Dolar kroczy własnymi ścieżkami
Indeks Dow Jones pierwszy raz w historii przełamał 20 000 pkt., co ustawiło pozytywny sentyment na globalnym rynku kontynuowany dziś rano w Europie. Spośród trzech beneficjentów wygranej Trumpa w wyborach, do wzrostów powracają Wall Street i rentowności obligacji skarbowych USA. Tymczasem USD zdaje się oderwany.
Dow Jones i S&P500 zyskały wczoraj po 0,8 proc., a rentowności 10-latek USA wróciły ponad 2,50 proc., za to indeks dolarowy wciąż pozostaje blisko półtoramiesięcznych dołków. Najbardziej wrażliwy na sygnały z rynku akcji i długu USD/JPY nie jest w stanie złamać 114,00. EUR/USD utknął przy 1,0750. W normalnych warunkach można byłoby się spodziewać, że dolar szybko nadgoni pozostałe klasy aktywów. Odnoszę jednak wrażenie, że tym razem może być to trudniejsze, gdyż „efekt Trumpa” ma niejednoznaczne konsekwencje dla waluty. Budowa muru i zamykanie się na import może i wspiera rozwój małych i średnich przedsiębiorstw w USA nastawionych na rynek krajowy, ale zaburzenia po stronie handlu mogą mieć negatywne konsekwencje dla waluty. A ponieważ pozytywne impulsy z danych makro, czy jastrzębi przekaz Fed giną obecnie w cieniu decyzji prezydenta USA, przez co USD nie może zbudować podstawy do dobicia.
Po drugie otoczenie zewnętrzne nie pozwala się wyróżnić dolarowi. W przeszłości było łatwiej premiować dolara za postawę gospodarki USA, kiedy wszędzie dookoła utrzymywały się ponure prognozy rozwoju. Teraz globalna gospodarka pokazuje oznaki przyspieszenia, a odbicie inflacji hamuje gołębie zapędy banków centralnych. Trudniej zauważyć zalety USD i przymykać oko na przewidywalność Trumpa. W średnim terminie fundamenty będą wspierać dolara, ale na ten moment USD po prostu nie jest aż tak atrakcyjny.
Wyrok włoskiego Sądu Konstytucyjnego przyniósł dobre i złe wibracje dla EUR. Sąd podtrzymał stare praw wyborcze, dzięki czemu przyspieszone wybory mogą mieć miejsce jeszcze w tym roku, jeśli tak zarządzi prezydent kraju. Z drugiej strony utrzymane zostało prawo tzw. „premii zwycięzcy”, które dawało większość miejsc (54 proc.) w izbie niższej parlamentu tej partii, która w wyborach zdobyła ponad 40 proc. głosów, co jest mało prawdopodobne przy rozdrobnionym poparciu dla obecnych partii. Jednak jednocześnie tworzy to zachęty dla partii do zawiązywania sojuszy przedwyborczych, a biorąc pod uwagę, że anty-establishmentowy Ruch Pięciu Gwiazd jest przeciwny nawiązywaniu współpracy z innymi partiami, jego szanse na zwycięstwo maleją.
Czwartek zapowiada się gorącym dniem dla funta. Otrzymamy pierwsze szacunki PKB za IV kw. z Wielkiej Brytanii, gdzie oczekuje się kwartalnego tempa na poziomie 0,5 proc. Z danych miesięcznych wiemy, że produkcja ma się dobrze (wysokie odczyty PMI), a konsumpcja zaczęła słabnąć dopiero w grudniu (rozczarowanie w sprzedaży detalicznej). Niewiadomą pozostaje stan inwestycji, które mogą zostać zahamowane jako konsekwencja referendum w sprawie Brexitu. Jeśli dane nie przyniosą dużego negatywnego zaskoczenia, funt pozostanie mocny. Na rynku jest utrzymywanych sporo krótkich pozycji w GBP/USD, które nie znajdują wsparcia w ostatnich wydarzeniach w Wlk. Brytanii (ani też w postawie USD), stąd są podatne na wycofywanie. Od strony ryzyka politycznego już dziś rząd Wielkiej Brytanii może przedstawić projekt uchwały poddającej pod głosowanie parlamentu aprobatę dla uruchomienia Artykułu 50. (wystąpienie z UE). Premier May ma także przedstawić dokument przedstawiający propozycje aktów prawnych związanych z Brexitem, który rząd chce przeforsować na etapie negocjacji z UE.
W kalendarzu z USA najistotniejsze będą dane o sprzedaży nowych domów, gdzie w grudniu oczekuje się skromnego odreagowania silnych wyników z poprzedniego miesiąca (-0,7 proc. m/m, poprz. 5,2 proc.). Indeks wskaźników wyprzedzających, PMI dla usług i liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych będą stanowić tło.