Dochody Polaków rosną coraz szybciej
Cofnięcie na światowych rynkach nie trwało długo. Wczoraj sesja na Wall Street znów przyniosła wzrosty, co sprzyja stabilizacji notowań złotego, przynajmniej na razie. Z kolei z krajowej gospodarki napłynęły bardzo dobre dane z rynku pracy.
Ubiegły rok w polskiej gospodarce był pod wieloma względami pozytywnym zaskoczeniem, ale chyba w największym stopniu dotyczyło to rynku pracy. Stopa bezrobocia spadała już od dłuższego czasu, ale tym razem doszedł też bardzo istotny wzrost zatrudnienia oraz pierwsze w tej dekadzie zauważalne przyspieszenie dynamiki płac. W grudniu ubiegłego roku wzrost przeciętnego wynagrodzenia nie był najwyższy w całym ubiegłym roku – wyniósł 7,3 proc. r/r, nieco mniej niż w październiku. Jednak mimo uskarżania się pracodawców na coraz mniejszą dostępność pracowników zatrudnienie wzrosło o 4,6 proc. r/r, najmocniej od sierpnia (w całym 2017 roku były 4 miesiące z taką dynamiką). W efekcie fundusz płacy wzrósł o 12,2 proc. r/r, tyle samo co w październiku. Jeśli jednak uwzględnimy inflację wzrost wyniósł 10,2 proc. r/r, a to już oznacza najwyższą dynamikę od września 2008 roku. Miara ta najlepiej oddaje odczuwalną zmianę dochodów gospodarstw domowych, które następnie mogą przełożyć się na konsumpcję. Co ciekawe, październik 2008 roku to miesiąc, w którym rozpoczął się globalny kryzys, ale wcześniej notowaliśmy dwucyfrową dynamikę funduszu płac skorygowanego o inflację w 20 z 22 miesięcy, w szczycie dochodzącą do 15 proc.. Czy teraz powtórzenie się takiego scenariusza jest możliwe? Wydaje się, że w przeciwieństwie do lat 2007/2008 wzrost zatrudnienia jednak wyhamuje. Dynamika wynagrodzeń może jeszcze przyspieszyć, ale raczej nie na tyle, aby wywindować wzrost dochodów do tego notowanego 10 lat temu. Analogie z kryzysem również nie są całkiem bezpodstawne – podobnie jak 10 lat temu mamy bardzo dużo taniego pieniądza na rynkach globalnych oraz w niektórych przypadkach wyceny, które zdają się odbiegać od racjonalnych poziomów. To powinno przypominać nam, w której fazie cyklu koniunkturalnego jesteśmy i uświadamiać, że również eldorado na polskim rynku pracy nie będzie trwać wiecznie.
Wracając do bieżącej sytuacji, dziś mamy przerwę w publikacji polskich wskaźników, za to dane o PKB za czwarty kwartał poznaliśmy w Chinach. Wzrost gospodarczy wyniósł tam 6,8 proc., podobnie jak w trzecim kwartale i minimalnie powyżej oczekiwań rynku. Sporo słabsze były natomiast dane o sprzedaży detalicznej (wzrost o 9,4 proc. wobec oczekiwań na 10,1 proc.), co sugeruje, że władzom cały czas trudno przestawić model gospodarczy w kierunku konsumpcji. Chiny cały czas też nie uporały się z narastającym problemem zadłużenia i jak widać, w ubiegłym roku chęć podtrzymania wzrostu wzięła górę nad potrzebą stabilizowania systemu finansowego. O godzinie 14:30 z kolei czeka nas publikacja pakietu danych z USA, m.in. obejmująca rynek nieruchomości. Stabilizacja sytuacji na rynkach globalnych sprzyja utrzymaniu stabilnego kursu złotego. Dziś o 8:35 euro kosztuje 4,1691 złotego, dolar 3,4205 złotego, frank 3,5439 złotego, zaś funt 4,7249 złotego.