Gra o rynek ropy toczy się nadal
Dzisiejsza sesja na rynku ropy rozpoczęła się od bardzo mocnych wzrostów. Po godzinie 11:00 cena za baryłkę WTI przekroczyła 46,50 USD. Przyczyną wzrostów była informacja podana przez agencję Reuters odnośnie ważnej konferencji w Arabii Saudyjskiej.
Rynek niecierpliwie czekał na przełomowe słowa tamtejszego ministra energii, co napędzało wzrosty. Żadnego przełomu oczywiście nie było – to nie pierwszy raz, kiedy Reuters do spółki z Arabią Saudyjską podają tego rodzaju informacje, które służą krótkoterminowej stabilizacji rynku po spadkach. Na konferencji dowiedzieliśmy się, że Arabia Saudyjska będzie współpracowała z Rosją aby stabilizować notowania ropy. Słowa zostały potwierdzone również przez stronę rosyjską, ale to żadna nowość, biorąc pod uwagę ubiegłotygodniowy wywiad Władimira Putina. Saudyjski minister energii stwierdził jednak, że „na pokładzie potrzebne są wszystkie ręce”, co niejako wyklucza porozumienie w sprawie limitów produkcji. Iran, Irak i Libia produkcję nadal zwiększają. Ten pierwszy kraj właśnie poinformował, że jeszcze w tym roku może zwiększyć produkcję z obecnych 3,8 miliona baryłek dziennie do 4 milionów. Na koniec konferencji Arabia Saudyjska dodała jeszcze, że obecnie nie widzi konieczności wprowadzania ograniczeń w produkcji. To był ostateczny cios w algorytmy, które wcześniej pchały notowania ropy na północ – cena baryłki szybko została skorygowana o 1 USD.
W krótkiej perspektywie rynek ropy mocno zależy od plotek i działań algorytmów, które błyskawicznie wyciągają notowania. W dłuższej perspektywie fundamenty są jednak nieubłagane – surowca na rynku jest po prostu zbyt dużo, a spowalniająca gospodarka światowa nie rodzi nadziei na znaczący wzrost popytu. Ani Arabia Saudyjska ani Iran czy Irak nie ustąpią, ponieważ ograniczenie produkcji to ograniczenie udziału w rynku i straty miliardów dolarów.