Wakacyjny spokój dla złotego. Do piątku...
Podczas poniedziałkowej sesji złoty wykazywał małą zmienność, choć lekko umocnił się wobec najważniejszych walut. Według analityków, na rynku walut widać już sezon wakacyjny. Ok. godz. 17 za euro trzeba było zapłacić 4,27 zł, za dolara 3,85 zł, za franka 3,92 zł, a za funta 5,02 zł.
Kamil Maliszewski z DM mBanku wskazuje na stabilizację złotego na początku nowego tygodnia, który jego zdaniem zapowiada się jako "bardzo spokojny", bo "dopiero w piątek poznamy jedyne istotne odczyty, w postaci wstępnych danych o PKB za II kwartał".
"W tej sytuacji po ubiegłotygodniowym umocnieniu EUR/PLN powinien pozostać względnie stabilny w przedziale 4,25-4,30" - zaznacza.
"Na parze USD/PLN spadki w ostatnim tygodniu okazały się mniejsze, ze względu na skalę pozytywnego zaskoczenia odczytami z amerykańskiego rynku pracy. W tym kontekście zejście poniżej 3,84 wydaje się mało prawdopodobne, a w dalszej części tygodnia możemy podążyć w stronę 3,90. Frank/złoty znalazł się dziś na nowych minimach, coraz bardziej zbliżając się do bariery na 3,90. Wraz ze wzrostami na najważniejszych europejskich giełdach te okolice mogą zostać jednak pokonane. Wydaje się jednak, że bez znaczących spadków na EUR/PLN podążenie CHF/PLN w stronę minimów po uwolnieniu kursu franka na poziomie 3,80 będzie mało prawdopodobne" - dodaje analityk mBanku.
Także Konrad Ryczko z DM BOŚ ocenia, że "początek nowego tygodnia handlu na światowych rynkach nie przyniósł większych zmian na wycenie złotego".
"Zgodnie z przewidywaniami, po umocnieniu w poprzednim tygodniu, na rynek PLN powróciła obniżona zmienność i mniejsza aktywność, zwyczajowo cechująca +okres wakacyjny+. Wydaje się, iż pozytywny wpływ niedawnej, łagodniejszej propozycji w zakresie ustawy frankowej został już wygaszony, a inwestorzy czekają na nowe impulsy (m.in. w postaci piątkowych danych dot. danych PKB) śledząc równocześnie sytuację na szerokim rynku. Początek nowego tygodnia na szerokim rynku przyniósł kontynuację mocniejszego dolara, co było wynikiem pozostawania inwestorów pod wpływem lepszych, piątkowych danych z rynku pracy w USA" - komentuje Ryczko.
PAP, sek