Żelazna odporność, czy działanie pod prąd?
Słabe odczyty indeksów PMI, obrazujących sytuację w sektorze przetwórczym oraz usługach dla Chin i strefy euro, wskazują na spowolnienie tempa rozwoju największych gospodarek.
Mimo negatywnego wydźwięku płynących z raportów makro, bykom udało wybrnąć się z opresji podaży i na rynku ponownie powróciła zieleń, która może utrzymać się w kolejnych dniach handlu.
Uzupełnieniem PMI’ów będzie odczyt indeksu Ifo dla niemieckiej gospodarki(godz.10). Na drugi plan schodzą natomiast publikacje wyników kwartalnych amerykańskich spółek.
W początkowej fazie wtorkowej sesji w Europie, entuzjazm inwestorów przygasł po tym, jak okazało się, że chiński wskaźnik PMI dla przemysłu spadł w okolice 50, 5 pkt., czyli 1 pkt. poniżej rynkowych oczekiwań. W składowych obserwujemy słabość zagranicznych zamówień oraz spadek popytu krajowego, ubytek miejsc pracy oraz wzrost zapasów wyrobów gotowych. To wszystko doskonale koresponduje z ostatnimi danymi dotyczącymi wzrostu PKB, co potwierdza przygasającą koniunkturę Państwa Środka i wskazuje na upadek modelu, którego głównym kołem zamachowym były inwestycje oraz eksport. Problem z zadłużeniem oraz rynkiem nieruchomości ograniczają możliwość stymulacji chińskiego wzrostu, a kondycja chińskiej gospodarki jest bardzo ważna dla wyników niemieckiego rynku.
Mało zadowalające wartości indeksów PMI pojawiły się w strefie euro. Na „in minus” szczególnie negatywnie wyróżnił się licznik dla Niemiec, co oznacza, że gospodarka nad Renem nie potrafi jeszcze przebudzić się z zimowego snu. W kwietniowym odczycie dla przemysłu oraz usług widać powrót wartości do poziomu obserwowanych w 4 kw. 2012 r., kiedy w Niemczech spadł PKB. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie powtórki z 2009 roku, kiedy to wystąpiło dynamiczne odbicie. Objawiająca się słabość Chin wskazuje, że niemiecki wyniki trzymają się głównie sile płynącej z krajowego popytu. Tym samym, możliwa jest pomoc ze strony KE lub EBC, co było wcześniej sygnalizowane przez J. Weidmanna. Podsumowując, ostatnie wartości wskazywały, że będzie solidniejsze odbicie indeksów PMI, ale tak się nie stało, co podkreśla recesyjny charakter czołowych gospodarek Europy. Brak wzrost wskaźników wyprzedzających dla usług i przemysłu to wskazanie na spadek PKB o 0,3% kw/kw. Jest to jednocześnie pole do popisu dla EBC, które może podjąć się dodatkowych działań zmierzających do ożywienia koniunktury, jak i do odświeżenia czerwcowej projekcji danych makro.
Słabo prezentowały się również odczyty z Polski, gdzie inwestorzy poznali raport dotyczący sprzedaży detalicznej za marzec. Wynik na poziomie 0,1% r/r budzi niepokój, zważywszy na spadającą inflację oraz na fakt, że w marcu powinien zadziałać pozytywny efekt świąt. W związku z tym, obecnie trudno mówić o jakimkolwiek punkcie zwrotnym, mimo, że odnotowaliśmy pozytywną niespodziankę po stronie stopy bezrobocia w marcu, co jest prawdopodobnie kosmetycznym efektem obniżania liczby zarejestrowanych bezrobotnych.
EUR/USD
W godzinach rannych środowej sesji, notowania eurodolara konsolidują się w okolicy ważnego wsparcia na wysokości 1,2970. Ten poziom powinien stanowić „trampolinę” dla kursu EUR/USD, co w praktyce oznaczać powinno aprecjację notowań pary walutowej. Celem byków powinien być 1,3025 i w dalszej kolejności 1,3085.
GBP/USD
Wariantu wzrostowego spodziewam się również w przypadku „kabla”. Ważna strefa wsparcia na 1,52 powinna zmotywować byki do ataku. Potencjalnym celem strony popytowej może być 1,5280-1,5300. Dopiero przejście poniżej 1,52 zaneguje kreślony przeze mnie scenariusz wzrostowy.
USD/PLN
Na informacje płynące z kraju i zagranicy, w trakcie ostatniej sesji nasza waluta zareagowała osłabieniem. Potencjał deprecjacji krajowej waluty wydaje się już mocno ograniczony, dlatego teraz na złotego powinien korzystnie wpłynąć napływa kapitału zagranicznego na polski rynek długu, co implikowałoby za sobą umocnienie również złotówki względem dolara. Oczekiwanym wariantem rozwoju sytuacji będzie spadek notowań pary walutowej do 3,16 i dalej do 3,13.
USD/CHF
Silny wzrost notowań wystąpił w przypadku pary USD/CHF. Impet tego wzrostu powinien z upływem czasu maleć, dlatego na rynku powinno pojawiać się coraz więcej inwestorów zajmujących krótkie pozycje, którzy będą „łapali szczyt” grając na korektę spadkową. Zejście kursu do 0,9390 w dłuższym horyzoncie czasowym jest możliwe.