Analizy

Rynki na rozdrożu

źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 4 maja 2016, 10:02

  • Powiększ tekst

Wbrew obawom świąteczną przerwę złoty przeżył nad wyraz spokojnie, a prawdziwe fajerwerki działy się na rynkach bazowych. Zmartwychwstanie USD wywołało efekt kuli śnieżnej przez rynki akcji po surowce. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone.

EUR/PLN przetrwał ostatnią dobę w przedziale 4,37-4,41 ostatecznie przyklejając się do górnego ograniczenia, co jednak w obliczu ostatnio wymienianych ryzyka należy uznać za najniższy wymiar kary. Słabe odczyty inflacji podnoszą ryzyko gołębiego wydźwięku komunikatu RPP w piątek, ale na obecnym etapie mało realne jest zagrożenie obniżki stóp procentowych. Mimo to inwestorzy myślami pozostają przy przyszłotygodniowej rewizji oceny dla Polski przez agencję Moody’s. W tym świetle potencjał do osłabienia złotego mógł się jeszcze nie wyczerpać i EUR/PLN może zawitać w okolice 4,45. Jednocześnie nie uważamy, aby Polsce ze strony Moody’s groziło coś więcej, niż obniżenie perspektywy ratingu do negatywnej ze stabilnej, co od dawna jest już zdyskontowane przez rynek. Po 13 maja przysłowiowa „sprzedaż faktów” może pomagać złotemu, pod warunkiem sprzyjającego otoczenia rynkowego.

Na rynkach zewnętrznych przestało jednak być różowo. Choć nie było jednoznacznego katalizatora korekty (słabsze PMI ze świata są wśród mało przekonujących podejrzanych), nie zmienia to jednak faktu, że granie inwestorów do jednej bramki spotkało się z brutalnymi konsekwencjami tzw. szoku zmienności. Trwająca w ostatnich tygodniach sielanka na rynkach zachęcała inwestorów do powiększania pozycji w popularnych instrumentach, głównie tych ryzykownych (m.in. rynki wschodzące, surowce przemysłowe). Wehikułem finansującym był USD, gdyż rozczarowujące dane z USA nie pozwalają rozbudzić oczekiwań na powrót Fed do podwyżek stóp procentowych. Jednak pozycjonowanie urosło do ekstremalnych poziomów, co oznacza, że mało potrzeba, aby rynek dokonał odwrotu w bardzo szybkim tempie. Szok przekłada się na spadek płynności, co tylko potęguje efekt kuli śnieżnej.

Uzasadnieniem, dlaczego mamy do czynienia z odwróceniem nadmiernego pozycjonowania, a nie klasycznym skokiem awersji do ryzyka, jest skok USD/JPY z 105,50 ponad 107. Krótka pozycja spekulacyjna w USD/JPY była największa w całym segmencie G10 i dlatego skok awersji do ryzyka nie umacniał jena („bezpieczna przystań”), ale skutkował zamykaniem pozycji. Teraz wszystko będzie zależeć od siły rynku, czy jest w stanie szybko otrząsnąć się z jednodniowego szoku, czy wpadnie w samospełniającą się spiralę wątpliwości (jak to miało miejsce na początku roku). Dzisiejszy handel może tutaj rozsądzić, gdyż stabilizacja będzie przemawiać za utrzymaniem dotychczasowych trendów, szczególnie że sytuacja techniczna na głównych instrumentach jeszcze otwarcie nie sygnalizuje zmiany kierunku. Z drugiej strony inwestorzy otrzymali (od samych siebie) pierwsze ostrzeżenie i dalszy handel powinien być ostrożniejszy.

W kalendarzu w środę główna uwaga będzie na danych z USA. Raport ADP z rynku pracy oraz indeks ISM dla usług mogą wyrokować, co dalej z dolarem. Szczególnie ISM, jeśli wypadnie powyżej prognoz (prog. 54,8) może być takim wsparciem dla USD, gdyż zwróci uwagę, że słabość wzrostu gospodarczego w pierwszym kwartale mogła być przejściowa. Oprócz tego mamy wysyp PMI dla usług z Europy oraz dane o zapasach ropy naftowej z USA.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych