GetBack to nie tylko biznesowe niepowodzenie?
Kolejne ustalenia Komisji Nadzoru Finansowego wskazują na coś więcej niż zwykłe błędy w zarządzaniu windykacyjną spółką. A im więcej w całej aferze sensacyjnych wątków, tym gorzej dla wierzycieli GetBacku i całego rynku obligacji korporacyjnych.
Zdaniem KNF, GetBack żonglował pakietami wierzytelności, tak by zamiast straty z ich wyceny, pokazywać zyski ze sprzedaży. A to tylko jeden z kilku ujawnionych przez nadzór problemów, których nazwanie kreatywną księgowością byłoby określeniem nazbyt subtelnym. Niestety, wiemy to dopiero po fakcie. I to właśnie takie defaulty, które są czymś więcej niż zwykłą biznesową porażką, biją w rynek obligacji korporacyjnych najbardziej. Możemy próbować przewidzieć skutki całej afery, ale zasadniczo będzie to błądzenie we mgle, ponieważ nigdy wcześniej żaden default nie przybrał tak dużych rozmiarów. By lepiej zobrazować skalę problemu warto więc dodać, że 2,24 mld zł obligacji GetBacku to ponad trzykrotnie więcej niż wszystkie niewykupione papiery dłużne z rynku Catalyst w latach 2013-2017 (680,4 mln zł).
Podejrzenia podawania nieprawdy w prospekcie emisyjnym, żonglowanie wierzytelnościami, czy przepłacenie za EGB Investments – to bez wątpienia mocne zarzuty, a fakt, że KNF zdecydowała się na ich upublicznienie tylko pokazuje, na ile nadzorca jest pewny wykrytych nieprawidłowości. Zostawiając jednak wątki sensacyjne na boku, warto – ponownie – zastanowić się nad wierzycielami GetBacku. Przy 2,93 mld zł zobowiązań i tylko 2,31 mld zł aktywów na koniec 2017 r., które będą się w kolejnych dniach i tygodniach raczej kurczyć niż rosnąć, może się bowiem okazać, że zaproponowane 35-proc. strzyżenie wierzycieli to scenariusz nawet zbyt optymistyczny. Być może nawet wierzyciele będą zmuszeni do weryfikacji swoich oczekiwań i zamiast domagać się spłaty całości zadłużenia pozostanie im walczyć o korzystniejszy układ spłaty rat oraz niższą cenę konwersji pozostałego długu na akcje.
Jeszcze słowo o wiarygodności. Po miesiącu oczekiwania i kilkukrotnym przekładaniu terminu publikacji, zarząd GetBacku w końcu przedstawił sprawozdanie finansowe za 2017 r. Nie ma jednak opinii audytora. Ale czy kogoś to jeszcze martwi? Poprzednie sprawozdania taką opinię miały, bez zastrzeżeń biegłego.
Choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli zaklinać rzeczywistość, nie da się powiedzieć, że problemy GetBacku omijają cały rynek obligacji. KNF chce więc zmian w sposobie dystrybucji papierów dłużnych do inwestorów detalicznych w bankach. Słusznie zresztą, ale podczas, gdy nadzór eliminuje jeden problem, na rynek bocznymi drzwiami wchodzić może właśnie kolejny. Mowa o małych ofertach publicznych (bez prospektu i/lub memorandum), w których nie jest wymagany udział firmy inwestycyjnej.
Na rynku pierwotnym 10. dzień trwa publiczna emisja obligacji Orlenu i na razie brak informacji, aby oferowana pula (200 mln zł) została wyczerpana. Za wcześnie na daleko idące wnioski, wszak poprzednia emisja, uruchomiona już po wybuchu problemów GetBacku, została uplasowana w kilka do kilkunastu godzin. Sytuacja na rynku nie zniechęca też Echa Investment, które na czerwiec zapowiedziało publiczną ofertę obligacji. Emisję długu na czerwiec planuje też OT Logistics. Będzie to akurat oferta dla inwestorów instytucjonalnych, ale jej wyniki z pewnością będą na rynku mocno wyczekiwane. Dość wspomnieć, że warte 100 mln zł obligacje spółki z terminem spłaty w listopadzie tego roku, które w większości znajdują się w portfelach funduszy emerytalnych i inwestycyjnych, w środę po południu taniały do 85,67 proc. nominału (stan na godz. 15:45).