W środę złotówka trochę słabsza po danych dot. deflacji
Dane GUS dotyczące spodziewanej deflacji, wyższej od oczekiwań, to najważniejszy czynnik, który wpłynął w środę na osłabienie złotego wobec głównych walut - twierdzą analitycy. Ok. 17.15 za euro trzeba było zapłacić 4,24 zł, za dolara 3,80 zł, a za franka szwajcarskiego 3,89 zł.
Kamil Maliszewski z DM mBanku zwraca uwagę, że pierwszy raz od wielu dni to dane z polskiej gospodarki mogły mieć wpływ na notowania złotego.
"Nie da się ukryć, że deflacyjne wskazanie na poziomie 0.8 proc. zdecydowanie zaskoczyło większość ekonomistów. Nie mamy w tym wypadku możliwości porównania danych do wcześniejszych okresów, gdyż odczyt flash CPI był publikowany przez GUS pierwszy raz w historii" - podkreślił Maliszewski.
Jak dodał, "brak też w tym wypadku rozbicia na poszczególne kategorie".
"Można jednak przypuszczać, że za tak słabe tempo wzrostu cen odpowiadają głównie taniejące paliwa, zarówno te na stacjach jak i gaz ziemny. Nie widać także absolutnie żadnej presji inflacyjnej co powoduje, że ścieżka inflacji może wyraźnie różnić się od tej nakreślonej przez RPP oraz Ministerstwo Finansów, która nawet przez niektórych członków RPP uznawana jest za +optymistyczną+" - zaznaczył ekspert.
Jak zauważył złotówka "okazała się dziś wyraźnie słabsza od pozostałych walut z naszego regionu, co doprowadziło do wzrostów EUR/PLN w okolice 4.25".
"Skala wahań nie była jednak zbyt duża i ciągle nie należy oczekiwać wybicia się górą z konsolidacji z ostatnich miesięcy, czyli wzrostów powyżej 4.2650. Nie zmieniamy także naszej opinii, że to rynkowy sentyment będzie sterował notowaniami EUR/PLN w najbliższych dniach, dlatego też kontynuacja wzrostów na głównych parkietach, mogłoby doprowadzić do powrotu poniżej okolic 4.23 na koniec tygodnia" - zaznaczył Maliszewski.
Dodatkowo, jego zdaniem, umocnieniu dolara sprzyjało osłabienie euro, "ze względu na poprawę nastrojów inwestorów, co pozwoliło na dotarcie kursu w okolice 3.80".
"Znaczące umocnienie zobaczyliśmy dziś także na CHF/PLN, jednak frank szwajcarski ciągle kosztuje poniżej 3.90 PLN i uważamy, że poziom ten nie powinien zostać przekroczony, jeżeli sytuacja na giełdach będzie ulegała dalszej poprawie" - komentuje analityk mBanku.
Także w opinii Konrada Ryczki z DM BOŚ w środę "złoty znajdował się pod presją m.in. z uwagi na dzisiejszy tzw. szybki szacunek inflacji za wrzesień, gdzie deflacja wyniosła -0,8 proc. r/r, wobec oczekiwanych -0,6 proc. r/r".
"Prawdopodobne, mocniejsze wskazanie deflacyjne stanowi czynnik podażowy dla PLN, jednak wątpliwym jest, aby przyniosło zmianę nastawienia RPP w kolejnych miesiącach". Polskiej walucie szkodził również mocniejszy dolar, który zyskiwał dziś na większości zestawień - dodał.
PAP, sek