Dolar wyżej, złoty niżej
Sporo się dzieje
To prawda: sporo się ostatnimi czasy dzieje, choć może nie wszystko jest decydujące dla interesujących nas par walutowych. Hen, daleko – niezależnie od tego, czy mówimy o Phenianie czy o Waszyngtonie – mamy napięcie na linii KRLD – USA. To już truizm, rzecz jest wiadoma. Atmosferę podgrzały Chiny, niejako na zlecenie ONZ ucinając większość część swego importu z Korei Północnej, czyli ucinając tamtejszy eksport.
Ale Chiny nie idą bynajmniej jednym torem ze Stanami Zjednoczonymi, bo oto prezydent Trump oświadczył, że będzie dążył do ukarania Państwa Środka za – prawdziwe czy rzekome – naruszanie amerykańskiej tzw. własności intelektualnej. Zresztą to pewnie tylko pretekst do ew. wprowadzenia jednostronnych taryf celnych i innych restrykcji; Trump podpisał w tej sprawie już odpowiednie rozporządzenie. Chiny oczywiście uważają to za dążenie do wojny handlowej.
Dodajmy jeszcze, że Wenezuela grozi Amerykanom, tzn. robi to tamtejszy rząd, który co prawda jest skompromitowany, ale być może liczy (niczym reżim argentyński u progu lat 80-tych), że jego notowana poprawi skoncentrowanie społeczeństwa na tym czy owym Wielkim Wrogu, a nikt się do tego nie nadaje tak jak Stany (które oczywiście święte nie są).
Z kolei w Europie dowiadujemy się, iż niemiecki Trybunał Konstytucyjny skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE wniosek o postępowanie w sprawie prowadzonej przez EBC operacji skupu obligacji (QE), aby przekonać się, czy jest ona zgodna z prawem. Albo czy przypadkiem nie jest.
Eurodolar osuwał się wczoraj delikatnie poniżej 1,17 – to miało akurat związek z dobrymi danymi z USA. Na przykład indeks NY Empire State zaszokował skokiem z 9,8 pkt do 25,2 pkt. Indeks nieruchomości NAHB za sierpień też znacząco przebił prognozę. Wysoki był napływ kapitałów długoterminowych do USA w czerwcu, a lipcowa sprzedaż w detalu przyrosła o 0,6 proc. m/m, zaś oczekiwano jedynie +0,4 proc.
Ostatecznie jednak nie rozbito "siedemnastki" w klarowny sposób i dziś rano mamy 1,1740. Zasadniczo od więcej niż dwóch tygodni krążymy w obszarze 1,17 – 1,19 – i to jest właśnie konsolidacja, którą nieskromnie prorokowaliśmy. Na razie sądzimy, że ma ona sens, chyba że np. dane makro będą bardzo wyraźnie za USA, a przeciw Europie.
Dzisiejsze dane to głównie odczyty nt. PKB. O 8:00 mamy PKB Rumunii, o 9:00 Węgier, Słowacji i Czech (czyli to tematy lokalne). O 10:00 czas na Włochy i Polskę (u nas prognozuje się +3,8 proc. r/r), o 11:00 pojawi się rewizja dynamiki PKB Strefy Euro. Mowa oczywiście o drugim kwartale 2017. Do tego o 10:30 mamy dane z rynku pracy Wielkiej Brytanii: bezrobocie, wnioski o zasiłek i średnie wynagrodzenie. O 14:30 przyjdzie czas na wieści z amerykańskiego rynku nieruchomości (pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy), o 16:30 mamy tygodniową zmianę zapasów paliw w ocenie Energy Information Administration. I ważna rzecz: o 20:00 ukaże się protokół z ostatnich obrad FOMC.
Na złotym
W Polsce, jak podaliśmy wyżej, czekamy na dynamikę PKB, którą poznamy o 10:00, a co do walut, to np. EUR/PLN jest na 4,2915-20. Tak więc złoty się stale osłabia, choć może nie drastycznie szybko. Na USD/PLN tym bardziej mamy wysoki kurs, tj. 3,6560, a były i wyższe – nie dziwi to w kontekście wzmocnienia dolara na głównej parze. Relatywnie nieźle jest na funcie, gdzie rejon poziomu 4,70 uprawnia mówienie o ponownym testowaniu wsparcia badanego w lipcu i na początku sierpnia.