Analizy

Dzisiejsza sesja na giełdzie w Tokio zakończyła się spadkiem indeksu Nikkei o 12,4 proc. / autor: PAP/EPA/KIMIMASA MAYAMA
Dzisiejsza sesja na giełdzie w Tokio zakończyła się spadkiem indeksu Nikkei o 12,4 proc. / autor: PAP/EPA/KIMIMASA MAYAMA

TEMAT DNIA

Rzeź rynkowa w Azji i spadki na całym świecie

Kamil Cisowski

Kamil Cisowski

dyrektor analiz i doradztwa inwestycyjnego, Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 5 sierpnia 2024, 10:13

    Aktualizacja: 5 sierpnia 2024, 10:47

  • Powiększ tekst

Wydarzenia ostatnich trzech dni każą po raz kolejny przypomnieć sobie lekcję, że gdy pojawiają się kolejne sygnały alarmowe na rynku akcji, lepiej redukować ryzyko przedwcześnie niż obudzić się, gdy zaczęła się ich materializacja.

Rynki europejskie rozpoczynały w piątek sesję od skromnej przeceny, ale podaż nie traciła przewagi, a sytuację przypieczętowały dane z amerykańskiego rynku pracy. Raport BLS był znacznie gorszy od oczekiwań w każdym aspekcie. Wzrost zatrudnienia wyniósł 114 tys., głęboko poniżej prognoz, rewizje za kolejne dwa miesiące ponownie były ujemne, uwaga jednak była skupiona przede wszystkim na stopie bezrobocia, która wzrostem z 4,1 proc. do 4,3 proc. (oczekiwano stabilizacji) wypełniła regułę Sahm. W najbliższych dniach niewątpliwie będzie o niej głośno, warto więc pamiętać, że nie ma ona być sygnałem zbliżającej się np. za rok recesji, ale wskaźnikiem opóźnionym, który ma sygnalizować, że amerykańska gospodarka jest w niej już teraz. Podobnie jak wiele pozostałych, w chaotycznej postpandemicznej rzeczywistości może on dawać błędne sygnały, z czym w naszej ocenie mamy do czynienia. Nie dziwi jednak, że tak słaby raport wywołał skok obaw o recesję (raczej w przyszłym roku niż obecnym) w najważniejszej gospodarce świata. Główne indeksy europejskie spadały w piątek od 1,31 proc. (FTSE100) do 2,73 proc. (Stoxx 600).

WIG20 spadł o 1,49 proc., mWIG40 o 1,76 proc., identycznie sWIG80. W głównym indeksie wyraźniejsze wzrosty notowały tylko Orange (+2,78 proc.) i Cyfrowy Polsat (+4,40 proc.), z uwagi na niskie wagi nie mając oczywiście dużego wpływu na indeks. Podobnie jak na całym świecie, bardzo silnie spadały banki – indeks sektorowy stracił 3,09 proc.. W mWIG40 największe ujemne kontrybucje też wnosiły ING (-3,32 proc.) i Millenium (-3,82 proc.), przed wynikami dalej przeceniało się XTB (-2,53 proc.).

S&P500 spadło w piątek o 1,84 proc., NASDAQ o 2,43 proc.. Jak można się spodziewać po raportach, negatywnymi gwiazdami dnia były Intel (-26,06 proc.) i Amazon (-8,78 proc.). DJIA stracił najmniej spośród głównych indeksów (-1,51 proc.), ale obwieszczana niedawno rotacja do małych spółek została zatrzymana bardzo szybko – Russell2000 spadł o 3,52 proc. i jest na dobrej drodze, by dzisiaj wymazać całe lipcowe wzrosty.

O ile na większości globalnych rynków akcji wciąż możemy mówić o wydarzeniach ostatnich trzech dni w kategoriach korekty, brakuje słów, by określić dzisiejsze zachowanie giełdy w Tokio (po tym jak w czwartek Nikkei straciło 2,49 proc., a w piątek 5,81 proc.). Na krótko przed zamknięciem dzisiejszy spadek głównego indeksu japońskiej giełdy jest bliski 11 proc., co oznacza, że będzie on zbliżony do najgorszej sesji kryzysu lat 2008-09 i do dnia tragedii w Fukushimie. Potężna przecena dotyka także resztę Azji, w najmniejszym stopniu giełdy chińskie.

Kontrakty futures na amerykańskie indeksy sugerują około dwoipółprocentową przecenę S&P500 i przeszło czteroprocentową NASDAQ. Takie zamknięcie oznaczałoby wejście w stan rynkowej paniki, od której wolne nie byłyby też giełdy europejskie i polska. Od spadków wśród ryzykowanych aktywów broni się jedynie złoto. Nie zakładamy, że trwająca korekta zamieni się w bessę, ale zapewne zostanie ona do końca kwartału jeszcze pogłębiona. Wydaje się jednak, że w drugiej połowie dnia (być może pod wpływem danych o PPI) lub jutro powinno nadejść przynajmniej chwilowe uspokojenie.

Kamil Cisowski, Dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego, Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych