Analizy

Bezpiecznie jak na Catalyst

Emil Szweda, Obligacje.pl

  • Opublikowano: 6 kwietnia 2019, 17:14

  • Powiększ tekst

Przez ostatnich 12 miesięcy zanotowaliśmy na Catalyst trzy defaulty emisji o wartości do 2 mln zł plus kilka serii niewykupionych obligacji GetBacku. Gdyby nie przypadek windykatora, inwestycje na Catalyst mogłyby kojarzyć się z bezpieczeństwem.

Oczywiście tylko wówczas, gdyby statystyki defaultów ograniczyć wyłącznie do ostatnich 12 miesięcy. W dłuższym horyzoncie czasowym liczba emitentów, którzy opuścili Catalyst w niesławie, przekracza 40, co jednak jak na dziesięcioletni staż rynku nie jest wcale złym wynikiem. Rzecz w tym, że jeden z nich – GetBack – uczynił w portfelach inwestorów większe szkody niż 40 pozostałych.

Jednocześnie przybywa defaultów obligacji, których na Catalyst nie wprowadzono (czasem mimo „zamiarów” doprowadzenia do notowań). I w ten oto sposób obligacje korporacyjne cieszą się niezasłużenie złą sławą, co jednak ma też swoje plusy. Tym największym jest podniesione oprocentowanie oferowane w nowych emisjach, a które może wpłynąć na przyszłe wyniki osiągane przez inwestorów, w tym także fundusze inwestycyjne. Początek roku był w ich wykonaniu obiecujący – w pierwszym kwartale fundusze obligacji korporacyjnych zarobiły średnio 0,96 proc., podczas gdy przed rokiem było to 0,53 proc. Część ekstra zysku pochodzić musi z lepszej wyceny posiadanych aktywów, ale część może być nagrodą za obejmowanie obligacji tych samych emitentów co zwykle, za to oferujących wyższe kupony.

Tymczasem publikowane dotąd wyniki roczne nie wskazują bynajmniej na wzrost ryzyka inwestycji, a dotyczy to zwłaszcza deweloperów, których część w ostatnich emisjach dokładała nawet dawno nie widziane zabezpieczenia na hipotekach, byle pozyskać względy inwestorów. Okazuje się, że dobra hipoteka jest najlepszą polisą ubezpieczeniową, o czym przekonali się właśnie posiadacze serii AX wyemitowanych przez Ganta, a których termin spłaty minął w czerwcu 2013 r. Warte 21 mln zł udało się spłacić po sześciu latach od daty wykupu dzięki sprzedaży hipoteki zabezpieczającej obligacje. Za 27 mln zł kupił je inny notowany na Catalyst deweloper – Lokum. W rezultacie, inwestorzy (nie wszyscy, bo nie wszyscy zgłosili się do administratora zabezpieczeń) otrzymali nie tylko zwrot kapitału wraz z odsetkami za ostatni okres odsetkowy, ale także wraz z częścią naliczonych odsetek karnych, co z perspektywy czasu i znając szczęśliwe zakończenie tej inwestycji, wygląda na całkiem niezły interes. O ile tylko inwestorom przez sześć lat te pieniądze nie były szczególnie potrzebne.

Ubiegłotygodniową inwersję krzywej dochodowości w USA omówiono już dostatecznie szeroko, w interesującym nas kontekście warto zauważyć, że wiązała się z rajdem obligacji skarbowych, co wprawdzie pomaga dziś funduszom posiadającym je w portfelu, ale oznacza też poszerzenie spreadów między papierami skarbowymi i korporacyjnymi, także w Polsce. Można więc dostać więcej za to samo ryzyko (co przed rokiem), a czasem nawet nieco niższe i wobec niższej stopy wolnej od ryzyka. Premie są po prostu wyższe, choć można dzisiejsze warunki nazwać także urealnieniem cen ryzyka emitentów, jeśli wyjść z założenia, że wcześniej były zaniżone. Pewnie tak, skoro GetBack mógł w ogóle zaistnieć na rynku obligacji na szeroką skalę, płacąc – przynajmniej części inwestorów – wcale niewielkie odsetki. Mija rok od defaultu wrocławskiego windykatora i pora chyba uznać okres żałoby za zakończony.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych