Złoty może tracić, euro już traci
Rozczarowujące dane jakie dziś rano napłynęły z niemieckiego przemysłu mogą nie tylko przecenić euro do dolara, ale też i pośrednio uderzyć w złotego.
Złoty rozpoczyna nowy tydzień niewielkimi zmianami w relacji do głównych walut, po tym jak poprzedni zakończył niewielkim umocnieniem do euro i szwajcarskiego franka, równie niewielkim osłabieniem do dolara i wyraźną przeceną do brytyjskiego funta.
O godzinie 09:12 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1480 zł, USD/PLN 3,0540 zł, CHF/PLN 3,4119 zł, a GBP/PLN 5,2370 zł. Większego wrażenia na inwestorach nie zrobił, opublikowany dziś rano przez Narodowy Bank Polski (NBP), lipcowy Raport o Inflacji. Jego główna część, czyli prognozy inflacji i dynamiki Produktu Krajowego Brutto (PKB) na lata 2014-2016, znana jest już od środy, gdy znalazły się one w komunikacie opublikowanym po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej (RPP).
Emocji na rodzimym rynku walutowym nie wywołał też wywiad prasowy prezesa NBP i jednocześnie przewodniczącego RPP Marka Belki. Podkreślił on, że spadek inflacji nie będzie długotrwały, a w przyszłości będzie ona najprawdopodobniej rosnąć, dlatego Rada nie musi gorączkowo myśleć o obniżkach stóp procentowych (obecnie główna stopa to 2,5%). Ta wypowiedź wpisuje się w dotychczasowe sygnały jakie płyną z RPP, że na chwilę obecną prawdopodobieństwo dalszego poluzowania polityki monetarnej jest bardzo małe. To czynnik wspierający złotego w średnim terminie. Aczkolwiek trzeba wiedzieć jakie są warunki ewentualnej obniżki stóp procentowych. Belka artykułuje je wyraźnie. Jest to zdecydowane osłabienie aktywności w gospodarce lub duże prawdopodobieństwo takiego osłabienia, ewentualnie gwałtowna aprecjacja złotego. Póki co, są to teoretyczne sytuacje. Dlatego podtrzymujemy swoją opinię, że Rada nie obniży stóp procentowych, a kolejnym jej ruchem będzie ich podwyżka w przyszłym roku.
Poranne niewielkie wahania nie oznaczają, że dziś niewiele będzie się działo. Wprawdzie w kalendarium brakuje ważnych publikacji makroekonomicznych, ale dotychczasowe impulsy mogą okazać się wystarczające. Takim negatywnym czynnikiem, mogącym złotego osłabiać w kolejnych godzinach, są opublikowane rano dane o produkcji przemysłowej w Niemczech. W maju nieoczekiwanie zanotowała ona spadek o 1,8% w relacji miesięcznej, podczas gdy prognozowano jej wzrost o 0,2% M/M. Dodatkowo negatywną wymowę zwiększa rewizja w dół danych kwietniowych. Ostatecznie produkcja w tym miesiącu zanotowała spadek o 0,3% M/M, podczas gdy pierwotnie szacowano jej wzrost o 0,2% M/M. Martwić może też fakt, że to kolejne już takie rozczarowanie płynące z Niemiec. Tamtejsza gospodarka dostała małej zadyszki, co musi odbić się również na koniunkturze w Polsce (Niemcy to nasz największy partner handlowy).
Wspomniane rozczarowujące dane z Niemiec psują dziś sentyment do wspólnej waluty. Kurs EUR/USD spada piąty kolejny dzień. Ostatnie słabsze dane z Europy, luźna polityka monetarna prowadzona przez Europejski Bank Centralny, ale też m.in. świetne dane z amerykańskiego rynku pracy sprawiają, że sytuacja fundamentalna przemawia za dalszym osuwaniem sie kursu EUR/USD. Najbliższym liczącym się wsparciem jest strefa 1,3477-1,3502 dolara. W jej skład wchodzi m.in. linia długoterminowego trendu wzrostowego. Dlatego jej pokonanie nie będzie takie proste. Niemniej powinno nastąpić, co otworzy eurodolarowi drogę najpierw do wsparcia na 1,3295, później do 1,3105, a następnie do psychologicznego poziomu 1,30 dolara.