Tydzień na rynkach: decydenci z Fed i EBC w akcji
Tak, był to ciekawy tydzień – przede wszystkim z powodu posiedzenia Rezerwy Federalnej w Stanach, acz swoje zrobiła też Theresa May, a w Polsce mieliśmy trochę danych makro i wypowiedzi członków RPP.
Co do Fed: zasadniczo decyzje, które ogłoszono, zostały uznane za jastrzębie. Po pierwsze, Fed ma zamiar w październiku rozpocząć procedurę ograniczania bilansu, a to poprzez stopniowe wstrzymywanie procedury reinwestycji odsetek. Po drugie, z wykresu Fed-dots wynika, że zdecydowana większość członków FOMC jest za tym, by w tym roku raz jeszcze podnieść oprocentowanie. Rynek nie dowierzał ostatnimi czasy w to, że Fed faktycznie będzie szedł tą drogą, stąd w środę wieczorem (w nocy) eurodolar przesunął się z 1,20 do 1,1870 i nawet niżej.
Trwało to jednak krótko – w ramach korekty i po części z powodu kolejnych gróźb zaserwowanych przez KRLD wykres poszedł znów w górę. Na przykład dziś w maksimach było nawet 1,20, zaś w dołkach tylko 1,1935. Wpływ na poranną zwyżkę wartości euro miały zapewne dobre odczyty indeksów PMI dla Strefy Euro czy Niemiec. Z drugiej strony, po południu notowania zaczęły wracać na południe. Ogólny zakres wahań od niemal miesiąca to 1,1825 – 1,2090. Mamy podejrzenie, że ten stan rzeczy może się utrzymać na dłużej lub nawet, że dolar zacznie powoli zyskiwać. Zbyt wiele się nie spodziewamy: bo jest np. prawdopodobne, że decydenci z Fed wejdą po raz kolejny w nastrój niepewności i tekstami o ostrożności czy konieczności obserwowania danych będą kontrować własne deklaracje z posiedzenia. Rynek może z kolei znów wziąć pod uwagę przyszłą redukcję QE w Strefie Euro. Rzecz jednak w tym, że ta redukcja też jest wyceniona, bo euro zyskuje od początku roku i zyskało naprawdę sporo bez znaczących korekt.
Premier Theresa May wygłosiła we Florencji przemówienie, którego wymowa była raczej koncyliacyjna. Chcemy opuścić UE, ale nie Europę – zapewniła. Zapewniła też, że prawa obywateli UE zamieszkałych w GB będą respektowane według zasad UE. Mówiła również o okresie – dwuletnim, hipotetycznie – przejściowym, w czasie którego utrzymany byłby obecny dostęp do wspólnego rynku dla GB. Jej kraj jest też, przynajmniej według niej, gotów na to, by wpłacać składki na rzecz konkretnych, sensownych przedsięwzięć – przynajmniej po Brexicie.
GBP/USD zanotował o 16:00 dołek na 1,3490, ale potem poszedł trochę w górę, teraz jest na 1,3525. Ostatecznie jednak funt się osłabił. Stracił także do euro, para EUR/GBP jest na 1,1320. Z drugiej strony, samo przemówienie May miało raczej charakter pobudzający wartość funta.
Nasz złoty
W tym tygodniu mieliśmy kolejne dobre i bardzo dobre dane makroekonomiczne z Polski. Produkcja przemysłowa w Polsce wzrosła bardzo silnie w sierpniu – aż o 8,8 proc. r/r i 5,9 proc. m/m, oczekiwano zaś 6 proc. r/r i 3,6 proc. r/r. Nieźle poradziła sobie również produkcja budowlano-montażowa, a prognozy zostały przebite w przypadku sprzedaży detalicznej.
Wzrosło też imponująco średnie wynagrodzenie. EUR/PLN co prawda biegnie w generalnym trendzie wzrostowym (minima z maja, lipca, września) – ale jednak złoty broni się przed poważniejszą przeceną, tzn. granica 4,30 nie została przekroczona. Ba, złoty przetrwał nawet jastrzębie zapowiedzi Fed. To znaczy: stracił w znaczący sposób tylko do dolara, na USD/PLN przesunęliśmy się wówczas z 3,56 do 3,60, ale na fali eurodolarowej korekty sytuacja zaczęła znów klarować się na naszą korzyść. To znaczy: na korzyść silnego złotego, co oczywiście nie wszystkim będzie się podobać.
Z protokołu RPP tudzież z wypowiedzi członków Rady wynika, że jest w niej niepewność co do tego, co dalej robić. Lub inaczej: jest rozrzut poglądów. Dominują gołębie, co jednak oznacza zarówno centrową postawę utrzymywania obecnych stóp, jak i dopuszczenie możliwości ich obniżenia (Eryk Łon). Z kolei E. Gatnar jest za podwyżką oprocentowania, przynajmniej w niedalekiej przyszłości, o ile dane makro będą nadal dobre.
Tomasz Witczak, FMC Management