Złoty w stanie osłabienia
Główna para
Eurodolar rezyduje dziś rano przy 1,1130-35. A zatem nadal to dolar przeważa i w dodatku ma on jeszcze szansę zyskać. Nie wszystkie komentarze z kręgu decydentów Fed są jastrzębie, ale niektóre – owszem. Charles Evans nie zaskoczył swoją powściągliwością, tak więc to nie powinno zaburzyć kierunku zmian w wycenie dolara.
William Dudley był na przykład daleko bardziej jastrzębi. Poza tym mediana prognoz z ostatnich obrad FOMC wskazuje na jeszcze jedną podwyżkę w tym roku. Paradoksalnie dolar potrzebuje lekkiej niepewności w tym temacie, aby się umacniać – bo gdyby wszystko na 100 procent wyceniono, to rynek mógłby zająć się innymi tematami.
Dziś w kalendarium niewiele danych. O 13:00 mamy w USA tygodniową dynamikę liczby wniosków o kredyt hipotecznych, o 16:00 poznamy wieści o majowej sprzedaży domów na rynku wtórnym. O 16:30 podany zostanie odczyt Energy Information Administration na temat tygodniowej zmiany zapasów paliw. Ropa WTI, nawiasem mówiąc, jest na 43,5 dolarach za baryłkę. Formalnie to lekki wzrost, ale oczywiście generalna tendencja od końcówki maja, a nawet od maksimów kwietniowych, bliskich 54 dolarom, jest spadkowa.
Na złotym
Złoty w dalszym ciągu traci. Dzieje się to w miarę powoli, choć wczoraj proces poniekąd przyspieszył. W istocie np. na euro-złotym od końcówki maja można mierzyć trend wzrostowy, który pokonał już półroczną linię spadkową. Teraz mamy 4,2480, a były i wyższe wartości.
Na dolar-złotym widzimy 3,8160. Wczoraj testowano 3,82. Także i tu postępuje deprecjacja, a w dodatku wczorajsze dane makro nie były na tyle przekonujące, by jakoś znacząco zachęcić do złotego.