Ostatni znaczy najsłabszy
Rynkowym hitem tego lata jest wycenianie jastrzębiego zwrotu w polityce monetarnej, które przekłada się na silną wyprzedaż obligacji skarbowych. Dotyczy to głównie euro, funta i dolara kanadyjskiego. Przynajmniej w tych trzech przypadkach oczekiwania te są w jakimś stopniu uzasadnione
W innych - co pokazały rozczarowujące oczekujących wyraźnego zaostrzenia retoryki decyzje Riksbanku i RBA – banki centralne nie będą kwapić się z normalizacją. A przynajmniej nie zrobią tego w tempie zgodnym z rynkowym dyskontem.
Do założonego przez Fed jeszcze w 2015 roku klubu banków centralnych G-10 podnoszących stopy banków centralnych G-10 dołączy najpierw, już w przyszłym tygodniu, Bank Kanady. Nie zakładamy jednak, by było możliwe sprostanie wyśrubowanej wycenie rynkowej przyszłych kroków i spodziewamy się kolejnego rozczarowania.
Widzimy też znaczne szanse, że Bank Anglii zdecyduje się w najbliższych miesiącach na podobny krok, ale tutaj może być mowa zaledwie o jednej podwyżce a nie o całym cyklu. Na więcej nie pozwoli słabnąca koniunktura. Ruch Banku Anglii jest w znacznym stopniu wyceniony i nie daje podstaw by optymistycznie patrzeć na perspektywy funta. Okolice 1,3030 w przypadku kursu GBP/USD wyznaczają bardzo silny opór.
Dalsze, agresywne zwiększanie sumy bilansowej po wejściu strefy euro w fazę ekspansji gospodarczej (poranna ocena Coeure) jest zbędne, ale wystrzał rentowności niemieckich obligacji umacniający wspólną walutę przybierać zaczyna trudną do uzasadnienia skalę. Dodatkowo, pozycjonowane rynku opcji na EUR/USD jest bardzo skrajne, co ogranicza potencjał do wzrostów ponad 1,15. Jednocześnie cały czas, dopóki kurs pozostaje ponad 1,13, nie ma podstaw by sprzedawać EUR/USD.
Pozostajemy pozytywnie nastawieni do dolara, ale jego siłę widzimy zwłaszcza względem funta i jena. Maruderem w zakresie normalizacji polityki jest i będzie Bank Japonii. Dobitny sygnał, że nie ma co liczyć na wyjście ze strategii agresywnego luzowania padł też dziś – nie ma szans, że władze monetarne pozwolą na wzrost rentowności japońskich obligacji zgodny z tendencją globalną. Kanał relatywnej dochodowości mocno oddziałuje na niekorzyść jena. USD/JPY przy 113,80 jest już najwyżej od ośmiu tygodni, ale spodziewamy się kontynuacji zwyżek do majowego szczytu 114,30.
W pierwszy piątek miesiąca w centrum uwagi musi być oczywiście amerykański rynek pracy. Dostrzegamy powolną poprawę sentymentu względem dolara – po słabych danych skala reakcji staje się mniejsza niż po informacjach pozytywnych. Asymetrię tę przed dzisiejszym NFP pogłębia wczorajszy słabszy od konsensusu odczyt raportu ADP. Bardzo istotna jest oczywiście dynamika wynagrodzeń, której siła wpisywałaby się w oczekiwania Fed, że słabość inflacji jest przejściowa.