Geopolityka (póki co) bez wpływu na złotego
Złoty lekko zyskuje po dwóch dniach przeceny. Póki co wzrost napięcia geopolitycznego na linii USA - Korea Północna nie wpływa na jego notowania. Gdyby było inaczej za główne waluty trzeba by zapłacić 5-7 gr drożej.
Dzisiejszy poranek upływa pod znakiem spokojnego handlu na krajowym rynku walutowym. O godzinie 09:25 za euro trzeba było zapłacić 4,2480 zł, dolar kosztował 3,9995 zł, szwajcarski frank 3,9730 zł, a brytyjski funt 4,9980 zł. Tym samym waluty te nieco tanieją, po tym jak w poniedziałek i we wtorek zauważalnie podrożały.
Specyfika przedświątecznego tygodnia sugeruje, że ten poranny spokój może przybrać całodziennych charakter, o ile tylko złotemu nie zacznie mocniej szkodzić wzrost napięcia geopolitycznego na świecie i związany z tym wzrost awersji do ryzyka. Bo póki co, nie znalazło to, ani odzwierciedlenia w notowaniach złotego, ani też innych walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących. Wprawdzie złoty wczoraj i w poniedziałek tracił na wartości, ale była to przede wszystkim realizacja zysków z poprzednich miesięcy i efekt zmian na rynku EUR/USD.
Aktualnie głównym tematem na rynkach finansowych jest geopolityka. Zwłaszcza mocno zarysował się on wczoraj wieczorem. Miało to miejsce po tym, jak prezydent USA Donald Trump napisał na twitterze, że "Korea Północna szuka kłopotów", dodając jednocześnie, że USA rozwiążą problem Korei z pomocą Chin lub też bez nich. W to wpisały się wcześniejsze informacje o wysłaniu w rejon Półwyspu Koreańskiego amerykańskiej floty, piątkowy atak USA na bazę lotniczą w Syrii, czy ostatnie pogorszenie relacji USA z Rosją oraz z Chinami.
Wzrost napięcia geopolitycznego wywołał wczoraj w godzinach popołudniowych silny skok cen złota, a także umocnienie japońskiego jena (uważany on jest za bezpieczną inwestycję w niepewnych czasach). Ale póki co nie spowodowało to większej ucieczki od ryzyka na pozostałych rynkach i aktywach. Amerykańskie indeksy wybroniły się we wtorek przed mocną przeceną. Dzisiejsze nastroje na azjatyckich giełdach były mieszane. Europejskie giełdy zaś na początku środowego handlu w większości rosną.
Na wzrost ryzyka geopolitycznego nie zareagowały również waluty rynków wschodzących, które w przeszłości były wyprzedawane w podobnych sytuacjach. Doskonale to ilustruje przykład chociażby koreańskiego wona. Wprawdzie od początku kwietnia tracił on m.in. do dolara i euro, ale to była zwykła realizacja zysków po jego dużym umocnieniu trwającym od początku roku. Dziś natomiast won umacnia się pomimo, że utrzymujące się ryzyko geopolityczne sugerowałby jego mocną wyprzedaż.
W tej sytuacji nie zaskakuje, że geopolityka nie odcisnęła silnego piętna na notowaniach złotego, którego osłabienie z początku tygodnia należy wiązać z realizacją zysków. Oczywiście, to w każdej chwili może się zmienić. Historycznie bowiem zawsze wzrost ryzyka geopolitycznego skutkował ucieczką inwestorów w kierunku bezpiecznych aktywów, a więc i przeceną złotego. Gdyby teraz ten wpływ się ujawnił, to należałoby się liczyć z wzrostem kursów głównych walut do złotego o 5-7 gr w krótkim czasie. Dopóki jednak tego wpływu nie ma, swe piętno odcisną zbliżające się Święta Wielkanocne (mniejsze obroty i zmienność), zachowanie EUR/USD i nastroje na rynkach globalnych. A wszystkie te czynniki na chwilę obecną zdają się przemawiać za tym, że w środę złoty może nieco się umocnić. Wyjątkiem może być tylko funt. Nie jest bowiem wykluczone, że publikowane o godzinie 10:30 dane z brytyjskiego rynku pracy zaskoczą in plus, co podniesie kurs GBP/PLN ponownie powyżej 5 zł.
Takim impulsem nie będą natomiast popołudniowe dane o inflacji bazowej w Polsce. Oczekuje się, że w marcu przyspieszy ona do 0,5 proc. w relacji rocznej. Przyspieszenie to nie wpłynie jednakże na zmianę oczekiwań co do polityki RPP. Wciąż należy zakładać, że do pierwszej podwyżki stóp procentowych w Polsce dojdzie najwcześniej w I kwartale 2018 roku. A prawdopodobnie jeszcze później.
Aktualna sytuacja na wykresach EUR/PLN, USD/PLN, CHF/PLN i GBP/PLN wskazuje, że kursy tych par mogą dalej rosnąć. Jednak specyfika przedświątecznego tygodnia, połączona z dotychczasowym brakiem wpływu geopolityki na notowania sprawia, że na te wzrosty przyjdzie nam pewnie zaczekać do przyszłego tygodnia.