Europa poczeka na Wall Street
Poczeka, ale z nadziejami na zwyżki w USA, których przejawy zdradzają notowania kontraktów na S&P, oraz pokrzepiona ponad 3 proc. zwyżką Nikkei.
Wprawdzie wzrost na giełdzie w Tokio jest sprawą lokalną, ale może przywrócić inwestorom na całym świecie przekonanie, że w razie kłopotów, banki centralne nie będą czekały z założonymi rękami. Bank Japonii wprawdzie nie zwiększył poziomu skupu aktywów ale za to podwoił linie kredytowe dla banków (do równowartości 68 mld dolarów), do czego skłoniły go ostatnie dane gospodarcze (np. wzrost PKB w IV kwartale o 0,3 proc. kw/kw). Taka decyzja w czasie gdy wiele miejsca poświęca się zacieśnieniu polityki monetarnej przez Fed i ECB może inwestorom przypomnieć, że nie działają tylko na własne ryzyko, ale także na ryzyko banków centralnych. Co naturalnie może dodać im odwagi.
Poza Tokio nastroje w Azji były mieszane. Kospi niemal nie zmienił wartości, indeks w Szanghaju stracił 0,8 proc., a Hang Seng na pół godziny przed końcem notowań bliski był poziomu poniedziałkowego zamknięcia.
W Europie nie pojawiły się od wczoraj żadne nowe impulsy (Wall Street miała wolne), więc powinniśmy rozpocząć dzień w okolicach wczorajszego zamknięcia, które z kolei nie różniło się istotnie od wartości z piątku. Przed południem impulsem do zmian może być np. odczyt niemieckiego indeksu ZEW, po południu zaś odczyt indeksu produkcji - Empire State.