nowe rynki. I właśnie z czymś takim mamy do czynienia teraz – i to jest szansa na nowe rozdanie. Generatywna sztuczna inteligencja to więcej niż tylko narzędzie. To technologia, która tworzy nowy paradygmat i rewolucjonizuje sposób, w jaki myślimy o pracy, choć technicznie stanowi tylko fragment całej olbrzymiej dziedziny, jaką jest AI. Wiele osób to bagatelizuje i traktuje jako trend, a to największa rewolucja w historii świata ze względu na swoją skalę i tempo.
Obecnie wszystko się zmienia i daje szansę na stworzenie takich dzielnic innowacji wokół AI w każdym mieście. W tej rewolucji każdy, kto ma pomysł, może zacząć, nawet w garażu. Mówimy tu oczywiście o firmach, które chcą się rozwinąć, a nie o firmach, które chcą tworzyć modele podstawowe. 99,99 proc. ludzi potrzebuje podstaw i wykorzystania AI, a nie tworzenia własnych modeli.
Oczywiście, by stać się globalnym dostawcą modeli AI lub by kraj mógł czerpać realne korzyści gospodarcze z tej technologii, to już inna gra. Wymaga miliardowych inwestycji, dostępu do danych i ogromnej mocy obliczeniowej. To wyzwanie, szczególnie w Polsce, gdzie zakup infrastruktury przez przetargi publiczne bywa skomplikowany. A na rynku brakuje mocy obliczeniowej – każdy jej teraz potrzebuje, a konkurencja jest ogromna. Trzeba zabiegać o dostęp do odpowiednich zasobów na wiele miesięcy przed chęcią zakupu. W dziedzinie, gdzie każdy tydzień przynosi tak olbrzymie zmiany, robienie czegokolwiek z przetargów to olbrzymia bariera. Moim zdaniem do tego, by coś zmienić radykalnie, powinny być specustawy, a może nawet powołanie ministerstwa od AI.
Wracając do pytania o wyścig technologiczny… Może on wcale nie jest międzykontynentalny, między Stanami a Europą czy Chinami? Może to raczej rywalizacja wielu firm i ośrodków? I bez znaczenia jest to, gdzie ostatecznie znajduje się centrum innowacji?
Dokładnie. To ChatGPT, Gemini oraz Claude stają się globalnymi szkołami i będą decydować o tym, czego będą się uczyć nasze dzieci. A idą dalej firmy, które tworzą te modele podstawowe, są ministerstwami i tworzą programy edukacyjne. Niestety Amerykanie mają tu olbrzymią przewagę, bo te modele są szkolone na danych angielskojęzycznych. UE zakazała firmom technologicznym szkolenia na europejskich danych, co jest jak najbardziej dobre dla obywateli pod kątem ich prywatności, ale niestety powoduje, że te modele nie rozumieją kontekstów lokalnych i nie mówią dobrze w lokalnych językach. AI to już geopolityka. Widać to po wyborach w USA, jak wpływ jednego człowieka, który ma technologię, może oddziaływać na obraz sceny politycznej.
Tyle, że ChatGPT, który poznaliśmy, mylił się, konfabulował.
Na początku 2023 roku. Już nie. Niektóre problemy przestają istnieć dzięki nowym modelom AI, które mają dostęp do Internetu i są nieustannie doszkalane. Tak jak w komunikacji językowej to sposób, w jaki mówimy, decyduje o tym, jak jesteśmy zrozumiani, w przypadku AI kluczowe staje się to, jak z nią rozmawiamy – fachowo nazywa się to kompetencją promptowania. Oznacza to, że niemal każdy musi się tego nauczyć, bo efektywne korzystanie z AI to nowa, niezbędna umiejętność.
W nadchodzących latach możemy się spodziewać systemów zdolnych do wykonywania złożonych zadań. Będą to potężne narzędzia wspierające pracę ludzi, znacząco zwiększające efektywność. Ci, którzy nie opanują umiejętności współpracy z AI, pozostaną w tyle. Menedżerowie, którzy nie zrozumieją, że AI stanie się pełnoprawnym członkiem ich zespołów – że muszą tworzyć asystentów i agentów AI wspierających pracę działów – nie będą w stanie zbudować efektywnych organizacji. Pracownicy bez tej wiedzy będą pracować ciężej i mniej skutecznie, jakby przenosili cegły pojedynczo, choć mają do dyspozycji taczkę, ciężarówkę, a nawet tira. Wszystko zależy od tego, jak dobrze i płynnie ktoś potrafi wykorzystać tę technologię.
Cudownie… [śmiech]. Ale OFF Radio Kraków pośpieszyło się z tą rewolucją AI…
Kluczowe jest odpowiednie przygotowanie i wdrożenie nowych technologii. Musimy rozumieć zarówno możliwości, jak i ograniczenia AI. Różnice w poziomie wykorzystania tych narzędzi będą coraz bardziej widoczne – osoby znające możliwości AI i umiejące z nich efektywnie korzystać będą mogły wykonywać zadania znacznie szybciej. To stawia przed menedżerami nowe wyzwania w zarządzaniu zespołami o różnym poziomie kompetencji technologicznych. Tam ich zabrakło. Było to także połączone ze zwolnieniem ludzi. W CampusAI staramy się pokazywać sztuczną inteligencję jako technologię współpracującą, która daje ludziom nowe możliwości, a nie ich zastępuje. Nie byliśmy fanami tego pomysłu. Można było zrobić to lepiej. Dla branży to był zły PR.
Mam wrażenie, że ludzie boją się tej zmiany. Mówimy np. o zawodach najbardziej narażonych na wpływ AI, co wywołuje obawę o przyszłość mojego miejsca pracy…
Musimy spojrzeć na to wyzwanie w szerszej perspektywie. Na świecie żyje 8 mld ludzi, a tempo zmian technologicznych jest bardzo szybkie. W Europie mamy „AI Act”, co oznacza, że transformacja będzie przebiegać w bardziej kontrolowany sposób niż w innych regionach świata, ale nadal to coś, co wydarzy się w ciągu kilku lat.
Kluczowym wyzwaniem jest podnoszenie kwalifikacji (upskilling) i przekwalifikowanie (reskilling) pracowników. Podczas gdy wprowadzenie komputerów zajęło dwa–trzy pokolenia, teraz musimy się adaptować znacznie szybciej. Umiejętność adaptacji do zmieniających się warunków to inteligencja. Warto jednak patrzeć, czy te zmiany idą w dobrym kierunku i czy każdy nadąża. Bo niestety wiele osób nie. Firmy, które nie będą korzystać z AI, mogą stracić konkurencyjność, muszą zadbać o odpowiednie przeszkolenie pracowników i ich adaptację do nowych warunków. I z takim właśnie rozwiązaniem przychodzi CampusAI, tworząc platformę do edukacji nawet kilku tysięcy osób w ramach jednej platformy.
Pytanie, które musi paść w kontekście wyborów w USA. Pamiętamy wciąż skandal związany z aferą Cambridge Analytica. Czy w ostatniej kampanii brała udział sztuczna inteligencja?
Tak. Widzieliśmy już wykorzystanie AI w kampaniach wyborczych – od deepfake’ów po syntezę głosu. To wyraźnie pokazuje, jak pilne stają się regulacje w tej dziedzinie. Firmy technologiczne muszą działać w ramach jasnych, określonych standardów etycznych oraz prawnych – i to właśnie regulacje będą tu kluczowe. Jeśli nie wprowadzimy ich w ciągu kilku lat, te wybory mogą być ostatnimi naprawdę ludzkimi. W przyszłych kampaniach zaawansowane algorytmy AI, zdolne do masowej manipulacji i precyzyjnych predykcji, mogą sprawić, że zamiast wybierać kandydatów z dobrymi programami, będziemy wybierać tych, którzy mają największą moc obliczeniową i są w stanie nas przekonać. Może to już się dzieje.
Tymczasem te procesy, regulacje i edukacja zajmą czas. Ale też stworzą zupełnie nową grupę społeczną; elity, które mają dostęp do technologii i wiedzą, jak z niej korzystać.
W CampusAI podjęliśmy wyzwanie, by sztuczną inteligencję uczynić dostępną dla każdego, bo wierzymy, że tylko powszechna świadomość i edukacja mogą nas obronić przed manipulacją. Jeśli ludzie zrozumieją, jak działa ta technologia, nie będą tak łatwo podatni na jej wpływ. To chyba jedyny właściwy kierunek: szerzyć wiedzę, a nie zamykać ją w rękach elit.
Wierzymy, że ludzi o dobrych intencjach jest więcej – jak śpiewał Niemen, „ludzi dobrej woli jest więcej”. Właśnie do tych ludzi kierujemy naszą edukację, kładąc nacisk na etyczne wykorzystanie AI i odpowiedzialne podejście do tej potężnej technologii. Musimy działać teraz, aby równowaga między człowiekiem a technologią pozostała w naszych rękach.
Tyle, że to już kwestia odczytywania naszych emocji. To możliwe?
To złożona kwestia, szczególnie w kontekście regulacji RODO w Unii Europejskiej.
Jesteśmy już coraz bliżej jakiegoś Matrixa…
W wymiarze rzeczywistości wirtualnej – tak, ale na serio – nie. Wciąż jesteśmy daleko od scenariusza, w którym AI mogłaby funkcjonować całkowicie autonomicznie. Do utrzymania stabilności systemów sztucznej inteligencji niezbędni są ludzie – programiści, informatycy, deweloperzy. Technologia jest narzędziem wspierającym człowieka, nie jego zamiennikiem.
Dlaczego każda rozmowa o sztucznej inteligencji musi się kończyć taką dystopijną wizją rodem z „Terminatora”?
Pewnie takie scenariusze po prostu przyciągają uwagę i każdy zna „Terminatora”. Tak nie będzie. Był to pierwszy film, który oglądał każdy, i taki ślad pamięciowy został w poprzednich pokoleniach. Nowe pokolenia będą inne, będą AI-Native, będą płynnie posługiwać się AI. Dla nich modele konwersacyjne takie jak ChatGPT będą normalne tak jak dla nas Google. Ale problem jest taki, że oni nie będą korzystać z czegoś takiego jak wyszukiwarka. To stało się już czymś tak archaicznym jak walkman, gdy mamy dostęp do całej dyskografii świata na Spotify. Według nas brakuje czwartego prawa Asimova: że robot nigdy nie może udawać człowieka. Chcemy o tym mówić głośno i szerzyć świadomość na temat współpracy ludzi i AI. Ta granica musi być nieprzekraczalna. Śmieszą mnie stwierdzenia, że sztuczna inteligencja jest świadoma. Aktualne modele są bardzo dobre, ale to zaawansowana statystyka, człowiek jest czymś więcej. Przynajmniej tak polecam o tym myśleć. Inaczej będziemy żyli w błędzie i położymy w AI za duże nadzieje. Współpraca Człowiek + AI – tak! To jest świetna przyszłość. Ona może pozwolić każdemu, bez względu na status społeczny i wykształcenie, działać mądrzej. W Polsce mamy mocno zakorzeniony koncept ciężkej pracy. Może warto już to odpuścić.
30 listopada będziemy świętować drugą rocznicę rozpoczęcia generatywnej rewolucji, zapoczątkowanej przez ChatGPT. Jako CampusAI organizujemy darmowe wydarzenie Generative Revolution Day (www.GenerativeRevolution.ai) – globalną debatę o AI, w której będziemy się dzielić najlepszymi praktykami i wspólnie się zastanawiać, jak odpowiedzialnie wykorzystać tę technologię. Zapraszamy każdego fana AI do udziału!
Zacytuję pana wypowiedź z czerwca tego roku, gdy dostaliście 10 mln dolarów od Macieja Zientary na budowę wirtualnego kampusu do szkolenia AI: „Mamy ambicję zbudować największą na świecie platformę rozwoju generatywnego, która na nowo zdefiniuje sposób, w jaki ludzie i firmy wykorzystują sztuczną inteligencję” – mówił pan w rozmowie z mamstartup.pl. Uda się?
Campus AI rozwija się dynamicznie. Od jednoosobowej firmy urośliśmy do zespołu 40 osób. Mamy już obecność w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, a w styczniu 2025 r. rozpoczynamy już właściwą ekspansję globalną. W ciągu najbliższych dwóch lat planujemy wejść na 40 rynków, dlatego budujemy właśnie drugie HQ w Dolinie Krzemowej, by być w samym środku globalnego ekosystemu AI.
Obecnie oferujemy produkty płatne, ale pracujemy nad udostępnieniem darmowych narzędzi, aby demokratyzować dostęp do wiedzy o AI. Stworzyliśmy unikalne środowisko wirtualne, gdzie uczestnicy mogą brać udział w różnorodnych projektach, włącznie z tworzeniem własnego magazynu. W naszej platformie dostępna jest też interaktywna wersja książki „Przenikające się umysły” prof. Aleksandry Przegalińskiej. To przykład, jak można zredefiniować to, czym jest książka zasilana AI. Z taką książką ludzie mogą rozmawiać, a po jej przeczytaniu dzielić się opiniami na forum, kontaktując się z autorkami. To może zapoczątkować wiele nowych projektów.
Stawiamy taką tezę, że za kilka lat będziemy skłonni zapłacić za produkt wyższą cenę, gdy znajdziemy na nim informację, że powstał bez udziału AI. Tak jak z GMO. Dziś za niemodyfikowaną genetycznie żywność gotowi jesteśmy płacić więcej…
Nie sądzę. To tak, jakby powiedzieć: to zostało wykonane bez Internetu. Po co? Przyszłość będzie prawdopodobnie bardziej złożona. AI może oferować produkty wysokiej jakości przy niższych kosztach, ale produkty wytworzone przez człowieka mogą mieć swoją unikalną wartość, więc w jakimś stopniu się z tym zgadzam. Ale GMO jest szkodliwe, AI nie, o ile jest dobrze wykorzystane. Przewidujemy istotne zmiany w sposobie korzystania z mediów i technologii – młodsze pokolenia już teraz preferują bardziej prywatne formy komunikacji.
W przyszłości większego znaczenia nabiorą rekomendacje i świadomy wybór źródeł informacji. Przedsiębiorczość przybierze nowe formy, a interakcje między ludźmi i instytucjami będą się zmieniać. Naszym celem jest przygotowanie każdego, kto chce, do efektywnego funkcjonowania w tym nowym środowisku, łączącym świat rzeczywisty z wirtualnym. I to w Polsce robimy chyba dość dobrze, patrząc na to, co robią po naszym kursie Me+AI nasi absolwenci. Jesteśmy z tego bardzo dumni. Teraz rozpoczynamy współpracę z kilkunastoma korporacjami w Polsce, które zdecydowały się przeszkolić całe organizacje na naszej platformie. W ten sposób zamierzamy podnieść świadomość wielu ludzi i wesprzeć tworzenie się profesjonalnego rynku wokół AI. Cieszymy się, że powstaje to w Polsce i może za jakiś czas pozwoli to na zwiększenie naszej obecności w globalnym ekosystemie.
Rozmawiali Maciej Wośko i Stanisław Koczot
„Gazeta Bankowa” - najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce, ukazujący się niemal nieprzerwanie od 1989 roku to analizy wydarzeń ze świata gospodarki i finansów w kraju i na świecie, w formie publicystyki autorstwa najlepszych polskich ekonomistów i uczestników gospodarki.
Nowy numer miesięcznika „Gazeta Bankowa” już w sprzedaży, także w formie e–wydania. Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, KLIKNIJ TUTAJ
Wciąż dostępne jest obszerne archiwum wydań – zarówno poprzez stronę internetową gb.pl, jak i w aplikacjach w GooglePlay i AppStore