Analizy

Polacy zlikwidowali już niemal co piątą lokatę

Bartosz Turek

Bartosz Turek

Bartosz Turek, główny analityk HREIT

  • Opublikowano: 1 września 2020, 18:00

  • Powiększ tekst

53 miliardy złotych – tyle pieniędzy odpłynęło z bankowych lokat od początku epidemii – sugerują najnowsze dane NBP. W samym tylko lipcu było to prawie 13 miliardów. Jeszcze nigdy pieniądze z lokat nie znikały w takim tempie

Jeszcze w lutym Polacy trzymali na lokatach w bankach kwotę 290 miliardów złotych. Lwia część tej kwoty przypadała oczywiście na lokaty złotowe. Te walutowe stanowiły wtedy równowartość mniej niż 23 mld złotych. Od marca obserwujemy nienotowany nigdy wcześniej w historii odpływ pieniędzy z bankowych lokat, a przypomnijmy, że stosowne dane bank centralny publikuje od końca 1996 roku.

Polacy rezygnują z lokat najszybciej w historii

W efekcie na koniec lipca, a więc w ciągu zaledwie 5 miesięcy z bankowych lokat wyparowały prawie 53 mld złotych – to już prawie 1 złotówka na 5, którą Polacy jeszcze przed epidemią trzymali na lokatach. Co więcej, nie tylko odpływ ten nie zwalnia, ale w lipcu br. nawet przyspieszył.

W sumie trudno się temu dziwić – banki w ostatnich miesiącach zmuszane są do kolejnych cięć oprocentowania depozytów. W efekcie ktoś komu dziś kończy się lokata może doznać niemałego szoku, gdy jego bank zamiast kilku procent odsetek zaproponuje mu kilka promili w skali roku. Wielu klientów na takie warunki nie chce przystawać i nie decydują się na mrożenie kapitału na rachitycznie oprocentowanym depozycie.

To nie koniec odpływu

Z taką sytuacją powinniśmy mieć do czynienia jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy – wraz z tym jak kolejnym posiadaczom kapitału kończyć się będą lokaty zakładane jeszcze przed epidemią – na bardziej przyzwoitych warunkach.

Z lokaty na rachunek

Aby nie odnieść mylnego wrażenia – należy podkreślić, że nie mamy do czynienia z nadmiernym odpływem pieniędzy z banków. Te co prawda prowadzą coraz mniej lokat, ale w zamian Polacy powierzają im coraz więcej pieniędzy w ramach rachunków bieżących – zwykłych i oszczędnościowych. Tempo napływu pieniędzy na nie wzrosło w czasie pandemii 2-3 krotnie. Powód to oczywiście likwidowanie wcześniej wspomnianych lokat i przenoszenie pieniędzy na rachunki zwykłe lub oszczędnościowe. Są one podobnie oprocentowane, a za to dostęp do pieniędzy na nich zdeponowanych jest łatwiejszy. Do tego wycofanie środków z konta oszczędnościowego nie wiąże się z utratą odsetek. Napływ pieniędzy na bankowe rachunki można ponadto łączyć z tym, że część obywateli ogranicza konsumpcję i buduje oszczędności na „czarną godzinę”.

Realny zysk poza bankiem

W obliczu słabości lokat sporo osób zastanawia się ponadto co zrobić z posiadanym kapitałem, aby ten przestał tracić na wartości wraz z postępującą inflacją. Jest to główny powód coraz większego zainteresowania obligacjami skarbowymi, giełdą, złotem, funduszami inwestycyjnymi czy nieruchomościami. To ostatnie rozwiązanie najczęściej przyjmuje postać zakupu mieszkania na wynajem. Na rynku nie brakuje jednak też innych rozwiązań – np. inwestycji grupowych, w ramach których można zostać udziałowcem przedsięwzięcia takiego jak portfel mieszkań na wynajem, renowacja kamienicy czy pojedyncze przedsięwzięcie deweloperskie. Wszystkie te rozwiązania niosą za sobą oczywiście wyższy poziom ryzyka, ale też szansę zarobku wielokrotnie wyższego niż to co oferują banki na przeciętnej lokacie.

Bartosz Turek, analityk HRE Investments

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych