WIG20 – początek wzrostów?
Ostatnie dni są dosyć udane dla rodzimych inwestorów, a WIG20 wreszcie wyróżnia się na tle europejskich indeksów w sposób pozytywny. Najpierw udało się obronić kluczowe, styczniowe dołki, a od kilku sesji powrót kapitału na polski parkiet jest widoczny. We wzrostach nie przeszkadza nawet kolejna reforma OFE, która początkowo została przyjęta mocnymi spadkami.
Z naszego punktu widzenia nie zmieniło się w zasadzie wiele – dane z gospodarki są stabilne, Rada Polityki Pieniężnej przewidywalna, a i konflikty polityczne nieco ucichły. Co zatem spowodowało, że polska giełda znowu jest silna? Jak zwykle decydujące okazały się nastroje globalne, a te wyjątkowo sprzyjają GPW.
W reakcji na Brexit banki centralne mają kolejny pretekst do luzowania polityki monetarnej. W Japonii prawdopodobnie szykuje się coś wielkiego, biorąc pod uwagę wizytę w tym kraju byłego szefa Rezerwy Federalne Bena Bernanke. Sam FED podwyższy stopy procentowe najwyżej raz w tym roku i to w dobrym układzie. Luźna polityka monetarna i rekordowo niskie oprocentowanie obligacji na świecie zmuszają inwestorów do poszukiwania wyższych stóp zwrotu, w tym na rynkach wschodzących.
Tutaj dochodzimy do sedna – WIG20 jak zwykle jest napędzany przez zbiorczy indeks krajów wschodzących MSCI Emerging Markets. Może jesteśmy krajem dużym na tle Czech, Słowacji czy Węgier, ale na tle chociażby Chin jesteśmy malutkim punkcikiem na inwestorskiej mapie świata. Jeżeli widzimy poprawę na GPW, to w ciemno możemy zakładać, że nastroje poprawiły się na wszystkich rynkach wschodzących i faktycznie tak jest też tym razem.
MSCI Emerging Markets vs. WIG20
Dobra wiadomość dla inwestorów jest taka, że jeśli mamy wrócić do mocnej korelacji z MSCI EM, a tak najprawdopodobniej się stanie, to WIG20 ma jeszcze sporą przestrzeń do wzrostów. O ile nastroje globalne radykalnie się nie zmienią, to możemy oczekiwać wzrostów do 1900-2000 pkt.