Eurodolar po Beżowej Księdze Fed
Sytuacja głównej pary
Zacznijmy od danych makro. W Niemczech PMI dla przemysłu (finalny za maj) wyniósł 52,1 pkt, czyli był nieco słabszy od prognozy, ta bowiem zakładała 52,4 pkt. Dla całej Strefy Euro zanotowano 51,5 pkt – czyli bez zaskoczeń, zupełnie zgodnie z założeniami.
O 15:45 poznaliśmy analogiczny odczyt dla gospodarki USA – było 50,7 pkt, nieco powyżej przewidywań, które ulokowane były na poziomie 50,5 pkt. Dobrze wypadł też ISM (51,3 pkt, spodziewano się tylko 50,5 pkt, podobnie jak przy PMI).
Widzimy jednak, że eurodolar nie pędził ostro na południe, a wręcz przeciwnie – skorygował notowania i doszło do umocnienia się euro. Świeca dzienna jest biała, minima to 1,1115, maksima widzimy na 1,1190 i aktualnie jesteśmy właśnie przy nich.
Tak jak pisaliśmy – nie musi to wykluczać perspektywy generalnego wzmacniania dolara w najbliższych tygodniach i miesiącach. Korekty są jednak możliwe, a przecież jutro mamy posiedzenie EBC. Być może rynek uznał, że Mario Draghi – w obliczu rosnących od pewnego czasu cen ropy i surowców – będzie musiał spuścić z gołębiego tonu. Poza tym w piątek mamy amerykańskie dane z rynku pracy, być może rynek woli się wstrzymać do tego czasu z kontynuacją trendu pro-dolarowego, który przecież dość intensywnie ciągnął się od 3 maja.
I wreszcie – Beżowa Księga, czyli raport gospodarczy Fed, publikowany 8 razy w roku. Jej wymowa nie jest całkowicie optymistyczna, co przekładałoby się na jastrzębi klimat wokół polityki monetarnej. W czterech spośród dwunastu dystryktów Fed odnotowano nastrój pesymistyczny, a w większości – wzrost, ale umiarkowany lub wręcz skromny (opcje "moderate" i "modest"). Użyte było też określenie "rozczarowująco stabilny" (wzrost).
Czyżby zatem to wszystko – jastrzębie wypowiedzi oficjeli Fed w minionych tygodniach, stonowana Beżowa Księga dziś – było tylko swego rodzaju grą z rynkiem, swoistym przekomarzaniem się, by odciągnąć wizję wyższych stóp ile tylko się da? By móc dotować rynek tanim pieniądzem na ile tylko to możliwe? Cóż, może i tak być, ale najważniejsze jest to, jaki będzie odbiór tego w światku finansowym. Generalnie nadal jest prawdą, że polityka Fed jest jastrzębia w porównaniu z tym, co prezentuje EBC – i że w końcu jakaś podwyżka stóp będzie musiała nastąpić. Niewykluczone jednak, że blisko miesięczny trend spadkowy na EUR/USD napotkał teraz pewne ograniczenia (przy 1,11) i być może wykres skonsoliduje się lub nawet dokona korekty. Naturalnie będzie to też zależeć od istotnych wydarzeń w dniu jutrzejszym i w piątek, o czym pisaliśmy wyżej. Lokalnie oporem mogą być okolice 1,1220.
Na złotym
Wzrost eurodolara pomógł złotemu w relacji do dolara – i stąd na USD/PLN widzimy ok. 3,92, a chwilami i niższe wartości. To w zasadzie test wsparcia, gdyby pękło, to swobodnie moglibyśmy zejść nawet do 3,90 – w sam raz, by przetestować linię trendu biegnącą od początku kwietnia. Trendu wzrostowego, rzecz jasna.
Na EUR/PLN mamy 4,3860. Nastrój w największej ogólności jest konsolidacyjny (od 25 kwietnia mamy zakres 4,3560 – 4,4570), ale o konsolidacji można też mówić w perspektywie ostatnich trzech sesji, z dzisiejszą włącznie. Nawiasem mówiąc, indeks PMI dziś sprzyjał złotemu – dla rodzimego przemysłu wyniósł 52,1 pkt przy prognozie 51,5 pkt i poprzednim wyniku 51 pkt.