Czas na korektę notowań złotego
Złoty zakończył poprzedni tydzień umocnieniem, wspierany przez pozytywny sentyment do walut regionu, dobre dane makroekonomiczne, a także nadzieje na niespodziankę ze strony S&P. Ten tydzień powinie przynieść korektę jego notowań
W poniedziałek o godzinie 08:00 za euro trzeba było zapłacić 4,2395 zł, dolar kosztował 3,6020 zł, szwajcarski frank 3,6610 zł, a brytyjski funt 4,7550 zł. We wszystkich 4. przypadkach są to poziomy nieco wyższe niż w piątek na zamknięciu. Kolejne godziny powinny przynieść pogłębienie tej tendencji.
Wykupienie złotego, brak nowego paliwa do jego umocnienia, rozczarowanie decyzją agencji S&P, plotki nt. listopadowej rekonstrukcji polskiego rządu, wybory w Czechach, a także oczekiwanie na czwartkowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego (ECB). To wszystko będzie sprzyjać realizacji zysków na złotym.
W piątek agencja S&P poinformowała o utrzymała ratingu Polski na poziomie BBB+ z perspektywą stabilną, na jakim to poziomie pozostaje on od grudnia 2016 roku. Wprawdzie decyzja ta była zgodna z przewidywaniami większości ekonomistów, ale w świetle ostatniej znaczącej podwyżki przez S&P prognoz dla polskiej gospodarki na lata 2017-2020, była jednak pewnym rozczarowaniem. Szczególnie, że teraz ciężko już będzie zakładać korektę ratingu lub jego perspektywy w górę przy okazji najbliższych jego przeglądów.
Złotemu szkodzić też mogą plotki nt. listopadowej rekonstrukcji rządu w Polsce. W dzisiejszej gazecie „Sieci” zostały opisane spekulacje zgodnie z którymi, Beatę Szydło na fotelu premiera zastąpi Jarosław Kaczyński. Wymowę tych plotek wzmacniają wyniki piątkowo-sobotnich wyborów w Czechach, które wygrała populistyczna partia ANO biznesmena Andreja Babicza, przed konserwatywną ODS, a sromotnie je przegrała rządząca Czechami socjaldemokracja.
W efekcie korona traci na wartości, a wybory w Czechach przypominają o ryzyku politycznym wiszącym nie tylko nad tą częścią Europy, ale nad Europą w ogóle (sytuacja wokół Katalonii).
Impulsem do korekty będzie też utrzymujące się wykupienie złotego, który do koszyka walut umacniał się od ostatnich dni września. A także brak nowego paliwa do kontynuacji tego procesu. Stąd też nawet zakładając, że kolejne tygodnie przyniosą dalszą aprecjację polskiej waluty, to teraz powinna mieć miejsce realizacja zysków na niej.
Doskonale to ilustruje przykład EUR/PLN, gdzie po spadku notowań o około 10 gr (z 4,3318 zł), ruch w dół został zatrzymany na poziomie wrześniowego dołka (4,2283 zł), a teraz powinno mięć miejsce cofnięcie do strefy oporu na 4,2595-4,26 zł, żeby docelowo euro spadło w kierunku 4,20 zł.
Wreszcie za korekcyjnym scenariuszem przemawia zbliżające się czwartkowe posiedzenie ECB, podczas którego zapadnie zapewne decyzja o ograniczeniu wartości skupowanych miesięcznie aktywów do 40 mld EUR z obecnego poziomu 60 mld EUR, przy jednoczesnym wydłużeniu tego programu o pół roku.
To o tyle istotne, że złoty był jednym z beneficjentów tego programu. Stąd też przykręcenie kurka z tanim pieniądzem powinno niekorzystnie odbić się na jego notowaniach. Zwłaszcza wobec euro, które przed posiedzeniem ECB ma szansę podrożeć.
Opisane wyżej czynniki pozostaną dziś głównymi impulsami decydującymi o losach złotego. Rynkowe kalendarium jest bowiem praktycznie puste, przez co nie pojawią się nowe impulsy. Na pewno takowym nie będą publikowane o 14:00 dane nt. podaży pieniądza w Polsce (prognoza: 5,6 proc. R/R). Nie oznacza to jednak, że to będzie nudny tydzień. Wręcz przeciwnie. Oprócz posiedzenia ECB duże emocje będzie wywoływać m.in. publikacja wstępnych indeksów PMI, a także danych nt. amerykańskiego i brytyjskiego PKB. Cały czas też w grze będzie temat przyszłego prezesa Fed oraz reformy podatkowej w USA.