Brytyjczycy (ponownie) źle wybrali, funt tańszy o 9 groszy
Wielki polityczny chaos zapanował w Wielkiej Brytanii po wczorajszych przyspieszonych wyborach. Nie wiadomo kto będzie teraz rządził, kto będzie premierem i kto będzie negocjował brexit. Nie dziwi więc, że w reakcji na pierwsze sondażowe wyniki funt potaniał aż o 9 gr. A to dopiero początek jego przeceny.
Rządząca dotychczas samodzielnie Wielką Brytanią Partia Konserwatywna premier Theresy May zwyciężyła we wczorajszych przyspieszonych wyborach parlamentarnych, ale straciła większość, wynika z wciąż jeszcze niepełnych, ale bardzo prawdopodobnych wyników wyborów. Tym samym, na przestrzeni ostatnich 2. lat, Brytyjczycy kolejny raz źle wybrali. Pierwszy raz uczynili to w wyborach parlamentarnych w 2015 roku, które otworzyły Partii Konserwatywnej i ówczesnemu premierowi Davidowi Cameronowi drzwi do rozpisania referendum ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Drugi raz, gdy w zeszłorocznym referendum opowiedzieli się oni za brexitem. I trzeci raz teraz, gdy w konsekwencji wyborów będziemy mieli do czynienia z tzw. zawieszonym parlamentem, gdzie wprawdzie torysi wygrali wybory, ale nie mają żadnej zdolności koalicyjnej, natomiast pozostałe partie też nie są w stanie stworzyć rządu i stabilnej większości w parlamencie.
Dla Wielkiej Brytanii obecna polityczna rzeczywistość jest najgorszym z możliwych scenariuszy. Na tę chwilę nie wiadomo, kto będzie rządził na Wyspach, kto będzie premierem, a przede wszystkim kto będzie negocjował zainicjowany już proces wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. I to właśnie to ostatnie, razem z utrzymującą się polityczną niepewnością (prędzej czy później na Wyspach odbędą się kolejne przedterminowe wybory), najbardziej przeraża inwestorów. Brexit stał się faktem. Rząd w Londynie ma 2 lata na ustalenie jego warunków. Tymczasem teraz wybór nie jest już między miękkim a twardym brexitem, ale można się obawiać, że nic nie uda się wynegocjować.
W reakcji na pierwsze sondażowe wyniki wyborów, które zostały opublikowane w czwartek o godzinie 23:00 polskiego czasu, inwestorzy rzucili się do wyprzedaży funta. I tak kurs GBP/PLN spadł z poziomu 4,8450 zł do 4,7518 zł, był najtańszy od ponad 7 miesięcy i aż o 65 gr tańszy niż w grudniu br. Notowania GBP/USD tąpnęły z 1,2956 do 1,2693 w nocy, definitywnie kończąc zapoczątkowany w marcu impuls wzrostowy. Kurs EUR/GBP natomiast wzrósł z poziomu 0,8653 tuż przed ogłoszeniem pierwszych sondażowych wyników, do 0,8823 chwilę później i znalazł się najwyżej od prawie 5. miesięcy.
To jeszcze nie koniec wyprzedaży funta. Polityczna niepewność jaka obecnie zawitała na Wyspy Brytyjskie, w tym niepewność odnośnie negocjacji ws. brexitu, co z pewnością też odbije się na nastrojach tamtejszych konsumentów i przedsiębiorców, uderzając tym samym w gospodarkę, będzie prowokować dalszą wyprzedaż brytyjskiej waluty. Szacuję, że na koniec 2017 roku funt potanieje do 4,57 zł, notowania GBP/USD spadną do 1,16, a EUR/GBP wzrośnie do 0,95.
W piątek o godzinie 07:42 kurs GBP/PLN testował poziom 4,7693, GBP/USD 1,2725, a EUR/GBP 0,8808.
Wyniki wyborów w Wielkiej Brytanii zwiększają niepewność nie tylko tam, ale również będą prowadzić do wzrostu awersji do ryzyka na rynkach globalnych. Dlatego też mogą uderzyć w notowania złotego do euro, dolara i szwajcarskiego, jak również popsuć nastroje na warszawskiej giełdzie. Jednocześnie zyskiwać powinny aktywa uważane za bezpieczne, czyli złoto, japoński jen i szwajcarski frank.